zamknij
REKLAMA
Renault Zoe RS

Stereotypowe podejście do aut elektrycznych jest takie, że mają one zapewnić jak najtańszą podróż, ale absolutnie bez żadnych emocji. Tymczasem wcale tak nie musi być. Producenci samochodów pracują nad dużo mocniejszymi wersjami elektrycznych modeli, które mają z powodzeniem konkurować, a nawet docelowo zająć miejsce na rynku obecnych hot-hatchy.

O tym, że samochód elektryczny nie musi wcale być powolnym pojazdem, nie trzeba chyba już nikogo przekonywać. Wystarczy przelecieć w pamięci kilka ostatnich wystaw samochodowych (z tych topowych).  Od razu można znaleźć wiele przykładów niezwykle mocnych i szybkich aut napędzanych wyłącznie prądem. Tyle, że większość z nich to albo prototypy, albo auta o niewielkiej produkcji.

Samochody sportowe z napędem elektrycznym

Przykłady? Chociażby koncepcyjny Peugeot EX1 Concept z dwoma silnikami elektrycznymi o łącznej mocy 340 KM.  Do pierwszej setki był on w stanie rozpędzić się w 3,5 s. Pojawił się nawet na Nurburgringu, gdzie jedno okrążenie legendarnego toru pokonał w czasie 9 minut i 1,34 s.

Miano najszybszego auta elektrycznego posiada obecnie NIO EP9 chińskiej firmy NexEV. Ważące 1753 kg auto, ma niemal 1360 KM, do setki przyspiesza w 2,7 s, 200 km/h pojawia się na liczniku po 7,1 s, natomiast maksymalnie można nim pędzić 313 km/h. Energii starczy na około 430 km. Tytuł najszybszego elektryka NIO EP9 uzyskało za sprawą rekordowego przejazdu na Północnej Pętli toru Nurburgring. Czas 7 minut i 5 sekund – tak szybko nie pokonał tego toru żaden inny pojazd napędzany wyłącznie energią elektryczną.

NIO EP9

Tego typu niszowych producentów jest znacznie więcej. No może niekoniecznie uzyskują oni tak dobre wyniki. Hiszpańska Quimera AEGT generuje moc 700 KM i 1000 Nm momentu obrotowego i przez pewien czas również dzierżyła tytuł najszybszego auta elektrycznego. Do 100 km/h rozpędzała się w 3 s. Z kolei szwajcarska firma Protoscar swego czasu testowała elektryczne Lampo 3 o mocy 4,5 s i czasie sprintu do 100 km/h wynoszącym 4,5 s. Nie można też nie wspomnieć o chorwackim modelu Rimac Concept One. Tegoroczna wersja modelu z czterema silnikami elektrycznymi osiąga moc 1224 KM i do pierwszej setki jest w stanie rozpędzić się w zaledwie 2,5 s.

Czas na elektryczne hot-hatche

Wszystkie powyższe modele mogą oczywiście szokować swoimi osiągami, ale z pewnością, nawet jeśli wejdą do produkcji, nie będą autami popularnymi. Chociażby na skalę obecnych hot-hatchy. Dotychczas producenci popularnych modeli omijali szerszym łukiem temat najmocniejszych wersji z napędem wyłącznie elektrycznym. Owszem pojawił się hybrydowy Golf GTE, ale to jednak nie to samo. Cały czas czekamy na auto na prąd, które będzie w stanie rywalizować z Focusem RS, Golfem GTI czy Civiciem Type-R.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  A tak wygląda nowa Toyota Supra! Japończycy mogą być wściekli!

Wydaje się, że pierwszy krok ku takim hot-hatchom wykona Renault. A właściwie to już wykonało. Od jakiegoś czasu testowana jest wersja RS elektrycznego modelu Zoe. Auto to bazuje na pokazanym w Genewie koncepcie E-Sport. Miał on pod maską dwa silniki elektryczne o łącznej mocy 460 KM i 640 Nm. Francuzi właśnie zapowiedzieli, że pojawi się wersja produkcyjna tego modelu. Kiedy? Tego jeszcze nie wiemy, ale ma to nastąpić w przeciągu kilku lat. Obecnie trwają prace nad zapewnieniem odpowiedniego zasięgu auta. Gdyby Zoe RS miał osiągi konceptu, wówczas do 100 km/h rozpędzałby się w czasie 3,2 s. Koncepcyjny E-Sport na pełnych obrotach był w stanie jechać przez zaledwie 15 minut.

Sporo zamieszania wprowadziło niedawno Volvo, ogłaszając wyodrębnienie ze swoich struktur marki Polestar, która będzie wytwarzać wyłącznie modele hybrydowe bądź napędzane prądem. Mają powstać modele bazujące na obecnych Volvo, ale i całkowicie nowe (w najbliższej przyszłości dwa takie modele). Zapowiedź jednego z nich powinniśmy zobaczyć już we wrześniu na wystawie we Frankfurcie. Będzie to coupe o mocy ok. 600 KM.

W kierunku elektryfikacji swoich hot-hatchy spogląda również Seat. Ustami szefa brytyjskiego oddziału marki, Richarda Harrisona, Hiszpanie oznajmili, że prowadzone są właśnie rozmowy nad przyszłością wersji Cupra Leona czy Ibizy. Wprawdzie nie ma jeszcze decyzji, czy będą to hybrydy, czy auta elektryczne, ale ponoć szala przechyla się ku tym drugim. Pierwsze elektryczne Cupry pojawią się na rynku najwcześniej w przyszłej dekadzie.

Kto następny zdecyduje się na elektryczne hot-hatche? Coraz większa grupa producentów ogłasza zwiększenie udziału aut elektrycznych w swoim portfolio, a to oznacza, że elektryczne modele o sportowych aspiracjach są tylko kwestią czasu.

 

Tagi: auta sportowehot hatch
Wojciech Traczyk

Autor Wojciech Traczyk

W branży motoryzacyjnej już od ponad piętnastu lat. Lubię wszystko, co ma cztery koła, ale interesują mnie również inne zagadnienia z szeroko pojętej branży - od nowinek technologicznych, poprzez kwestie dotyczące zmieniających się przepisów, aż po inwestycje w branży automotive czy też rozbudowę infrastruktury drogowej.

DODAJ KOMENTARZ