zamknij
REKLAMA
Fot. Materiały prasowe Arrinera

Arrinera zajęła szczególne miejsce w sercach Polaków. Miała przywrócić do życia myśl motoryzacyjną nad Wisłą i zrobić to w iście królewski sposób. Niestety marka wkrótce prawdopodobnie zmieni właściciela. A ciężko powiedzieć co to może oznaczać dla przyszłości firmy.

Historia Arrinery zaczęła się w roku 2008. Początkowo nikt nie wierzył w szumne zapowiedzi produkcji pierwszego polskiego supersamochodu. To jednak nie zraziło grupy zapaleńców. Po prawie trzech latach spędzonych nad deskami kreślarskimi, światło dzienne ujrzał prototyp coupe. Auto praktycznie z miejsca olśniło Polaków. Zaimponowała im proporcjonalna i dynamiczna sylwetka oraz wolnossący silnik V8. Od dnia premiery konceptu zaczęło się nerwowe oczekiwanie na wersję produkcyjną. Ta jednak raz – rodziła się w bólach, a dwa – powstawała aż 6 lat.

Było dobrze i…

Ostatecznie Arrinera Hussarya po serii wzlotów i upadków została pokazana w wersji produkcyjnej. Co więcej, przypadła do gustu bogaczom. Właśnie dlatego na początku tego roku do firmy wpłynęły dwa pierwsze zamówienia na coupe. Od tego momentu przyszłość marki miała rysować się już wyłącznie w jasnych barwach. No właśnie, miała. Kilka dni temu pojawiła się bowiem informacja mówiąca o tym, że Arrinera może być sprzedana nowemu właścicielowi.

W sprawie pojawił się oficjalny komunikat marki. Ten jest jednak niezwykle lakoniczny i co ważniejsze, mało szczegółowy. Według wersji przedstawionej przez przedstawicieli Arrinery do tej pory władze firmy podpisały dwa listy intencyjne. Ich zadaniem jest otwarcie rozmów dotyczących szczegółów transakcji z potencjalnymi inwestorami oraz umożliwienie im badania spółek wchodzących w skład grupy Arrinera.

Arrinera może być sprzedana – i co dalej?

Jeden z listów intencyjnych dotyczy sprzedaży przez Erne Ventures prawie 77 proc. udziałów w przedsiębiorstwie bliżej nieokreślonemu podmiotowi włoskiemu. Drugi udostępnienia technologii budowy samochodów spółce zarejestrowanej w Omanie. Przedstawiciele Arrinery nie chcieli zdradzić jakie konkretnie firmy są zainteresowane nabyciem przedsiębiorstwa. A to sprawia, że rodzi się pierwsza wątpliwość. Mianowicie ciężko ocenić jak poważni są potencjalni inwestorzy.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  Chińczycy jeszcze nigdy nie byli tak gotowi do rynkowej ekspansji!

Drugi ze znaków zapytania dotyczy przyszłości marki. O ile obecnie pomysł na dalszy rozwój firmy był klarowny i znany, o tyle nowi inwestorzy to już wielka niewiadoma. Arrinera może być sprzedana, ale nie do końca wiadomo jakie plany wobec marki mają nowi nabywcy. A to powoduje niepewność zarówno wśród wiernych fanów producenta, jak i potencjalnych nabywców coupe znad Wisły.

Co można zatem zrobić? Na razie bardzo niewiele. Widownia motoryzacyjna w Polsce może tylko czekać i przyglądać się rozwojowi wypadków. A te muszą w jakiś sposób wyklarować się w ciągu najbliższych 90 dni. Obydwie umowy przewidują bowiem okres wyłączności na trzy miesiące.

Tagi: ArrineraArrinera HussaryaArrinera na sprzedażpolski samochód
Kuba Brzeziński

Autor Kuba Brzeziński

Czasami racjonalista, czasami pedantyczny wielbiciel abstrakcji. Ceni wolność i niezależność. Niepoprawny miłośnik samochodów, który wierzy, że pod masą śrubek i mechanizmów kryje się dusza. Poza tym dziennikarz - motoryzacyjny oczywiście.

DODAJ KOMENTARZ