zamknij
PO GODZINACH

Hity zza żelaznej kurtyny: Renault 5 – to w prostocie ukryta była siła!

REKLAMA
Fot. Materiały prasowe Renault

Renault 5 to doskonały przykład samochodu, który powstał trochę niechcący. Projektant narysował nadwozie w ramach hobby, a szefowie francuskiej marki zobaczyli szkic przez przypadek. Mimo wszystko to co stało się później, jest elementem jak najbardziej pięknej historii motoryzacyjnej. Mały i spartański hatchback rozkochał w sobie całą Europę! A za sprawą wolumenu sprzedaży na poziomie 5,5 miliona sztuk wszedł do kanonu legend.

Historia tego auta zaczęła się dosyć niepozornie. A punktem zapalnym stał się projektant Renault – Michel Boue. Twórca w wolnych chwilach i poza codziennymi obowiązkami zawodowymi zaczął rysować karoserię niewielkiego samochodu miejskiego. Na projekt całkowicie przez przypadek wpadł jego szef. Kierownictwu francuskiej marki po ujrzeniu szkicu wprost zaświeciły się oczy. Reakcja była na tyle entuzjastyczna, że praktycznie z miejsca zlecono rozpoczęcie prac wdrażających model 5 do produkcji. Niestety okazało się, że auto stało się pogrobowcem! Michel Boue w wyniku choroby nowotworowej zmarł na kilka tygodni przed oficjalną prezentacją nowego Renault.

Nadwozie hatchbacka miało co najmniej kilka wybitnie innowacyjnych rozwiązań. Po pierwsze klapa bagażnika była mocno ścięta i stosunkowo prosta. Mimo wszystko 3-drzwiowa karoseria prezentowała się szykownie i na wskroś nowocześnie. Po drugie Renault 5 dysponowało niskim współczynnikiem oporu powietrza. Cx utrzymywał się na poziomie 0,37, co dawało hatchbackowi przewagę nad konkurentami. Po trzecie interesujące rozwiązanie dotyczy tylnych lamp. Boue chciał, aby te trafiły maksymalnie wysoko na słupek C – identycznie jak w Fiacie Punto zaprezentowanym ponad dwie dekady później. Ostatecznie zawisły stosunkowo nisko, ale i tak wyglądają dobrze.

Silnik pchnięty w stronę kabiny? Nie, nie chodziło o osiągi!

Po czwarte to jedno z pierwszych aut na świecie, które otrzymało zderzaki wykonane z tworzywa sztucznego. Rozwiązanie miało z jednej strony nadać karoserii stylu, a z drugiej zaoferować wyższy poziom bezpieczeństwa. Silnik w Piątce był wepchnięty stosunkowo głęboko w stronę kabiny. Francuzom nie chodziło jednak o rozkład mas – w końcu model nie miał być sportowy. Bardziej zależało im na gospodarowaniu przestrzenią. Układ jednostki napędowej pozwolił na umieszczenie koła zapasowego pod maską. Co więcej, kabina była w latach siedemdziesiątych naprawdę przestronna, a bagażnik miał 215 litrów pojemności. Po złożeniu tylnej kanapy przestrzeń załadunkową dało się powiększyć do 915 litrów.

Deska rozdzielcza pierwszego Renault 5 była spartańsko prosta. Pojawiała się na niej mało skomplikowana kierownica, zestaw wskaźników i masa pikowanego materiału. Ciekawostka dotyczy skrzyni biegów. Jej gałka początkowo wystawała ze środka konsoli. Dopiero w roku 1973 dźwignia trafiła na podłogę. Pod względem mechaniki Piątka czerpała rozwiązania głównie ze swojego poprzednika – modelu 4. Identyczna była „płyta podłogowa” oraz bez żadnych zmian przeniesiono rozwiązanie napędu.

Renault 5 po raz pierwszy ujrzało światło dzienne 10 grudnia 1971 roku. Francuski prezent bożonarodzeniowy został świetnie przyjęty przez światową publiczność. Już 28 stycznia 1972 roku rozpoczęła się produkcja auta. Od pierwszego dnia po premierze Francuzi spokojnie mogli zacierać ręce. Kierowcy w całej Europie dosłownie rzucili się na Renault 5! Już w kilka lat po wejściu na rynek hatchback był na tyle popularny, że generował ponad 60 proc. całego wolumenu sprzedaży marki. A taka sytuacja nie powtórzyła się już nigdy później.

