zamknij
REKLAMA
Fot. Materiały prasowe Volkswagen

Wydaje się, że świat motoryzacyjny spisał już diesle na starty. Mają zrujnowaną reputację, ich sprzedaż maleje, a część marek zaczyna się wycofywać z ich produkcji. Są jednak w świecie motoryzacyjnym osoby, które uważają prognozy mówiące o rychłej śmierci ropniaków za zdecydowanie przedwczesne. I może w tym coś być. Szczególnie że do grona tego należy chociażby szef Grupy Volkswagena.

Tragedia silników diesla zaczęła się ponad 2 lata temu. A wszystko za sprawą skandalu dotyczącego mechanizmu przekłamującego emisję szkodliwych związków montowanego w ropniakach przez Volkswagena. Moment był przełomowy z kilku powodów. Przede wszystkim totalnie zrujnował świetną opinię ropniaków. Poza tym stał się dowodem na to, że diesle są złe i jedyne co robią, to zatruwają środowisko naturalne. A na to w XXI wieku nie mogło być miejsca!

Czarny PR w dłuższej perspektywie czasowej musiał odbić się na wynikach sprzedaży. I rzeczywiście się odbił! W Stanach Zjednoczonych ropniaki nie mają już żadnych szans na popularyzację w segmencie samochodów popularny. A w Europie z roku na rok kupuje się ich coraz mniej. Kierowcy przesiadają się albo do pojazdów o napędzie benzynowym, albo aut wyposażonych w motor benzynowy. Tendencja wydaje się nieodwracalna. A to zaczęli rozumieć też producenci.

Kolejne marki wycofują się z produkcji silników wysokoprężnych

Volvo już w zeszłym roku zapowiedziało, że ostatecznie i raz na zawsze porzuca konstruowanie diesli. Z jednostki wysokoprężnej wycofuje się też Toyota, dzięki czemu już dziś nie oferuje jej m.in. w wolumenowym Aurisie. A kolejne lata powinny jedynie sprawić, że efekt zacznie pojawiać się jeszcze bardziej nagminnie. Powinny, ale czy jednak z pewnością przyniosą? Spore wątpliwości ma w tej kwestii m.in. szef Grupy Volkswagena – Matthias Mueller. Jego zdaniem silniki wysokoprężne jeszcze powrócą do łask kierowców.

Mueller jest zdania, że za kilka lat kierowcy przekonają się, że napędy hybrydowe też mają swoje wady i ponownie zaczną cenić komfort oferowany przez nowoczesne ropniaki. Docenią ich moc, elastyczność i niskie spalanie. A to sprawi, że ponownie i na poważnie zaczną myśleć o ich zakupie. Taka tendencja będzie musiała znaleźć odzwierciedlenie w wyższym zainteresowaniu autami o napędzie wysokoprężnym, więc warto mieć ją na uwadze.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  Pompowtryskiwacze - dobry pomysł niemieckich inżynierów?

Diesle powrócą? Musimy tylko wytłumaczyć, że nie są trujące

Bo co tak właściwie w chwili obecnej hamuje sprzedaż ropniaków? Ich nie-ekologiczność, a właściwie nie-ekologiczny wizerunek. Problem polega na tym, że współczesne i nowoczesne diesle nie są już tak trujące dla środowiska jak ropniaki starego typu. Przykład? Nie mają absolutnie żadnego problemu ze spełnieniem norm emisji spalin Euro 6 – nawet po zmianach oprogramowania. Dodatkowo choć wydalają do atmosfery więcej tlenków azotu, mogą posiadać nawet dwukrotnie niższy niż w benzyniakach wskaźnik produkcji CO2.

Szef Grupy Volkswagena jako jedyny głośno powiedział o tym, że diesle w perspektywie kilku lat mogą wrócić do łask kierowców. Wszystko jednak wskazuje na to, że jego opinię mogą podzielać zarządcy innych firm motoryzacyjnych. Ford na razie nawet słowem nie odzywa się na temat wycofania silników wysokoprężnych z oferty, a i mocno nie spieszy się z prezentacją szerokiej palety hybryd czy elektryków. To samo dotyczy Opla czy Peugeota.

Czy plan dotyczący ponownego wzrostu popularności ropniaków jest jednak możliwy? Wydaje się, że jak najbardziej tak. W końcu preferencje kierowców niczym humory kobiety są zmienne. Poza tym nawet dziś – w dobie zbierania żniwa po dieselgate – diesle sprzedają się gorzej, ale z pewnością nie źle. Aż 44 proc. rynku samochodów osobowych na Starym Kontynencie należy do jednostek zasilanych olejem napędowym. To zatem nadal znacząca ilość.

Tagi: DieselGrupa Volkswagenanowoczesne silniki Dieslavolkswagen
Kuba Brzeziński

Autor Kuba Brzeziński

Czasami racjonalista, czasami pedantyczny wielbiciel abstrakcji. Ceni wolność i niezależność. Niepoprawny miłośnik samochodów, który wierzy, że pod masą śrubek i mechanizmów kryje się dusza. Poza tym dziennikarz - motoryzacyjny oczywiście.

DODAJ KOMENTARZ