zamknij
AKTUALNOŚCI

Lifting Forda Edge. Kiedy amerykańska premiera zawita do Europy?

REKLAMA
Fot. Materiały prasowe Ford

Ford Edge został poddany zabiegom odmładzającym. I w tej informacji nie byłoby nic elektryzującego, gdyby nie pewien fakt. Odświeżenie stylizacji auta inżynierowie uznali za dobrą okazję do prezentacji… Nie, nie mamy na myśli nowoczesnych systemów bezpieczeństwa, ani zmodernizowanej linii stylistycznej marki. Za sprawą nowej wersji duży SUV zza oceanu zyskał całą masę charakteru!

W dużym SUV-ie tak naprawdę niewiele się zmieniło. Auto otrzymało m.in. odświeżoną twarz. Zmodernizowany został kształt grilla – nowy element jest mniejszy i mniej ostentacyjny. O ile wcześniej miał formę sześcioboku, o tyle po liftingu stał się ośmiobokiem. Poza tym Amerykanie zastosowali lampy o nowym kształcie, które teraz dużo bardziej przypominają reflektory zastosowane w Fordzie Mustangu. Nieco wyciszona została także linia maski oraz zmieniły się boczne wloty powietrza w zderzaku. Teraz otrzymały lakierowaną kratownicę i są podkreślone pazurem świateł przeciwmgłowych.

Lifting Forda Edge – drobne poprawki, a nie rewolucja

W tylnej części nadwozia lifting był raczej kosmetyczny. Lampy już nie są połączone czerwoną wiązką świetlną, a zderzak otrzymał mocniej zaznaczony dyfuzor. Co z kabiną pasażerską? Tutaj najbardziej wyczuwalny powiew świeżości ma dotyczyć technologii. Amerykanie chwalą się tym, że od wersji poliftingowej standardem w Fordzie Edge stanie się m.in. system ostrzegania o zagrożeniu wystąpienia kolizji, asystent martwego pola i pasa ruchu oraz automatycznie włączane światła drogowe. Być może w Stanach Zjednoczonych nowoczesne systemy stanowią nowość. W Europie raczej jednak nie zrobią większego wrażenia. Nawet w modelu sprzed liftingu stanowią bowiem standard! Czy Ford pokaże zatem jakąś nowość? No być może system indukcyjnego ładowania telefonów komórkowych…

Ford Edge, Ford, Edge, lifting forda edge
Fot. Materiały prasowe Ford

W tej drobnej modernizacji tak właściwie nie byłoby nic ciekawego, gdyby nie jeden fakt. Odmładzając Edge Ford postanowił jednocześnie wprowadzić do sprzedaży nową wersję. A wersja ta nazywa się ST! Dwie litery oznaczają, że nieco osowiały do tej pory SUV stanie się drogowym zabijaką. I pojęcie to spokojnie można rozumieć dosłownie. Wszystko za sprawą 2,7-litrowego benzyniaka. Jednostka ma sześć cylindrów ustawionych w układzie V oraz aż dwie turbosprężarki. To daje jej moc na poziomie 340 koni mechanicznych. Moment obrotowy ma wartość 515 Nm.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  Sportowe auta elektryczne Audi - to przyszłość, ale niedaleka

Ford Edge ST – silnik V6 i ostra stylizacja

Czteronapęd oczywiście jest standardem także w Edge ST. Jednocześnie model ma być wyposażany w 8-stopniową przekładnię automatyczną. Co można powiedzieć o gorącym Edge? W chwili obecnej ciężko wyobrazić sobie inny scenariusz niż ten, zakładający prezentację sportowego SUV-a także w Europie. Być może wysokoosiągowy wariant nie stanie się nigdy hitem sprzedaży. Z całą pewnością okaże się jednak wyjątkowy. Da frajdę podczas jazdy, a do tego zawróci w głowie niejednego przechodnia za sprawą nieco gardłowej pracy V-szóstki. Dzięki temu stanie się tym modelem, który sprawi że kierowcy na Starym Kontynencie z wielkim napięciem będą w stanie czekać na oficjalną prezentację wersji poliftingowej.

Na razie nie wiadomo do końca kiedy i gdzie zadebiutuje odświeżony Ford Edge. Nietrudno spodziewać się jednak, że pierwsze egzemplarze powinny trafić do salonów marki w Stanach Zjednoczonych w ciągu najbliższych tygodni. Co z Europą? Ta pewnie będzie musiała się nieco wstrzymać. Ford raczej nie pokaże odmłodzonego SUV-a wcześniej niż za kilka do kilkunastu miesięcy.

I wcale nie wynika to z ignorancji w stosunku do rynku europejskiego, a raczej pewnych przesunięć. Historia Forda Edge w salonach na Starym Kontynencie nie jest specjalnie długa. Choć Amerykanie znają model od roku 2006, a od roku 2014 mają do czynienia już z drugą generacją, w Europie duży SUV pojawił się niespełna trzy lata temu. Od prezentacji w marcu roku 2015 niespecjalnie zdążył się zatem zestarzeć. W efekcie przesunięcie prezentacji w czasie nie zostanie źle odczytane przez kierowców.

Tagi: FordFord EdgeLifting
Kuba Brzeziński

Autor Kuba Brzeziński

Czasami racjonalista, czasami pedantyczny wielbiciel abstrakcji. Ceni wolność i niezależność. Niepoprawny miłośnik samochodów, który wierzy, że pod masą śrubek i mechanizmów kryje się dusza. Poza tym dziennikarz - motoryzacyjny oczywiście.

DODAJ KOMENTARZ