Podstawowa wersja miała tylko 37 koni mocy…

Na większości rynków cennik otwierały spartańskie modele o oznaczeniu L. W tym wariancie Renault 5 miało hamulce bębnowe na wszystkich kołach oraz było napędzane 4-cylindrowym silnikiem benzynowym o pojemności 0,8 litra. 37-konna jednostka rozpędzała auto do setki w 22,3 sekundy oraz gwarantowała prędkość maksymalną na poziomie 126 km/h. Oczko wyżej plasowały się wersje TL – posiadały tarczowe hamulce z przodu, zagłówki na przednich fotelach, alternator i 44-konny motor o pojemności 1 litra. Benzyniak rozpędzał hatchbacka do prędkości 136 km/h.

W palecie Piątki z czasem pojawił się również 1,3-litrowy silnik. Rozwijał on 42 lub 64 konie i pozwalał na osiągnięcie 100 km/h w odpowiednio 19,5 lub 15,6 sekundy. Średnie spalanie oscylowało w granicy 7 litrów paliwa. Pod koniec produkcji na szczycie oferty stanęła jednostka o pojemności 1,4 litra. Konstrukcja 8-zaworowa korzystająca z gaźnika oferowała 63 konie mechaniczne i 101 Nm momentu obrotowego. Prędkość maksymalna auta wynosiła nawet 155 km/h.

W roku 1974 do gamy dołączył model 4-drzwiowy. Sedan prezentował się sympatycznie, przy jednym zastrzeżeniu. Miał nieco zaburzoną linię nadwozia za sprawą nieproporcjonalnie niskiego tyłu. Wersja 4-drzwiowa została ochrzczona nazwą Renault 7 oraz była produkowana i sprzedawana tylko w Hiszpanii. Jej montaż zakończył się w roku 1984, generując tym samym wolumen na poziomie 159 tysięcy egzemplarzy. W roku 1976 Renault 5 dotarło za ocean! W Stanach Zjednoczonych było jednak sprzedawane pod marką AMC i zostało nazwane Le Car. W warunkach amerykańskich Piątka była autem o symbolicznych rozmiarach. Mimo wszystko cieszyła się przyzwoitym zainteresowaniem i utrzymała się w salonach do roku 1980.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  Hity bloku wschodniego: Trabant 601 - NRD-owska mydelniczka w służbie demoludom

Renault 5 Alpine – hot hatch z Francji

Rok 1976 przyniósł jednak nie tylko amerykańską ekspansję, ale i… pierwszą wersję sportową. Renault 5 Alpine pewnym krokiem weszło do segmentu gorących hatchbacków. A wszystko za sprawą 1,4-litrowego silnika benzynowego o mocy 92 koni, charakterystycznie wystylizowanych felg aluminiowych, świateł przeciwmgłowych z przodu i usztywnionego zawieszenia. Według specyfikacji producenta auto przyspieszało do pierwszej setki w 10,1 sekundy. Wskazówka prędkościomierza zamierała dopiero w okolicy 170 km/h. W roku 1978 Francuzi poszli drogą komfortu. Kupującym zaoferowali możliwość wyposażenia Piątki w automatyczną, 3-biegową skrzynię. Przekładnia była konfigurowana z motorem o pojemności 1,3 litra i mocy 55 koni mechanicznych.

Rok 1979 na dobre ugruntował pozycję Renault 5 na europejskiej arenie międzynarodowej. Sympatyczny hatchback z Francji zaczął być bowiem sprzedawany z dużo bardziej praktycznym nadwoziem 5-drzwiowym. Sukces modelu trwał, jednak marce coraz bardziej zaczęło zależeć nie tylko na słupkach określających zbyt, ale i sporcie. Renault postanowiło wejść do rajdów samochodowych. Ale aby to mogło się stać faktem, konieczne było zbudowanie homologacyjnej wersji sportowej skierowanej do klientów prywatnych. I tak w roku 1980 narodziło się Renault 5 Turbo. Już na pierwszy rzut oka widać było, że z tą Piątką jest coś nie tak. Niby model przypominał wersję standardową, jednak taką która przeszła solidną terapię hormonalną. Napompowana linia boczna projektowana z udziałem twórców Bertone robiła wyśmienite wrażenie.

Renault 5 Turbo dorównywało… supersamochodom!

