zamknij
REKLAMA
Volkswagen Polo V silnik (2010-2014) | autofakty.pl

Akcje naprawcze felernych silników wysokoprężnych miały zakończyć tzw. aferę Dieselgate. Tak zapewne myślało kierownictwo Volkswagena, przystępując do ich rozpoczęcia. A tymczasem okazuje się, że to wcale nie musi być koniec afery Dieselgate i kłopotów niemieckiego koncernu.

Austriackie stowarzyszenie konsumentów VKI poinformowało, że co drugi klient koncernu Volkswagen odnotowuje problemy po aktualizacji oprogramowania. Aktualizacja oprogramowania miała sprawić, że dane dotyczące spalania zostaną urealnione. Nie było żadnej mowy o jakichkolwiek skutkach ubocznych. A tymczasem okazuje się, że kierowcy samochodów po akcji naprawczej skarżą się na różne dolegliwości.

Skutki uboczne aktualizacji oprogramowania

Najczęstsze uwagi dotyczą spadku mocy w dolnym i górnym zakresie obrotów. Ponadto właściciele skarżą się na zauważalne szarpnięcia silnika oraz zwiększenia zużycia paliwa. Łącznie aż 43% ankietowanych kierowców zgłosiło różne nieprawidłowości.

Wyniki są dość miarodajne, gdyż badanie przeprowadzono na bardzo dużej próbie. Spośród 9 tysięcy właścicieli pojazdów, którzy zdecydowali się na aktualizację, ok. 3600 osób odnotowało negatywne zmiany w samochodzie. Ponad 1800 osób zgłosiło zwiększone zużycie paliwa, a 1400 spadki mocy. Podobna liczba osób skarżyła się na wyraźne szarpanie silnika. Problemy z przyspieszaniem wystąpiły u 1000 osób, a 650 zgłosiło kłopoty z układem recyrkulacji spalin i zwiększone zapychanie się filtra cząstek stałych.

Skarżą się również Polacy

Podobne badanie zostało przeprowadzone również wśród polskich właścicieli samochodów niemieckiego koncernu. Przeprowadziło je Stowarzyszenie Osób Poszkodowanych Przez Spółki Grupy Volkswagen AG (www.stopvw.pl). Okazało się, że aż 70% ankietowanych osób miało różne zastrzeżenia eksploatacyjne po przeprowadzonych aktualizacjach.

Problemy ze zdiagnozowaniem przyczyn pojawiających się usterek wynikają z tego, że Volkswagen nadal ukrywa szczegóły swojej akcji serwisowej. Utrudnia to techniczą ocenę skutków aktualizacji. Co więcej, producent – wbrew faktom – zaprzecza jakimkolwiek problemom po aktualizacji i nazywa je przypadkami jednostkowymi oraz jednostronnym przedstawieniem sytuacji. Podobna strategia jest stosowana na całym świecie.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  Afera Nissana: Oszukiwali przy kontrolach jakościowych

Tymczasem fakty są niekorzystne dla koncernu. Wbrew twierdzeniom Volkswagena, nie przedstawił on dotąd żadnych wyników badań, które by potwierdzały, że akcja serwisowa jest bezpieczna dla silnika i nie przynosi zmiany jego parametrów. Co więcej, nie ma żadnych dowodów na to, że wymiana oprogramowania rzeczywiście doprowadza silniki EA189 do zgodności z homologacją. Wyniki testów, prowadzonych w laboratoriach we Włoszech i Anglii, potwierdzają spostrzeżenia klientów o różnego rodzaju problemach.

Tagi: afera Volkswagenadieselgatekoncern Volkswagena
Wojciech Traczyk

Autor Wojciech Traczyk

W branży motoryzacyjnej już od ponad piętnastu lat. Lubię wszystko, co ma cztery koła, ale interesują mnie również inne zagadnienia z szeroko pojętej branży - od nowinek technologicznych, poprzez kwestie dotyczące zmieniających się przepisów, aż po inwestycje w branży automotive czy też rozbudowę infrastruktury drogowej.

DODAJ KOMENTARZ