zamknij
REKLAMA
Fot. Materiały prasowe Ford

Twórcy amerykańskiego portalu z ogłoszeniami sprzedaży samochodów używanych postanowili sprawdzić czy kolor ma znaczenie dla wskaźnika deprecjacji. Wnioski płynące z ich badania są jednoznaczne. Odpowiednia barwa nadwozia jest w stanie podbić wartość pojazdu nawet o 10 proc.! Jaki zatem lakier wybierać do nowego pojazdu? Po lekturze naszego materiału wszystko wyjaśni się!

Badanie wskaźnika deprecjacji przeprowadzone przez analityków serwisu iSeeCars nie pozostawia żadnych złudzeń. Z najniższą utratą wartości wiąże się lakier w kolorze… żółtym! Tak, dobrze przeczytaliście – żółtym! Jasna barwa sprawia, że cena początkowa pojazdu w ciągu trzech pierwszych lat eksploatacji spada tylko o 27 proc. Dla porównania średni wskaźnik deprecjacji w tym okresie wynosi 33,1 proc., a w przypadku nadwozia polakierowanego na złoto osiąga wartość aż 37,1 proc.!

Żółty lakier – skąd wyższa wartość?

Niższa utrata wartości w przypadku lakieru żółtego wiązana jest z bardziej unikalnym charakterem. Aut ze słonecznym kolorem nadwozia jest na rynku mało i co więcej, barwa najczęściej pojawia się w pojazdach typu kabriolet, SUV i pick-up. Oczywiście nie ma róży bez kolców. I tak choć żółte samochody osiągają wyższą wartość, dłużej czekają na nowego właściciela. Sprzedaż takiego modelu trwa średnio 41,5 dnia. Dla porównania nabywcę dla złotego samochodu można znaleźć po nieco więcej niż miesiącu.

Jak w zestawieniu wypadły lakiery nadwozia, które dominują na rynku polskim? Srebrny oznacza wskaźnik deprecjacji na poziomie 33,5 proc., czarny 33,6 proc., a biały 32,6 proc. Auta pomalowane tym barwami choć w większości charakteryzują się utratą wartości niższą niż wskazuje średnia, stosunkowo długo czekają na nowego właściciela. Średnio sprzedaż pojazdu za pomocą serwisu iSeeCars trwa 36,5 dnia. W przypadku trzech najpopularniejszych barw w Polsce zajmuje odpowiednio 38,8, 36 i 35 dni.

W analizie przygotowanej przez iSeeCars wcale tak źle nie poradziły sobie barwy, które w obiegowej opinii obniżają wartość pojazdu. Dla przykładu kolor czerwony charakteryzuje się wskaźnikiem deprecjacji na poziomie 32,7 proc. To nieco poniżej średniej. To samo dotyczy pomarańczowego. Auto wykończone takim lakierem w trakcie pierwszych trzech lat straci 30,6 proc.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  FSE-01 wejdzie do produkcji - oto polski samochód… elektryczny!

Wyniki ciekawe, ale bierzcie je z przymrużeniem oka!

Musimy zaznaczyć, że wyniki amerykańskiej analizy podajemy raczej ciekawostkowo. Nie będziemy ich traktować jak dogmatu, a decyduje o tym kilka powodów. Po pierwsze nie można zapominać, że mówimy o średniej statystycznej. A ta tak naprawdę nie musi mieć wiele wspólnego z rzeczywistością, konkretnym przykładem waszego auta czy stanem technicznym. Po drugie analiza odnosi się do rynku amerykańskiego. A ten z całą pewnością będzie się rządził nieco innymi zasadami, niż rynek wtórny w Polsce. Po trzecie średnia utrata wartości podana przez iSeeCars jest dosyć niska. W przypadku samochodów z drugiej ręki nad Wisłą spadek wartości waha się w przedziale od 40 do nieco ponad 50 proc.

Przy wszystkich wątpliwościach Amerykanom jedno trzeba przyznać. Nie wyssali sobie informacji z palca, a oparli ją o całkiem solidny research i mocno rozbudowaną bazę danych. W chwili obecnej w serwisie iSeeCars znajduje się ponad 2,1 miliona ogłoszeń sprzedaży samochodów używanych. Co więcej, na serwerach firmy zapisanych jest ponad 25 miliardów rekordów dotyczących aukcji archiwalnych.

Tagi: deprecjacjakolor lakierusamochód używanyutrata wartości
Kuba Brzeziński

Autor Kuba Brzeziński

Czasami racjonalista, czasami pedantyczny wielbiciel abstrakcji. Ceni wolność i niezależność. Niepoprawny miłośnik samochodów, który wierzy, że pod masą śrubek i mechanizmów kryje się dusza. Poza tym dziennikarz - motoryzacyjny oczywiście.

1 KOMENTARZt

  1. E tam, ja bym się tym nie sugerował na naszym polskim gruncie. Nie widuje się za dużo żółtych samochodów, mnie się osobiście ten kolor nie podoba i takiego bym nie kupił. Jak XVL zamawiałem to różne były do wyboru, ale wziąłem granat.

DODAJ KOMENTARZ