Turbosprężarki są absolutnym must have współczesnej motoryzacji. Te z jednej strony gwarantują moc przy niższej pojemności silników. Z drugiej ograniczają apetyt silników. Niestety nie są bez wad. A główna dotyczy tzw. turbodziury. Jak producenci sobie z nią radzą? Dziś na warsztat bierzemy Audi. Zobaczcie system zastosowany w 4-litrowym silniku V8.
Audi SQ7 to prawdziwy majstersztyk technologiczny. Auto prezentuje się dość klasycznie, ale też i sportowo. Do tego otrzymało naprawdę mocarne serce. Pod maską SUV-a spoczywa 4-litrowy silnik diesla. Motor posiada 8 cylindrów, które są ustawione w układzie V, a do tego generuje 435 koni mechanicznych i aż 900 Nm momentu obrotowego.
Audi – elektryczny kompresor załatwia sprawę!
Jednostka oferuje wybitną dynamikę. Audi SQ7 waży grubo ponad 2 tony. Mimo wszystko jest w stanie osiągnąć pierwszą setkę już w 4,8 sekundy. W jaki sposób Niemcy zagwarantowali kierowcy tak duże możliwości? Pierwszym z wynalazków są dwie turbosprężarki. Kluczem do sukcesu było jednak też ograniczanie działania efektu turbodziury. A tutaj twórcy z Ingolstadt posłużyli się najnowszą technologią. Konkretnie zastosowali dodatkowy, elektryczny kompresor.
Jak działa cały system? Gdy kierowca naciśnie pedał gazu, turbosprężarki zaczynają się powoli uruchamiać. Nie od razu osiągają jednak pełną sprawność. Aby w czasie ich rozpędzania silnikowi nie zabrakło jednak krzepy, powietrze do silnika wdmuchuje elektryczny kompresor. Rozwiązanie sprawia, że jednostka napędowa staje się bardziej wyrafinowana, ale też i skomplikowana. Czy jednak kierowca, który wybierze model SQ7, będzie oczekiwał po nim wybitnych osiągów i zapłaci za niego minimum 438 tysięcy złotych uzna to za kluczowe zmartwienie? Wątpliwe.