Początek nowego millenium nie wyglądał najlepiej w gamie Audi. Samochody z Ingolstadt były sztampowe, mało wyszukane i po prostu nudne. Świat motoryzacyjny przeżył zatem wielki szok, gdy w roku 2003 z tej mało ciekawej toni wyłonił się całkiem emocjonujący projekt o nazwie Le Mans Quattro. Jeszcze większy był szok publiczności, gdy trzy lata później projekt trafił do produkcji. Teraz już jako Audi R8. W ten sposób Niemcy nie tylko spełnili swoje marzenia, ale też zapowiedzieli głębszą zmianę w swojej gamie.
Początek nowego millenium był niezwykle łaskawy dla Audi. Niemieckiej marce udało się trzy razy z rzędu wygrać 24-godzinny wyścig Le Mans. Ponieważ taka okazja zdarza się naprawdę rzadko, inżynierowie postanowili podzielić się radością z resztą świata. I tak właśnie powstał koncept Audi Le Mans Quattro zaprezentowany w roku 2003 podczas targów motoryzacyjnych w Genewie. Projekt był ciekawy z kilku powodów. Przede wszystkim pokazał bryłę coupe, która wyglądała zaskakująco fabrycznie.
Poza tym koncept był w pełni funkcjonalny. Miał 5-litrowy, podwójnie doładowany silnik benzynowy typu FSI o mocy 610 koni mechanicznych, a do tego całą masę zaawansowanej technologii. Le Mans Quattro był wyposażony m.in. w LED-owe reflektory z przodu i automatycznie wysuwany spojler z tyłu. Podczas prezentacji przedstawiciele Audi bardzo umiarkowanie wypowiadali się na temat przyszłości projektu. Mówili, że może on trafić do produkcji, jednak w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Aluminiowe nadwozie i kod DNA Gallardo – to recepta na Audi R8
Świat motoryzacyjny nie robił sobie większych nadziei na to, że sportowy model kiedykolwiek trafi do gamy. I tak aż do roku 2006, gdy miejsce miała… prezentacja wersji produkcyjnej! A wtedy świat przekonał się o jednym. Audi R8 jest jedną wielką ciekawostką motoryzacyjną. Auto korzysta z ramy przestrzennej ASF wykonanej w całości z aluminium. Co więcej, kręgosłup został obity niemalże stuprocentowo aluminiowym nadwoziem. Z lekkiego metalu nie korzystają tylko te elementy, które zostały wykonane z włókna węglowego.
Żadną tajemnicą jest to, że Audi R8 jest inspirowane konstrukcją Lamborghini Gallardo. Choć tak naprawdę w tym przypadku spokojnie można byłoby się zastanowić co było pierwsze – kura czy jajko. Czemu? Gallardo nie jest bowiem samochodem zbudowanym samodzielnie przez Włochów. W czasach, w których powstawało coupe marka była już w posiadaniu Audi. Gallardo stanowi zatem w dużej mierze technologiczny zlepek części znanych z różnych modeli niemieckiej marki.
Przygotowanie auta do produkcji stało się wielkim wyzwaniem. Po pierwsze dlatego, że na miejsce montażu wybrany został zakład w Neckarsulm. Fabryka wymagała jednak modernizacji, a ta kosztowała 28 milionów euro! Po drugie konieczni byli pracownicy linii produkcyjnej. A jako że model pełnił specjalną rolę w ofercie, specjalne musiały być też i osoby zajmujące się jego montażem. Do produkcji R8 dopuszczeni zostali jedynie wieloletni pracownicy marki z dużym doświadczeniem i cieszący się dobrą opinią zwierzchników.
Najlepsi pracownicy i aż 95 laserów!
A to jeszcze nie koniec interesujących faktów dotyczących montowni w Neckarsulm. Audi R8 składa się z 5 tysięcy części. Ich złożenie w całość zajmuje przeciętnie około 70 godzin. Proces produkcyjny został obmyślony w taki sposób, aby dziennie było produkowanych mniej więcej 20 egzemplarzy coupe. Niemcy chcieli mieć jednak pewność, że każde auto jest dosłownie idealne. Właśnie dlatego zanim model opuszczał halę zakładu, był skanowany przez 95 laserów. Ich zadaniem było sprawdzenie każdego z 220 punktów kontrolnych. Jaka jest granica błędu pozwalająca na wydanie auta klientowi? Wynosi zaledwie 0,1 milimetra!
Precyzja, precyzją, ale co z urodą R8? No w tej kwestii nie ma już powodów do wielkiego optymizmu. Audi nie wygląda najgorzej. Ma nisko poprowadzony przód, przeszkloną klapę silnika oraz linię boczną przeciętą matowym, czarny pasem. To jedna trochę za mało. Szczególnie że naprzeciwko coupe stanąć mogą takie tuzy rynkowe jak Ferrari 430 czy Lamborghini Gallardo. A na tym tle mało wyrazisty przód R8 oraz bardzo stonowana bryła będą wyglądać bardzo blado.
