Założenia naszej listy są niezwykle proste. Nie liczy się dopracowany wygląd nadwozia, żadnego znaczenia nie ma finezja z jaką projektant stworzył konsolę centralną i totalnie pomijamy rozmowy na temat drobnych detali, które rozjaśniają wnętrze. Dziś szukamy kombiaka, który po pierwsze ma rozsądną cenę na rynku wtórnym, a po drugie oferuje rekordową pojemność bagażnika. A właściwie to trochę bardziej wy szukacie. My już w końcu nasze typy znaleźliśmy. Sprawdźcie jakie!
Opel Vectra C Caravan – urodą kapusty nie okrasisz!
Opel Vectra generacji C nie ma zbyt wielu zalet. Auto w wersji kombi prezentuje się trochę jak drewniany klocek, finezji stylistycznej brakuje nawet w przedniej części nadwozia, a kabina stanowi kontynuację geometrycznej orgii. Do tego najmocniejszą stroną auta nie jest trwałość stosunkowo skomplikowanego zawieszenia, układ elektryczny potrafi płatać figle, a kierunkowskazy zamiast zatrzymywać się po naciśnięciu, powracają do pozycji bazowej zostawiając kierowcę w konsternacji. Mimo wszystko jest pewna kwestia, w której Vectra w segmencie D radzi sobie lepiej niż spora część konkurencji. A mowa o przestrzeni.
W kabinie bez żadnych problemów zasiądzie pięć dorosłych osób. Być może pasażerowie nie poczują pełnego komfortu podróżując we trójkę na tylnej kanapie, jednak ewentualne braki będą powodowane przez szerokość kabiny. Zarówno w okolicy kolan, jak i nad głowami nie powinno zabraknąć miejsca. Co więcej, Opel Vectra C Caravan ma potwornie pojemny bagażnik. Kufer w ustawieniu bazowym mieści 530 litrów. Po złożeniu rolety i tylnej kanapy przestrzeń załadunkową można powiększyć do 1850 litrów. A to pozwala na przewożenie chociażby sprzętów AGD.
Citroen C5 I Break – we francuskim, specyficznym stylu
Citroen C5 pierwszej generacji otrzymał bardzo ważne zadanie od władz koncernu PSA. Po pierwsze miał przywrócić wiarę w auta klasy średniej produkowane przez Francuzów. Po drugie to w jego konstrukcji zadebiutowało zawieszenie hydropneumatyczne nowej generacji. O ile do resorowania nie można mieć większych zastrzeżeń – oferuje piekielny komfort jak poprzednicy, o tyle tego samego nie da się powiedzieć o samej koncepcji auta. Sylwetka okazywała się w roku 2001 całkiem futurystyczna, jednak wyłącznie w momencie, w którym mówiło się o liftbacku. Kombi prezentuje się już topornie, siermiężnie i naprawdę niezdarnie.
Jako że dziś w żaden sposób nie skupiamy się na urodzie, przejdźmy zatem do tematu przestrzeni, która ukazuje się oczom pasażerów po otwarciu szerokich drzwi. Tylna kanapa obita miękkim welurem jest wygodna, a poza tym oferuje imponującą ilość miejsca. I to nawet w sytuacji, w której kierowca lub pasażer siedzący z przodu mocno odsuną swój fotel! Jeszcze lepiej prezentuje się jednak przestrzeń załadunkowa. Citroen C5 Break pomieści 563 litry bagażu. Złożenie tylnej kanapy oznacza, że z kombi robi się mały dostawczak. Pojemność kufra rośnie bowiem aż do 1660 litrów.
Honda Accord VII Tourer – Japończycy też potrafią!
Honda Accord nigdy nie słynęła z przestronnych kabin pasażerskich. I sytuacja nie uległa zmianie także w siódmej odsłonie modelu. We wnętrzu jest stosunkowo ciasno jak na segment D, a szczególnie odczują to osoby zasiadające na tylnej kanapie. Czemu zatem auto trafiło do zestawienia? Bo bagażnik to już całkowicie inna bajka. Pod automatycznie unoszoną i opuszczaną klapą ukrywa się przestrzeń załadunkowa, która razem ze schowkami umieszczonymi pod podłogą liczy 576 litrów. Po złożeniu tylnej kanapy pojemność kufra zwiększa się do imponujących 1707 litrów.
