Gdy już cały świat motoryzacyjny zdążył mentalnie pożegnać się z Volkswagenem Garbusem, okazuje się że śmierć modelu choć ogłoszona oficjalnie, mogła zostać podana światu nieco przedwcześnie. Legendarny Volkswagen ma szansę powrócić do salonów sprzedaży, jednak w nieco odmienionej formie. Tym razem jako samochód elektryczny z – uwaga! – napędem przenoszonym na tylne koła. Jesteście zaskoczeni?
Historia Volkswagena Garbusa zaczęła się dokładnie w 1938 roku. I choć model raczej nie chciał specjalnie chwalić się swoimi początkami, w ciągu obecności na rynku trwającej 65 lat osiągnął naprawdę spektakularny sukces! Wersja klasyczna sprzedała się w ilości wynoszącej ponad 21,5 miliona egzemplarzy. A do liczby tej należy doliczyć jeszcze zbyt modeli New Beetle i Beetle. Skąd zmiana nazwy? Niemcy pod koniec lat dziewięćdziesiątych wymyślili sobie, że swojski Garbus stanie się pojazdem lifestylowym dla młodych i dynamicznych mieszkańców miast.
Współczesne wersje były oczywiście dużo mniej spartańskie od swojego protoplasty. Korzystały z rozwiązań technicznych znanych z Golfa, posiadały poduszki powietrzne i system ESP oraz mogły zostać wyposażone nawet w skórzaną tapicerkę czy nawigację. W skrócie czerpały dwiema rękami ze zdobyczy XXI wieku. Ich głównym problemem była niestety wygórowana cena. A ta w dniu dzisiejszym startuje od 80 tysięcy złotych. To kwota, za którą można kupić dobrze wyposażonego Golfa!
Elektryczny Volkswagen Garbus – jutro nie umiera nigdy!
I gdy wszystkim wydawało się, że Beetle ma swoje miejsce w gamie niemieckiej marki po wieki, pojawiła się informacja mówiąca o ostatecznym zakończeniu produkcji auta. Czemu Volkswagen postanowił wymazać Garbusa z oferty już w roku 2018? Powód był niezwykle prosty. Niemcy w dobie dieselgate postanowili skupić się tylko na produktach cieszących się szczególną popularnością wśród klientów. Nie chcieli inwestować pieniędzy w projekty, które są nie do końca rentowne. A to skazało lifestylowego Beetla o niskim wolumenie sprzedaży na porażkę.
Oczywiście nie ma się co oszukiwać. Informacja o ostatecznej śmierci Garbusa choć krążyła po mediach motoryzacyjnych na całym świecie, wcale nie sprawiła że kierowcy wpadli w panikę czy szał. Pogodzili się z tą wiadomością dosyć szybko. Dziś okazuje się jednak, że nie do końca słusznie. Otóż garbaty samochód dla ludu ma szansę powrócić jeszcze raz na rynek motoryzacyjny, tylko w nieco nietypowej wersji.
Zastanawiają się? To chyba coś więcej niż tylko pomysł
Na razie nowy model jest wyłącznie rozważany przez władze Volkswagena. Skoro jednak informacja wypłynęła na światło dzienne, można się spodziewać że za rozważaniami stoi coś więcej niż zwykłe i chwilowe zawahanie. Oficjele niemieckiej marki musieli dobrze ocenić szanse rynkowe nowego modelu. Jak jest wizja nowego Garbusa? Ten miałby się stać bratem bliźniakiem busa I.D. Buzz z genami retro, który został zaprezentowany w formie konceptu jakiś czas temu. Nowoczesny „ogórek” i nowy Garbus zostałyby zbudowane na płycie podłogowej MEB.
Platforma podłogowa nie wyczerpuje jednak informacji technicznych na temat nowych pojazdów z Wolfsburga. Obydwa auta byłyby też napędzane siłą prądu. Do tego moc agregatów elektrycznych – identycznie jak w wersjach klasycznych – trafiałaby wyłącznie na tylne koła! Według plotek pierwszy na rynku pojawiłby się van. Jego premiera mogłaby mieć miejsce w roku 2022. Nieco później do oferty dołączyłby Garbus.