Jeszcze lepiej prezentowały się jednak ogromne wloty powietrza w tylnych błotnikach. Te były na tyle duże, że spokojnie mogłyby połknąć małego psa! Ich obecność była jednak absolutnym must have. Dostarczały bowiem powietrze do centralnie umieszczonego, doładowanego silnika o pojemności 1,4 litra. Odmiana cywilna dysponowała mocą 160 koni mechanicznych, które trafiały na tylne koła. I to całkowicie wystarczyło. Jako że duża ilość elementów była wykonana z laminatów, wagę hatchbacka udało się ograniczyć do zaledwie 970 kilogramów. A w ten sposób auto przyspieszało do pierwszej setki w 6,6 sekundy oraz osiągało maksymalnie 209 km/h. Małe Renault w realiach lat osiemdziesiątych mogło pogrozić palcem nawet ówczesnym supersamochodom!

Choć już odmiana cywilna była w stanie spowodować osiwienie u kierowcy normalnego auta, wersje rajdowe były jeszcze szybsze. W zależności od modelu dysponowały mocą 180, 210, a nawet 350 koni mechanicznych w wariancie Maxi Turbo. Najmocniejsze Renault 5 dosyć szybko trafiły na trasy WRC i stały się pogromcami wcześniejszych liderów. Lista francuskich zwycięstw jest długa, ale jeden z ważniejszych sukcesów nadszedł w roku 1981 podczas rajdu Monte Carlo. Piątka po prostu zdeklasowała rywali. Pełna produkcja modelu 5 Turbo nie była szeroko zakrojona. W sumie powstało zaledwie 3167 egzemplarzy.

W roku 1982 Francuzi wzmocnili Renault 5 Alpine. Do nazwy auta dołączył przydomek Turbo, a pod maskę trafił mechanizm opracowany przez Garretta. Doładowanie sprawiło, że hatchback z pojemności 1,4 litra zaczął rozwijać 110 koni mechanicznych. Moment obrotowy na poziomie 147 Nm rozpędzał auto do setki w 8,4 sekundy. Piątka mogła pojechać maksymalnie 184 km/h. Rynek bardzo optymistycznie zareagował na premierę 5 Alpine Turbo. Nie da się jednak ukryć, że początek lat osiemdziesiątych był już schyłkiem pierwszej odsłony małego Renault. W kuluarach coraz głośniej mówiło się o prezentacji następcy, a inżynierowie pracowali z pełną parą.

Umarł król, niech żyje król – zmiana dokonała się w roku 1984

Renault 5 drugiej generacji trafiło do salonów sprzedaży na jesieni roku 1984. Model był sprzedawany w sumie do roku 1996. Kontynuator otrzymał dłuższa i szerszą karoserię, którą charakteryzowało o 20 proc. większe przeszklenie. I choć auto na pierwszy rzut oka wyglądało jedynie jak wersja po liftingu, o liftingu mowy nie było. To całkowicie inne Renault. A szczególnie mocna zmiana została ukryta w technologii budowy. Dla przykładu płyta podłogowa została zapożyczona z większego Renault 9, a do tego w aucie Francuzi zaczęli oferować tak wygodne dodatki jak centralny zamek, elektrycznie regulowane szyby, wspomaganie układu kierowniczego, klimatyzację czy komputer pokładowy.

Prezentacja Renault 5 drugiej generacji choć zakończyła erę pierwszej odsłony, stała się też momentem ważnego podsumowania. Podsumowania wyników sprzedaży! Auto funkcjonowało w salonach w sumie przez 12 lat. W tym czasie klienci na całym świecie odebrali ponad 5,5 miliona sztuk. A to sukces, który wysunął niewielką Piątkę na pozycję jednego z liderów światowych w przemyśle motoryzacyjnym. Wielkie osiągnięcie jest tym bardziej interesujące, że – przypominając – hatchback stał się przypadkowym dziełem motoryzacyjnego marzyciela i wizjonera.

Tagi: legendy motoryzacjiRenaultRenault 5Renault 5 Turbo
Kuba Brzeziński

Autor Kuba Brzeziński

Czasami racjonalista, czasami pedantyczny wielbiciel abstrakcji. Ceni wolność i niezależność. Niepoprawny miłośnik samochodów, który wierzy, że pod masą śrubek i mechanizmów kryje się dusza. Poza tym dziennikarz - motoryzacyjny oczywiście.

DODAJ KOMENTARZ