Po otwarciu masywnych drzwi oczom kierowcy ukazuje się kabina pasażerska. Trochę tu modelu A6, trochę A-ósemki i trochę A-czwórki. Poza tym inżynierowie przygotowali dla kierowcy i pasażera dobrze opinające ciało kubełki, zgrabną i raczej małą kierownicę spłaszczoną u dołu oraz aluminiowe wstawki. Czy podobieństwu do innych aut Audi można się dziwić? Z całą pewnością nie. Współczesne realia motoryzacyjne są głównie oparte o ideę współdzielenia. Jeden element mimo wszystko jest zapożyczony z całkowicie innego świata. A mowa o precyzji. W kabinie R8 pod względem jakości użytych materiałów można się poczuć jak w aucie wyjątkowo luksusowym.
Audi R8 w wersji bazowej ma silnik V8
Podstawę oferty Audi R8 stanowi 4,2-litrowy silnik V8. Widlasta konstrukcja została wyposażona w 32 zawory oraz wtrysk typu bezpośredniego. Jednostka jest wolnossąca, mimo wszystko produkuje aż 420 koni mechanicznych. Moc nie poraża. Wystarczy jednak aby coupe przyspieszyło do 100 km/h w 4,6 sekundy. W roku 2012 benzyniak został zmodernizowany. Po technologicznym odświeżeniu otrzymał 10 dodatkowych koni. Te nie wpłynęły jednak na poprawę osiągów. Co z napędem? Niemcy postawili na stały napęd 4×4. 30 proc. momentu obrotowego trafia na koła przednie. 70 proc. jest transferowanych na koła tylne.
Oczko nad V-ósemką plasuje się silnik V10. To oznacza 5,2 litra pojemności, 525 koni mechanicznych i 530 Nm momentu obrotowego. Silnik świetnie znany spod maski Lamborghini Gallardo ma piękny, gardłowy dźwięk pracy. Do tego przyspiesza jak wściekły. Model coupe osiąga pierwszą setkę w 3,7 sekundy. 5,2-litrowy, 10-cylindrowy silnik stał się nieco później częścią wersji GT. A te dwie litery zwiastowały model dodatkowo usportowiony! Auto oferowało 560 koni mechanicznych i 540 Nm momentu obrotowego. Widlasty brutal napędzał coupe aż do osiągnięcia 320 km/h. Pierwsze sto pojawiało się na liczniku już po 3,6 sekundy.
Wersja GT była jednak czymś więcej niż po prostu wzmocnioną R-ósemką. To jedna z pierwszych linii limitowanych. Auto powstało w ilości wynoszącej tylko 333 egzemplarze. Było zatem całkiem rzadkie, a to tego dużo lżejsze od dotychczasowych modeli wyposażonych w silnik 5,2 litra. Jak duża była różnica mas? Niemcom udało się odchudzić coupe o dokładnie 100 kilogramów. W ten sposób masa samochodu spadła z wcześniejszych 1625 do 1525 kilogramów.
Zawieszenie regulowane… polem magnetycznym!
Silnik V10 to wyższa moc, lepsze osiągi, wyjątkowy dźwięk pracy oraz… specjalne zawieszenie. Jego podstawą są amortyzatory magnetyczne oraz inteligentny system sterowania. W przypadku tego rozwiązania komputer na bieżąco kontroluje sytuację na drodze i sposób jazdy kierowcy. Następnie podejmuje decyzję dotyczącą sztywności pracy resorowania oraz usztywnia bądź nieco rozluźnia amortyzatory za sprawą zmiany polem magnetycznym lepkości cieczy amortyzującej.
W drugiej połowie roku 2009 gama Audi R8 została uzupełniona. Zaprezentowany zostaje bowiem wariant Spyder. Model jest wyposażony w brezentowy, automatycznie składany dach. Złożenie elementu zajmuje dokładnie 19 sekund. Otwarta wersja trafiła do salonów w roku 2010. Rok później Audi dotknęła prawdziwa tragedia. Choć R8 stanowiło dumę twórców z Ingolstadt, ci musieli ogłosić dla auta akcję naprawczą. W pojazdach wyprodukowanych między 18 maja 2010 roku a 22 czerwca 2011 roku mogło dojść do wycieku paliwa.
W roku 2012 Audi odświeżyło całą gamę R-ósemki. Lifting nie miał w zasadzie mocnego wpływu na wygląd coupe. Zmieniły się zaledwie drobiazgi. Najbardziej zauważalna jest inna zmiana – nowy model topowy. Na szczycie palety stanęła 550-konna wersja rozpędzająca się do pierwszej setki w zaledwie 3,5 sekundy.
