Zapowiadany wzrost opłaty paliwowej wzbudza ogromne emocje. Podwyżki cen paliw przełożą się na wzrost cen wszystkich produktów – krzyczy opozycja. Z kolei rządzący przekonują, że dzięki dodatkowym środkom uda się zmodernizować sieć dróg lokalnych. Czyja racja w tym sporze jest większa? Postanowiliśmy przyjrzeć się, jakie efekty przyniesie planowana podwyżka tej opłaty.
Choć jeszcze wiosną tego roku rząd zapewniał, że nie prowadzi żadnych prac na podniesieniem opłaty paliwowej, to jednak właśnie staje się ona faktem. W zeszłym tygodniu grupa posłów PiS złożyła w Sejmie projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych. A już dziś (12 lipca br.) ma miejsce pierwsze czytanie tej ustawy. Projekt ten ma być procedowany w ekspresowym tempie, co może oznaczać jego przyjęcie jeszcze przed wakacjami posłów. Gdyby tak się stało, nowe przepisy mogłyby wejść w życie już na początku jesieni.
Projekt ustawy zakłada utworzenie Funduszu Dróg Samorządowych, który miałby być odpowiedzialny za modernizację dróg lokalnych (gminnych, powiatowych i wojewódzkich). Fundusz byłby zasilany środkami pochodzącymi z nowej opłaty drogowej w wysokości 20 gr za litr. Po doliczeniu podatku VAT cena litra paliwa na stacji byłaby zatem droższa o ok. 25 gr. Autorzy ustawy szacują, że rocznie nowa opłata przyniesie 4-5 mld zł przychodów. Połowa tej kwoty zostanie przeznaczona na Fundusz Dróg Samorządowych, zaś reszta zasili Krajowy Fundusz Drogowy i zostanie przekazana na pozostałe inwestycje drogowe.
Wzrost opłaty paliwowej to wzrost cen wszystkich produktów
25-groszowa podwyżka cen paliw oznacza, że w skali miesiąca przeciętny kierowca zostawi na stacji benzynowej ok. 25 zł więcej. Czy to dużo? Niby niewiele, ale zawsze lepiej mieć te pieniądze w portfelu, niż ich nie mieć. Tym bardziej, że osoby, które będą więcej podróżować, wydadzą więcej. Najbardziej pokrzywdzone mogą czuć się firmy z dużymi flotami pojazdów oraz z branży transportowe. W ich przypadku dodatkowa opłata to wyższe miesięczne koszty liczone już w tysiącach złotych.
Nie to jednak wydaje się najbardziej niepokojące. Według wielu ekspertów koszt wyższej opłaty odczują wszyscy. Nie tylko kierowcy. Droższe paliwo przełoży się na wzrost cen wszystkich towarów i usług. To z kolei doprowadzi do wyższej inflacji o ok. 0,4 pkt. proc. i w efekcie niższego wzrostu PKB.
Z drugiej jednak strony przykładowo koszty transportu stanowią obecnie ok. 4-7 proc. końcowej ceny żywności. Podwyżka cen paliwa o ok. 5 proc. oznaczać więc będzie wzrost cen żywności o niecałe pół procenta. A pamiętajmy, że koszty transportu to nie tylko paliwo, ale także koszty części i płynów, amortyzacja czy serwis.
Czy na pewno czekają nas podwyżki?
Tymczasem wg przedstawicieli PKN Orlen wcale podwyżka opłaty paliwowej nie musi oznaczać wyższych cen na stacjach benzynowych. Według Polskiego Koncernu Naftowego na ceny paliw w równie dużym stopniu wpływają czynniki makroekonomiczne, ceny ropy oraz paliw na rynkach międzynarodowych, a także kursy walut.
W pierwszym półroczu tego roku ceny paliw benzyny i oleju napędowego wahały się w granicach 50 gr/l, a w ciągu ostatnich dwóch lat – 1 zł. W tym czasie nie mieliśmy żadnych zmian w podatkach i opłatach, stanowiących ponad połowę ceny paliw.
Remonty dróg lokalnych
2-2,5 mld zł, jakie mają zasilać rocznie Fundusz Dróg Samorządowych, zostaną przekazane na remont istniejącej sieci dróg samorządowych. Powstaną chodniki, pobocza, usunięte zostaną dziury. Na razie nie są znane jeszcze żadne szczegóły planu remontu dróg, ale wg szacunków każdego roku uda się wyremontować ok. 6 tys. km dróg. Środki z Funduszu będą rozdysponowywane przez Komisje, działające przy wojewodach. One będą oceniały wnioski, listę zatwierdzi minister infrastruktury, a wojewoda będzie podpisywał umowy z samorządami.
Przypomnijmy, że w latach 2008-2015, za rządów PO-PSL, funkcjonował Narodowy Program Przebudowy Dróg Lokalnych. W sumie wydano na ten cel 6 mld zł i wyremontowano kilka tysięcy kilometrów dróg samorządowych. Bez wprowadzania dodatkowych opłat i powoływania specjalnego Funduszu.