Motoryzacja zaczyna się galopować w stronę nowoczesności, a rosnąca ilość samochodów elektrycznych na światowych drogach zmienia sposób świadczenia niektórych usług. Przykład? Inżynierowie postanowili się zastanowić chociażby jak doładować baterię w aucie, którego kierowca w porę nie naładował. Odpowiedzią na to zapotrzebowanie może się stać Volt EV Charging Drone. Zobaczcie jak został obmyślony ten system.
Czarny scenariusz? Podczas podróży w twoim aucie kończy się paliwo. Co w tej sytuacji? Opcje są dwie. Albo można wezwać pomoc drogową, albo wziąć baniak i na pieszo udać się do najbliższej stacji benzynowej. Możliwości te są jednak realne, wyłącznie w przypadku samochodu o napędzie spalinowym. Co z napędem elektrycznym? Tutaj niestety sytuacja mocno komplikuje się. Nie da się bowiem inaczej dostarczyć energii do akumulatora, niż za pomocą specjalnego przewodu.
Benzynę można dolać, a co z prądem?
Jako że samochody elektryczne cieszą się rosnącą popularnością w Europie i na świecie, producenci musieli zacząć się zastanowić jak pomóc kierowcy, który zignoruje wskazania komputera pokładowego dotyczące zasięgu oferowanego przez baterie. I dość szybko wpadli na pomysł. Aby elektryka pozbawionego energii nie trzeba było holować do najbliższej stacji ładującej, można wysłać do auta bezzałogowego drona z wbudowanym akumulatorem i złączem. Ten doładowałby baterie w pojeździe, dzięki czemu kierowca byłby w stanie kontynuować podróż.
Jak konkretnie działa system? Prowadzący, którego samochód elektryczny stanął na poboczu bez życia, musi zalogować się w specjalnej aplikacji. Tam podaje dane lokalizacyjne z nawigacji, zamawia drona, a następnie opłaca jego interwencję za pomocą karty kredytowej. Później pozostaje już tylko oczekiwanie na przybycie lotniczej pomocy drogowej. Jeżeli chodzi o samo ładowanie, dron zostanie wyposażony w specjalne nogi. Dzięki nim wyląduje blisko samochodu, stanie na każdym rodzaju podłoża i wysunie wtyczkę ładującą. Tą kierowca podłączy do gniazdka w pojeździe.
Choć idea stojąca za systemem Volt EV Charging Drone brzmi interesująco, ma jeden zasadniczy problem. Dron powinien doładować baterię zaledwie 3 kilowatogodzinami energii. A to może pozwolić na pokonanie od 15 do nieco ponad 30 kilometrów. Ostateczny zasięg dotyczy masy czynników – w tym pogody, temperatury, ukształtowania terenu, nawyków kierowcy czy sposobu użycia pokładowych urządzeń. Pytanie zatem brzmi – czy taki dystans wystarczy? A odpowiedź na nie bez wątpienia nie jest jednoznaczna.
Dron Volt – ładowanie samochodu w sytuacji awaryjnej
W mieście o dobrze rozwiniętej infrastrukturze punktów ładujących z pewnością tak. Poza miastem system raczej się jednak nie sprawdzi. Chyba że bateria padła w samochodzie w bliskiej odległości od domu kierowcy. Poza tym powstaje jeszcze jeden znak zapytania. Ten dotyczy czasu oczekiwania. Jeżeli miałoby się okazać, że prowadzący będzie musiał czekać na pomoc dłużej niż kilkadziesiąt minut, nietrudno przewidzieć że usługa raczej nie stanie się hitem.
Oczywiście Volt EV Charging Drone nie jest jeszcze realnym pomysłem na nową usługę, a zaledwie ideą. To zarys, na który składa się wyłącznie prototyp drona pomocy drogowej. A to daje spore pole do popisu. Inżynierowie powinni się zatem skupić na zwiększeniu pojemności pokładowych akumulatorów Volta. Tylko w ten sposób sprawią, że pomoc z przestworzy da kierowcy realną szansę wyjścia z opresji.