Elektryczna rewolucja, która nigdy nie trafiła do sprzedaży
I gdy wszystkim wydawało się, że rok 2012 wyczerpał już listę innowacji przygotowanych dla Audi R8, Niemcy pokazali wersję e-Tron. Auto jest przykładem prawdziwej sztuki technologicznej. Posiada konstrukcję nadwozia wykonaną z połączenia aluminium i włókna węglowego, każde z tylnych kół otrzymało swój silnik elektryczny, łączna moc auta sięga 380 koni mechanicznych, podczas gdy moment obrotowy wynosi 820 Nm. Elektryczne R8 nie jest najszybszym autem świata – osiąga pierwszą setkę „dopiero” w 4,2 sekundy. W zamian na jednym ładowaniu pokona nawet 215 kilometrów, a wszystko za sprawą pokładowego zestawu baterii o wadze blisko 600 kilogramów.
Nie da się ukryć, że model R8 e-Tron robił wrażenie. Autem, które jednak mogło prawdziwie zachwycać w gamie sportowego coupe, była wersja LMX zaprezentowana w roku 2014 przy okazji startu w 24-godzinnym wyścigu Le Mans. Pierwszym z imponujących akcentów były reflektory, w których wiązka świateł drogowych była generowana przez cztery lasery! Te mają dwie zalety. Tworzą snop światła o dwa razy większym zasięgu i mają temperaturę barwy na poziomie 5500 kelwinów. Ta jest idealna dla ludzkiego oka i sprawia, że kierowca otrzymuje dokładniejszy obraz drogi podczas jazdy nocą.
W Audi R8 LMX imponować mogła też moc i układ hamulcowy. 5,2-litrowy silnik V10 zaoferował w tej wersji 570 koni mechanicznych. Tak, motor palił średnio 12,9 litra benzyny. Ale kto by się tym przejmował w sytuacji, w której auto osiągało pierwszą setkę w zaledwie 3,4 sekundy i stało się najszybszym R8 w gamie pierwszej generacji modelu. Co więcej, coupe lubiło prędkość, ale w razie jakiejkolwiek sytuacji niebezpiecznej mogło ją niezwykle szybko wytracić – wszystko dzięki karbonowo-ceramicznym tarczom.
Audi R8 LMX – najdroższy model w całej gamie
Model specjalny Audi R8 LMX przy całej swojej wspaniałości miał też jedną, ale za to jak ogromną wadę. Mowa oczywiście o cenie. W Niemczech za coupe trzeba było zapłacić 210 tysięcy euro. A to była już kwota niebagatelna. I spojrzenia na nią nie zmieniał nawet fakt, że wolumen został ograniczony w tym modelu do zaledwie 99 sztuk.
Przeciętni kierowcy w Polsce łapali się za głowę gdy widzieli cenę Audi R8. Przeszło 500 tysięcy złotych za model bazowy brzmi wprost abstrakcyjnie! Jeszcze gorzej ma się sytuacja, gdy kierowca zdecyduje się na model V10 o mocy 525 lub 550 koni. Wtedy cena rośnie do odpowiednio 800 i 880 tysięcy złotych. Przy takim cenniku oskarżenie Audi o szaleństwo jest bardzo normalne. Zwłaszcza w sytuacji, w której skalą dla kierowcy jest posiadana prywatnie Skoda Octavia czy Renault Megane. Co jednak wtedy, gdy ustawimy R-ósemkę w perspektywie realnych konkurentów? Wtedy cena niemieckiego auta zdecydowanie blednie, a wręcz wydaje się całkiem rozsądna. A to zadecydowało o sprzedażowym sukcesie sportowego Audi.
Słowo sukces trzeba jednak znowu przedstawić w perspektywie. Bo w perspektywie rynku coupe i roadsterów, wynik na poziomie blisko 29 tysięcy sztuk w dekadę, jest więcej niż zadowalający. Początek był oczywiście bardzo nieśmiały. W roku 2005 zmontowano zaledwie 6 egzemplarzy – prawdopodobnie na potrzeby serii przedprodukcyjnej, a roku 2006 tylko 164 sztuki. Już w roku 2007 sprzedaż jednak dosłownie wybuchła tylko po to, aby już w roku 2008 osiągnąć rekord. Wynik sięgnął wtedy 5656 sztuk.
Audi R8 – podsumowanie
Audi R8 bez wątpienia jest dalekie od ideału. Mogłoby mieć nieco bardziej szaloną stylizację i zdecydowanie mniej nudną kabinę pasażerską. Jednego modelowi nie da się jednak odmówić. W wersji V10 jest prawdziwym zabijaką. Brzmi naprawdę dobrze, jeszcze lepiej jeździ, a do tego nadal jest dość łatwe w prowadzeniu i w pełni funkcjonalne na co dzień. Oczywiście nie jest to auto dla rodziny, ale bogaty singiel z całą pewnością nie będzie męczył się za kierownicą R-ósemki nawet podczas stania w korku. A to wartość, którą musiała docenić duża grupa kierowców.