zamknij
REKLAMA
Fot. Materiały prasowe Ferrari

Ferrari to czarny rumak na agresywnie ukształtowanej masce, ryk mocnego silnika spod maski i wyjątkowe właściwości trakcyjne. Włoska marka stawia przede wszystkim na sport i emocje, a to zdaniem Sergio Marchionne w chwili obecnej wyklucza możliwość zastosowania silnika elektrycznego. Czy to oznacza, że Ferrari nie otrzyma eko-napędu nigdy? To zbyt daleko posunięty wniosek. Nie otrzyma go jednak na pewno do roku 2022.

Opowiadanie o ekologicznych tendencjach występujących na rynku motoryzacyjnym wymaga nie tyle krótkiej wzmianki, co dużo dłuższego opracowania. W tym jednak na razie nie pojawi się jedna nazwa i mowa oczywiście o Ferrari. O przyszłości firmy w dość stanowczy sposób wypowiedział się sam szef FCA – Sergio Marchionne. Z jego słów wynika, że w pięcioletnim planie rozwojowych przygotowanym dla marki nie ma żadnego miejsca dla silnika elektrycznego. To oznacza że tego typu premiera nie stanie się faktem wcześniej niż w roku 2022.

Elektryczne Ferrari – tylko tak właściwie po co?

Nie to, żebyśmy chcieli negować pomysły zarządu Ferrari. Tak właściwie to jak najbardziej nam się one podobają. Skąd jest u szefów włoskiej marki tyle buty i braku poszanowania dla rynkowych trendów. Marchionne tłumaczy sytuację dość prostym czynnikiem. Ferrari ani nie jest obecnie gotowe na e-napęd, ani tak właściwie nie ma potrzeby jego wprowadzania do sprzedaży. Nie wymagają tego od firmy klienci czy wyścig technologiczny w segmencie.

Co na to konkurencja? Część marek pewnie nie ma zamiaru w ogóle przejmować się elektryfikacją. W końcu z Ferrari konkuruje dużo firm niszowych, w przypadku których inwestycja w nową technologię nie byłaby uzasadniona z ekonomicznego punktu widzenia. Część konkurentów, a w tym Lamborghini ma plany dość zbieżne z Ferrari. Producent supersamochodów z Sant’Agata Bolognese zapowiedział, że silnik elektryczny nie trafi do gamy wcześniej niż w roku 2026.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  Volkswagen zatrudnił właśnie jednego z twórców Tesli Model S i Model X
Tagi: ferrarinapęd elektrycznysamochód elektryczny
Kuba Brzeziński

Autor Kuba Brzeziński

Czasami racjonalista, czasami pedantyczny wielbiciel abstrakcji. Ceni wolność i niezależność. Niepoprawny miłośnik samochodów, który wierzy, że pod masą śrubek i mechanizmów kryje się dusza. Poza tym dziennikarz - motoryzacyjny oczywiście.

DODAJ KOMENTARZ