Zazwyczaj zdarza się to na początku wakacji – policja apeluje do kierowców o ostrożną jazdę i ograniczenie prędkości przelotowej, wskazując prędkość jako główną przyczynę ofiar śmiertelnych na naszych drogach. Kierowcy odbierają te apele jako atak na swobody obywatelskie i „grzeją” ile fabryka dała, aby dotrzeć jak najszybciej na upragnione wakacje. Obydwie strony mają trochę racji w swoich działaniach, jednak trzeba przyznać, że ludzie na drogach nie giną jedynie w związku z przekraczaniem prędkości i nie trzeba koniecznie jechać na złamanie karku żeby dotrzeć na urlopowy wypoczynek.
Czas podróży a bezpieczeństwo
Praktyka wskazuje, że ograniczenie prędkości faktycznie poprawia bezpieczeństwo, a wysoka prędkość może skrócić czas podróży. Do pierwszego twierdzenia trzeba się przekonać i nie podlega dyskusji, a drugie ma zastosowanie tylko na autostradach i to też w ograniczonym zakresie. To, co jest najważniejsze w podróżowaniu na dłuższym dystansie to płynność jazdy i ograniczenie postojów.
Dlatego warto w trasę wyruszyć po lekkostrawnym sycącym posiłku i z pełnym zbiornikiem paliwa. Jeśli jednak lubimy zatrzymywać się na: kanapkę, kawę, „kolę”, sok, hamburgera lub też w związku z potrzebami fizjologicznymi, to nie mamy większych szans na osiągnięcie dobrego czasu przejazdu.
Czas przejazdu ponad wszystko?
No właśnie. Czas przejazdu. Czy to na pewno takie ważne? Skoro i tak większość dnia przeznaczamy na dotarcie do celu to może warto się zastanowić, czy czas przejazdu ma aż tak duże znaczenie, że musimy gnać łamiąc wszelkie przepisy Prawa o Ruchu Drogowym i zasady zdrowego rozsądku? Warto jest się nad tym zastanowić i spróbować chociaż raz pojechać bez pośpiechu. Na pewno dotrzemy do celu mniej zmęczeni, nasze auto zużyje mniej paliwa, a jeśli po drodze trafi się kilka kontroli policyjnych może się okazać, że w kieszeni zostało sporo pieniędzy, a nasze konto nie wzbogaciło się o kolejne punkty w programie lojalnościowym „Oddaj nam swoje prawo jazdy”.
Poza tym statystyki pokazują, że wiele osób nie dojeżdża na upragniony urlop w ogóle. Pół biedy jeśli wakacje spędzą w szpitalu, gorzej jeśli to będzie ich ostatnia podróż. Warto zweryfikować swoje przyzwyczajenia i przeprowadzić na własny użytek kilka pomiarów z przejazdów tą samą trasą. Może się okazać, że uspokojenie jazdy wydłuży czas przejazdu ledwie o 15-20 minut, a zużycie paliwa spadnie o dwa litry na każde 100 km.
Pozorne oszczędności
Te zasady mają również zastosowanie na autostradzie. Jazda z prędkością większą niż dozwolone 140 km/h nie ma większego sensu, zwłaszcza jeśli panuje duży ruch. Jazda staje się „szarpana” i wbrew pozorom nie przemieszczamy się dużo szybciej. Niestety wyprzedzające się ciężarówki potrafią znacząco obniżyć naszą średnią prędkość, a punkty poboru opłat, na przykład na autostradzie A2 też „dołożą coś od siebie”. Wraz ze wzrostem prędkości wzrasta też znacząco zużycie paliwa. Warto pamiętać o tym, że jeśli prędkość wzrasta dwukrotnie to opór powietrza czterokrotnie. W związku z tym jeśli chcemy na dystansie 500 km „urwać” trochę czasu nasza prędkość musi wzrosnąć znacząco. Na autostradzie nie wiąże się to z drastycznym spadkiem naszego bezpieczeństwa, ale cała reszta pozostaje bez zmian. Zmęczenie, paliwo i ewentualne wydatki na wsparcie budżetu państwa.
Warto przed wyruszeniem w wakacyjną podróż przeanalizować własny styl jazdy i zastanowić się czy da się coś poprawić. Efekty mogą przejść nasze najśmielsze oczekiwania.