zamknij
REKLAMA
Fot. Materiały prasowe Hyundai

Do targów motoryzacyjnych w Genewie jest jeszcze chwila. Te odbędą się w marcu. Producenci postanowili jednak już teraz zacząć podgrzewać nieco atmosferę w świecie motoryzacyjnym. Na jedną z pierwszych pozycji wyszedł Hyundai. Marka z Korei zaprezentowała szkic nowego Santa Fe. Czwarta generacja SUV-a prezentuje się naprawdę dobrze. Na premierę można zatem czekać w napięciu.

Hyundai Santa Fe pierwszej generacji zadebiutował w roku 2000. SUV z całą pewnością nie powalał urodą, jakością wykończenia wnętrza czy zaawansowanymi jednostkami napędowymi. Miał jednak innego asa w rękawie. Okazał się po prostu tani! A cena przemówiła do wszystkich tych kierowców, którzy niskim kosztem chcieli podróżować kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią. Auto zostało na tyle ciepło przyjęte przez rynek, że już w roku 2006 doczekało się następcy.

Z generacji na generację Koreańczycy nabierali tempa

Drugi Santa Fe nadal nie stanowił technologicznej rewolucji. W jego palecie pojawiły się nowoczesne diesle, ale nadal brakowało im nieco krzepy. W tym samym czasie Hyundai dopracował inne wartości modelu – niską cenę i ogromną funkcjonalność kabiny pasażerskiej. Trzecia odsłona Santa Fe została zaprezentowana w roku 2012. Był to czas, w którym Koreańczycy zaczęli stawać na silnie zaznaczoną nowoczesność. A fakt ten widać już na pierwszy rzut oka. Nadwozie jest harmonijne, dynamiczne i niezwykle muskularne. Poza tym SUV wreszcie bez żadnych kompleksów mógł stanąć do jakościowej walki z konkurentami z Europy.

nowy hyundai santa fe, hyundai santa fe, hyundai, santa fe, nowy santa fe, genewa 2018

Sukces trzech poprzednich generacji Hyundaia Santa Fe sprawił, że rynek powoli zaczął oczekiwać na następcę. A ten zostanie pokazany już w marcu podczas targów motoryzacyjnych w Genewie. Choć do premiery modelu zostało jeszcze kilka tygodni, już dziś można powiedzieć jedno. Auto powinno zaskoczyć publiczność przynajmniej pod względem stylistycznym. To w końcu naprawdę dorośle i po prostu dobrze wyglądający SUV. Z przodu uwagę zwracają mocne przetłoczenia zderzaka, wąskie światła i wielkich rozmiarów grill w kształcie powiększonego plastra miodu.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  Elektryczne samochody przyszłością tylko dzięki Chinom?

Linia boczna zaprezentowana na szkicu jest zdominowana przez dwa wybrzuszenia. Górne zostanie poprowadzone od przednich świateł, nieco powyżej klamek, aż do tylnych reflektorów. Dolne – pojawiające się zaraz nad progiem – dodaje SUV-owi sportowego charakteru i optycznie obniża nadwozie. Tył powinien okazać się niewiele mniej emocjonujący od przodu. Dobre wrażenie robi chociażby spojler niemalże wyrastający z szyby na klapie bagażnika czy końcówki wydechu wtopione w formę zderzaka.

Nowy Hyundai Santa Fe – prócz stylizacji niewiele wiadomo

O nowym modelu na razie nie wiadomo zbyt wiele. Koreańczycy w żaden sposób nie chcą komentować palety silnikowej. A szkoda, bo według plotek będzie to jeden z tych punktów, które powinny stanowić dla kierowców szczególne zaskoczenie. Za kulisami świata motoryzacyjnego głośno mówi się o tym, że w gamie nowego Santa Fe nie zabraknie oczywiście silników benzynowych i diesli. Te pierwsze sprawdzą się podczas ekspansji na rynku amerykańskim, a drugie w Europie.

Koreańczycy ponoć na klasycznych motorach się jednak nie zatrzymają. Postawią na napęd ekologiczny, który powinien przyjąć formę hybrydy typu plug-in. Można oczywiście zadać sobie pytanie czy wariant niskoemisyjny ujrzy światło dzienne już w dniu premiery. Nawet jeżeli nie zostanie pokazany jeszcze w Genewie, Hyundai pewnie dużo będzie mówił o jednostce spalinowo-elektrycznej w kontekście przyszłości SUV-a. Czy hybryda plug-in to dobry trop? Jak najbardziej! Widać, że Koreańczycy uważnie śledzą trendy na światowym rynku motoryzacyjnym.

Tagi: Geneva Motor ShowHyundaiHyundai Santa FepremieraSUV
Kuba Brzeziński

Autor Kuba Brzeziński

Czasami racjonalista, czasami pedantyczny wielbiciel abstrakcji. Ceni wolność i niezależność. Niepoprawny miłośnik samochodów, który wierzy, że pod masą śrubek i mechanizmów kryje się dusza. Poza tym dziennikarz - motoryzacyjny oczywiście.

DODAJ KOMENTARZ