Choć stoimy przed boomem na elektryczne auta, to jednak do tej pory wciąż mało się mówi o możliwych problemach z dostępnością baterii do tych pojazdów. Szczególnie dotkliwie mogą to odczuć europejscy producenci samochodów. Stąd pomysł, by powołać ogólnoeuropejskie konsorcjum, które będzie wytwarzać baterie do samochodów elektrycznych. Podobnie, jak miało to miejsce w przypadku Airbusa.
Branża motoryzacyjna zmierza coraz szybciej w kierunku elektrycznych samochodów. Czy się to komuś podoba, czy nie, już za kilka, kilkanaście lat zacznie ich przybywać na europejskich drogach w tempie ekspresowym. Widać to chociażby po liczbie zapowiadanych nowości z elektrycznym napędem, jak i po planach rozwoju elektromobilności, jakie deklarują kolejne firmy. Tymczasem jednak okazuje się, że z tym boomem mogą być problemy.
Może zabraknąć baterii do samochodów elektrycznych?
Maros Sefcovic, słowacki wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej oraz komisarz ds. unii energetycznej, w rozmowie z Financial Times przestrzegł przed kłopotami z dostępnością baterii do elektrycznych samochodów. Zgodnie z przewidywaniami już niebawem ich sprzedaż będzie każdego roku przekraczała milion egzemplarzy. Według Sefcovica Europa obecnie pozostaje wyraźnie za Azją i Ameryką w produkcji baterii do elektryków. Poleganie na produktach spoza Europy może na dłuższą skalę okazać się zgubne. Popyt na samochody elektryczne będzie rósł równie szybko w Azji czy USA.
Podczas gdy najwięksi gracze na rynku motoryzacyjnym – USA, Chiny oraz Japonia – posiadają własne fabryki baterii litowo-jonowych, w Europie nie ma poważnego gracza w tym sektorze rynku. Dlatego też europejscy producenci bazują głównie na produktach pochodzących spoza Starego Kontynentu. Na rynku dominują takie firmy jak japońskie Panasonic oraz NEC, koreańskie LG i Samsung, chińskie BYD oraz CATL i wreszcie amerykańska Tesla.
Przy obecnych założeniach dotyczących sprzedaży pojazdów elektrycznych, do 2025 r. popyt na litowo-jonowe baterie osiągnie wartość 30-40 mld dolarów. Póki co, zdecydowana większość tego tortu trafiałaby do pozaeuropejskich koncernów.
Niczym Airbus
Stąd pomysł, by w Europie stworzyć duże konsorcjum, które byłoby odpowiedzialne za rozwój oraz produkcję baterii do aut elektrycznych. Wzorem Airbusa, który również powstał jako przeciwwaga dla firm spoza Europy.
Unia Europejska chciałaby, aby w konsorcjum wzięły udział koncerny motoryzacyjne, firmy z branży chemicznej oraz produkujące obecnie akumulatory. Zainteresowanie przystąpieniem do tego projektu wyraziły już m.in. Volkswagen, Continental czy Total. Zaproszenia zostały jednak wysłane do zdecydowanie większej grupy firm. Wśród nich można wymienić takie koncerny jak Renault, Daimler, Basf czy Siemens.
Zdaniem Sefcovica, takie konsorcjum uniezależniłoby europejskich producentów od dostawców z innych kontynentów. Zyski pozostawałyby w Europie, co również ma niebagatelne znaczenie. Dlatego też Unia Europejska zamierza wspierać rozwój tego przedsięwzięcia kwotą nawet do 2,2 miliarda euro.