zamknij
PO GODZINACH

Messerschmitt KR175 – samochód, którego nie kupisz w Polsce

REKLAMA
Messerschmitt_KR175
Messerschmitt KR175 (fot. Mytho88@Wikimedia CC BY-SA 3.0)

Nie trzeba być wielkiej sławy historykiem, żeby wiedzieć, co w czasie II wojny światowej produkowała niemiecka marka Messerschmitt. W latach 50. XX wieku firma została zmuszona do tymczasowej zmiany branży na samochodową. Co z tego wynikło? Oczywiście produkcja aut, których dziś nie da się nabyć w Polsce, takich jak Messerschmitt KR175. 

Na pomysł skonstruowania samochodu wpadł Firtz Fend, oficer techniczny w Luftwaffe, inżynier lotnictwa i pracownik firmy Messerschmitt. Pojazd miał mieć niewielkie rozmiary i bardzo oszczędny silnik, a wszystko po to, żeby sprostać wymaganiom powojennego rynku. W tamtym czasie większość osób z powodu wojennych strat dysponowała bardzo skromnym budżetem na zakup auta.

Firma Messerschmitt, a właściwie spółka Regensburger Stahl und Metallbau GmbH (stworzona do produkcji aut), skonstruowała więc niewielki pojazd, zaliczany do tak zwanych mikrocarów. Rywalizował on na rynku z takimi modelami, jak BMW Isetta czy w późniejszym okresie Vespa 400. Na tle konkurencji wyróżniała go jedna szczególna cecha. 

Pasażer zajmował miejsce za kierowcą, a nie obok niego.

Pierwszy model

Pierwszym modelem oferowanym przez firmę był Kabinenroller (K175), czyli w wolnym tłumaczeniu ‘skuter z kabiną’. Jego konstrukcja była dość niska, bo mierzyła zaledwie 1220 cm. Żeby wejść do środka, trzeba było otworzyć górną część kabiny wykonaną z przezroczystego akrylu, którą odchylało się na bok. Dzięki temu siedząc w aucie, można było poczuć się jak pilot samolotu – i takie też było założenie konstruktorów.

Poza tym już patrząc na K175 z zewnątrz, miało się wrażenie, że auto przypomina niewielki model samolotu. Taki efekt uzyskano dzięki wąskiemu, podłużnemu kształtowi bryły samochodu oraz charakterystycznie ułożonej przedniej osi, którą przesunięto maksymalnie do przodu.

Aby zapewnić jak najwięcej miejsca na nogi dla kierowcy, silnik zamontowano z tyłu.

Jednostkę napędową opracowała firma ZF Sachs AG, która funkcjonowała wtedy pod nazwą Fichtel & Sachs.

Wykończenie

Dwusuwowy motor miał maleńką pojemność 174 cm3 i tylko 1 cylinder, a generowana przez niego moc wynosiła zaledwie 9 KM. Dzięki takiemu silnikowi Messerschmitt K175 rozpędzał się do 80 km/h, zużywając przy tym średnio 3,7 l/100 km. Napęd przekazywany był na koła tylnej osi przez 4-biegową sekwencyjną skrzynię bez synchronizacji. Przekładnia nie miała też biegu wstecznego.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  Czy nieużywane auto musi mieć OC?

Nietypowa jak na samochód była również kierownica, która do złudzenia przypominała te montowane w rowerach.

Produkcja Messerschmitt K175 trwała od 1953 do 1955 roku.

Przez ten krótki czas fabrykę w Regensburgu opuściło około 15 000 sztuk tego auta. W 1956 roku wypuszczono na rynek kolejny, bardzo zbliżony konstrukcyjnie model K220, który był wytwarzany już znacznie dłużej, bo aż do 1964 roku. Szacuje się, że na rynek trafiło ponad 40 000 takich egzemplarzy. Ile zachowało się do dziś, tego nie wiadomo i trudno to ustalić.

Na przełomie lat 50. i 60. konstrukcja auta została wykorzystana przez Fahrzeug – und Maschinenbau GmbH do produkcji modelu FMR TG500. Na pierwszy rzut oka samochód wyglądał niemal tak samo jak Messerschmitt KR200, ale w rzeczywistości dokonano w nim wielu istotnych zmian. Oprócz mocniejszego silnika o pojemności około 0,5 l samochód otrzymał dodatkowe koło z tyłu, dzięki czemu stał się pełnoprawnym 4-kołowcem. Tygrys, bo tak nazywano to auto, nie był przez to już tak oryginalny jak jego pierwowzór.

W latach 50. Messerschmitt KR175 kosztował 2100 marek niemieckich, czyli mniej więcej tyle, za ile można dziś kupić skuter. Obecnie za dobrze utrzymaną sztukę trzeba zapłacić ponad 20 000 euro, czyli około 80 000 zł. Na znalezienie takiego samochodu w Polsce raczej nie ma co liczyć.

Tagi: zabytkowe auta

DODAJ KOMENTARZ