Accord siódmej generacji jest godny uwagi z jeszcze kilku powodów. Ma ostrą i naprawdę fajną stylistykę, nowoczesną kabinę, często dobre wyposażenie i okazuje się praktycznie bezawaryjny! Benzyniaki widują serwis tylko podczas wymian eksploatacyjnych, instalacja elektryczna jest pancerna, a zaawansowane zawieszenie wielowahaczowe spokojnie pokonuje grubo ponad 250 tysięcy kilometrów bez nawet jednego skrzypnięcia. Przy rozsądnym przebiegu ciężko zaciągnąć do serwisu na nieplanowaną wizytę nawet nowoczesny silnik diesla. A to już wyczyn, który na początku nowego millenium mógł udać się tylko Japończykom.
Volkswagen Passat B6 Variant – to punkt honoru dla Niemców
Volkswagen Passat Variant generacji B6 nie mógł zawieść Niemców. W roku 2005 musiał okazać się najbardziej pojemnym kombi w segmencie D. Co ciekawe, wynik osiągnięty przez auto był na tyle imponujący, że robi wrażenie nawet dziś – 12 lat później. W konfiguracji podstawowej Passat zabiera na pokład 603 litry bagażu. Po złożeniu tylnej kanapy przestrzeń załadunkowa rośnie do 1730 litrów. Volkswagen swoje zdolności transportowe zawdzięcza sylwetce. Ta jest opływowa, jednak mocno nadmuchana w tylnej części. To nie do końca dobrze łączy się z nowoczesnym przodem, mimo wszystko funkcjonalność zwyciężyła.
Podstawowy problem Passata B6 jest taki, że nie ma on już wiele wspólnego z etosem bezawaryjnego Niemca. Figle potrafi płatać przede wszystkim układ elektryczny oraz… 2-litrowy silnik diesla. Ropniak miewał naprawdę poważne problemy z pracą układu olejowego oraz pękaniem głowicy. Aby mieć pewność, że eksploatacja Volkswagena będzie przebiegać maksymalnie bezproblemowo, kierowca powinien zdecydować się na model napędzany 1,9-litrowym motorem wysokoprężnym oraz regularnie serwisowany. Oczywiście, dynamika oferowana przez 105-konną jednostkę nie będzie zadowalająca. Mimo wszystko zadbany TDI-k powinien pokonać nawet 500 tysięcy kilometrów bez remontu.
Mercedes klasy E W211 kombi – przestrzeń ma swoją cenę
No i doszliśmy do topowego miejsca w naszym zestawieniu. A to przypadło Mercedesowi klasy E generacji W211. Auto w wersji kombi zabiera na pokład nawet 690 litrów bagażu. Pomijając fakt, że podłoga bagażnika może być automatycznie wysuwana, a klapa automatycznie zamykana i otwierana, niemieckie auto otrzymało od inżynierów jeszcze jedną przydatną funkcję. Mianowicie składaną kanapę z tyłu. A w ten sposób przestrzeń załadunkowa zamienia się w prawdziwy przestwór! Maksymalnie Mercedes jest w stanie pomieścić we wnętrzu nawet 1950 litrów bagażu.
W roku 2002, gdy E klasa generacji W211 debiutowała na rynku, Niemcy reklamowali swoje auto twierdząc, że to stanowi technologiczną rewolucję. I rzeczywiście, otrzymało zaawansowane silniki diesla korzystający z technologii common rail, masę pokładowej elektroniki i inteligentne moduły, które czuwały nad jej pracą. Dziś niestety systemy te powoli stają się wrogiem kierowcy. A warto o tym wiedzieć przed zakupem. Jak uniknąć problemów? Najlepiej jako napęd wybrać wolnossącego benzyniaka. Do tego mniej awaryjnie spisują się wersje gorzej wyposażone. Te mają mniejszą liczbę elektrycznych odbiorników, a to oznacza że mniej rzeczy może się popsuć w trakcie eksploatacji.