Niemcy ledwie pokazali nową odsłonę Sprintera, a już zapowiadają prezentację wersji o napędzie elektrycznym. Zeroemisyjny van może trafić do produkcji już w przyszłym roku. W ten sposób stałby się jednym z absolutnych, rynkowych pionierów. Co już dziś wiadomo o elektrycznym dostawczaku? Przedstawiciele Mercedesa nie są na razie przesadnie wylewni. Kilka szczegółów da się jednak wyczytać między słowami.
Rok 2018 przyniesie ważną zmianę w gamie samochodów dostawczych Mercedesa. Już dziś możemy bowiem zobaczyć trzecią generację Sprintera. Jako że Niemcy mają 23 lata doświadczenia w segmencie, postanowili wykorzystać podczas prac nad tym projektem całą swoją wiedzę dotyczącą vanów. Jednocześnie połączyli ją z najnowszymi trendami w segmencie. Co zatem jest podstawą nowego, dostawczego Mercedesa? Przede wszystkim jego wielka wszechstronność.
Nowy Sprinter to mistrz personalizacji!
Nowego Sprintera będzie można skonfigurować na 1700 sposobów. Do wyboru będą różne wersje rozstawu osi czy szereg zabudów. Poza tym model otrzyma przestrzeń załadunkową o powierzchni nawet 17 m2 oraz będzie w stanie zabrać na pokład ładunek o masie nawet 5,5 tony! Wszechstronność to jednak nie tylko różne wersje nadwozia. To też szeroka paleta układów napędowych. Pod maską Mercedesa Sprintera lądować będą jednostki wysokoprężne o zróżnicowanej mocy. Dodatkowo w przypadku rynku amerykańskiego w palecie pojawi się również benzyniak. Co więcej, moc będzie trafiać na koła osi przedniej, tylnej lub obydwu.
Jednym z ważniejszych punktów w dziejach trzeciej generacji dostawczego Mercedesa ma być wersja elektryczna. Ta nie została jednak pokazana w tym samym czasie co modele o napędzie konwencjonalnym. Na premierę e-Sprintera trzeba będzie poczekać do roku 2019. Niemcy nie chcą zdradzać bliższych informacji dotyczących elektrycznego napędu. Mówią raczej o samych ogólnikach. Przykład? Ich zdaniem eksploatacja vana napędzanego siłą prądu powinna kosztować dokładnie tyle samo, co eksploatacja modelu zasilanego motorem wysokoprężnym. Poza tym Niemcy zapewniają, że e-Sprinter również da możliwość skrojenia zabudowy dokładnie pod potrzeby kupującej go firmy, a platforma elektryczna będzie tak ukryta, że nie stanie na przeszkodzie.
Mercedes e-Sprinter długo nie porządzi sam, bo po piętach depcze mu Crafter!
Mercedes e-Sprinter nie będzie jedynym elektrycznym vanem na rynku. Do podobnych prezentacji szykują się kolejne marki motoryzacyjne. Już niedługo może się pojawić oferta, która okaże się dużo bliższa sercom Polaków. Oczywiście nie mówię w tym momencie o domorosłej myśli technicznej. Chodzi mi bardziej o Volkswagena e-Craftera. Co niemiecki model ma wspólnego z Polską? A to, że 2 tysiące egzemplarzy testowych powstanie pod Poznaniem. Pod Poznaniem też może zostać ulokowany montaż aut w wersji produkcyjnej.
Na razie nie wiadomo kiedy e-Crafter mógłby trafić na linię fabryki we Wrześni. Wiadomo natomiast w jakim kierunku idą prace nad konfiguracją napędu. Elektryczny van powinien być w stanie pokonać na jednym ładowaniu 160 kilometrów. Jego prędkość maksymalna zostanie ograniczona do 90 km/h. Czy to wystarczy? Niemcy są pewni, że tak. I stanowiska swojego będą bronić, bo to zostało oparte o badania przeprowadzone wśród klientów. Te jasno pokazały, że większość Crafterów o napędzie konwencjonalnym nie pokonuje w ciągu dnia więcej niż 100 kilometrów. Co więcej, 85 proc. pojazdów jest eksploatowanych głównie w terenach miejskich, gdzie porusza się na krótkich dystansach.