zamknij
REKLAMA
Fot. Materiały prasowe Volkswagen

Ma nieco ponad 3,5 metra długości, powstał w zgodzie z najwyższymi standardami oszczędności, a mimo wszystko plotkowano o tym aucie od miesięcy! A mowa o Volkswagenie up! GTI. To zminiaturyzowany, ale jak najbardziej prawdziwy hot hatch. Czyżby duch klasycznego Golfa GTI znany z drugiej połowy lat siedemdziesiątych właśnie powrócił?

Kierowcy na świecie mają trzy skojarzenia z Volkswagenem. Jako pierwszy na myśl przychodzi oczywiście Garbus. Druga z asocjacji dotyczy Golfa, a trzecia oczywiście modeli z serii GTI! Idea budowania sportowych samochodów dostępnych dla zwykłych śmiertelników narodziła się w połowie lat siedemdziesiątych. Gotowy model zadebiutował w roku 1976, a Niemcy podeszli do jego prezentacji z dużą dozą skromności. Spodziewali się, że sportowy Golf skończy jako auto niszowe, które zostanie kupione przez garstkę entuzjastów. I choć widmo pesymizmu wydawało się jak najbardziej realne, sukces był naprawdę potężny.

Idea GTI zaraża kolejne segmenty

Dziś – przeszło cztery dekady od premiery sportowego Golfa – plakietka GTI stała się kultowa. W jej świetle Volkswagen postanowił zatem „wygrzać” kolejny model. Mowa o najmniejszym w gamie up-ie! Czy ten pomysł ma szansę sprawdzić się? Tym razem Niemcy nie są już tak nieśmiali jak w roku 1976. Mają jednak do tego pełne podstawy. Od momentu, w którym zaprezentowali koncept w tym roku, w kuluarach nieustannie plotkowało się o tym modelu. Sukces pobudzi jednak nie tylko zainteresowanie autem, ale też jego charakter. Od trzydziestu lat nie było Volkswagena GTI, który lepiej i wierniej nawiązywałby do idei pierwszego Golfa.

Volkswagen up! GTI
Fot. Materiały prasowe Volkswagen

Volkswagen up! GTI jest spartański, lekki, ma serię charakterystycznych akcentów i nadwozie, które otrzymało niemalże identyczne wymiary co w klasyku z lat siedemdziesiątych. Inżynierowie nie zapomnieli też o mocnym sercu. Jak mocnym? Litrowy benzyniak ma tylko 3 cylindry, ale i jedną turbosprężarkę. Dzięki temu rozwija 115 koni mechanicznych i 200 Nm momentu obrotowego. I choć technologicznie jednostka, która trafi do up-a! i motor znany z klasycznego Golfa nie mają wiele wspólnego, jedno łączy obydwie konstrukcje. Mowa o mocy. Nowy GTI jest o zaledwie 5 koni mocniejszy od pierwszego Golfa GTI.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  Test: Volkswagen Passat B8 Trendline 1,4 TSI 125 KM - bez gadżetów, ale z tym samym urokiem

Sportowy hatchback potrafi zaskoczyć podczas startu spod świateł. Nowy członek rodziny GTI osiąga pierwszą setkę w 8,8 sekundy. Jeszcze lepiej wypada prędkość maksymalna. Ta została określona na 196 km/h. Dynamika jest połączona z oszczędnością. Według deklaracji producenta szybki up! spali w cyklu mieszanym tylko 5,6 litra benzyny.

Volkswagen up! GTI to też przemiana stylistyczna!

Bardzo ważnym elementem projektu Volkswagena up! GTI była stylizacja. Auto otrzymało charakterystyczną, czerwoną listwę na grillu, czarny pasek idący wzdłuż linii bocznej oraz dyskretnie zarysowany spojler nad klapą bagażnika. Świetnie prezentują się też 17-calowe felgi aluminiowe. W kabinie pasażerskiej najbardziej znaczącym akcentem jest zarezerwowana dla modeli GTI kraciasta tapicerka na fotelach. Co z prowadzeniem? Usportowionego up-a! na asfalcie trzymają szerokie opony i zmodyfikowane zawieszenie. Prześwit samochodu zmalał w stosunku do wersji standardowej o 15 mm.

Na koniec kwestia zdecydowanie najmniej przyjemna. Tak, Volkswagen up! GTI wywodzi się z segmentu A, tak, w wersji klasycznej ma niezwykle rozsądną cenę. W sportowym wariancie niestety swoje kosztuje. Niemiecka centrala podaje, że ceny w przedsprzedaży zaczynają się od 16 975 euro. A to kwota oscylująca w granicy 71 465 złotych. Za tą sumę można kupić np. podstawową wersję nowego Golfa. Ta nie będzie miała jednak tak wielkiego uroku jak up! GTI!

Tagi: GTIvolkswagenVolkswagen up!Volkswagen up! GTI
Kuba Brzeziński

Autor Kuba Brzeziński

Czasami racjonalista, czasami pedantyczny wielbiciel abstrakcji. Ceni wolność i niezależność. Niepoprawny miłośnik samochodów, który wierzy, że pod masą śrubek i mechanizmów kryje się dusza. Poza tym dziennikarz - motoryzacyjny oczywiście.

DODAJ KOMENTARZ