zamknij
REKLAMA
Fot. Antjeeipper - Pixabay.com

Polacy od lat dziewięćdziesiątych niezwykle rozwinęli się turystycznie. Coraz chętniej wyjeżdżają za granicę na wakacje i coraz chętniej poruszają się samochodami. Oczywiście wycieczka autem wymaga wcześniejszego przygotowania. Aby nie przeżyć zaskoczenia, należy poznać zagraniczne przepisy drogowe i warto sprawdzić jak duże kary grożą za wykroczenia. Dziś na warsztat weźmiemy Szwajcarię.

Generalne zasady jazdy po drogach Szwajcarii są dosyć proste. Przez całą dobę pojazdy muszą poruszać się na światłach mijania. I nie ma znaczenia ani pora roku, ani pora dnia. Poza tym zimą bezwzględnie powinny zostać wyposażone w opony zimowe o wysokości bieżnika na poziomie minimum 4 mm, a w niektórych rejonach górskich konieczne jest stosowanie łańcuchów śniegowych. W jednej kwestii przepisy szwajcarskie są niezwykle liberalne – zezwalają na używanie opon okolcowanych. W jakich przypadkach? Po pierwsze w okresie między 1 listopada a 30 kwietnia.

Drugie obostrzenie dotyczy samochodów na zagranicznych tablicach rejestracyjnych. Prawo w Szwajcarii wymaga, aby przepisy w kraju pochodzenia danego pojazdu również dawały zgodę na stosowanie opon okolcowanych. Każdy samochód osobowy wjeżdżający do Szwajcarii musi być wyposażony w trójkąt ostrzegawczy. Przepisy zalecają również posiadanie apteczki oraz gaśnicy. Prowadzący auto pomijając prawo jazdy, powinien mieć przy sobie albo dowód osobisty o ważności minimum 6 miesięcy, albo paszport o ważności co najmniej 3 miesięcy.

W Szwajcarii przepisy są egzekwowane restrykcyjnie!

O ile generalne przepisy są dosyć jasne i klarowne, Polscy kierowcy mogą mieć szczególny problem ze zrozumieniem całkowicie innej mentalności szwajcarskiego podejścia do tematu respektowania prawa. Nad Wisłą przekroczenie dozwolonej prędkości o 10 km/h nie jest żadnym przekroczeniem. W Szwajcarii nawet 3 km/h więcej oznaczają mandat! A jakie są ograniczenia prędkości? W terenie zabudowanym szwajcarskie przepisy zezwalają na jazdę z prędkością 50 km/h. Na drogach krajowych limit wynosi 80 km/h, drogach szybkiego ruchu 100 km/h, a autostradach 120 km/h.

Inna mentalność oznacza również dużo bardziej restrykcyjne kontrole. Szwajcaria jest nie tylko najeżona patrolami policji, ale przede wszystkim posiada niezwykle gęstą sieć fotoradarów. A to oznacza, że o mandat niezwykle łatwo. Warto w tym momencie zaznaczyć, że obcokrajowiec nie może liczyć na mandat kredytowany. Będzie musiał zapłacić grzywnę gotówką bezpośrednio patrolowi policji. Funkcjonariusze oczywiście przyjmują nie tylko franki szwajcarskie. Można im płacić również w euro. Dodatkowo w sytuacji, w której kierowca nie dysponuje gotówką, są w stanie eskortować go do najbliższego bankomatu.

Przekroczenie prędkości? Nawet 4 miliony złotych!

Szwajcaria ma opinię kraju, który… nie lubi samochodów. Taki punkt widzenia zdaje się potwierdzać wysokość mandatów i ich restrykcyjność. A kierowca z Polski poruszający się po szwajcarskich drogach musi wiedzieć, że szczególnie drastyczne kary grożą za przekroczenia prędkości. W terenie zabudowanym, w którym obowiązuje ograniczenie do 30 km/h, jazda z prędkością już o 5 km/h większą grozi karą opiewającą na 40 franków szwajcarskich. A to mniej więcej 150 złotych. Jeżeli kierowca rozpędzi auto do prędkości o 18 km/h większej niż wskazuje limit, naraża się na karę wynoszącą 2310 złotych!

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  TomTom Go Mobile - test nawigacji na iOS i Android

Choć mandaty już są zaporowe, tak naprawdę stanowią dopiero początek możliwej kary. Przy drastycznie wysokich przekroczeniach dozwolonej prędkości, ostateczna wysokość grzywny jest określana na podstawie stawek dziennych, a miarkowanie odbywa się w oparciu o wysokość dochodów. I tak jazda z prędkością większą o 35 km/h w terenie zabudowanym może oznaczać karę określoną na minimum 30 i maksimum 360 stawek dziennych. Wartość każdej z nich może zostać określona na kwotę od 1 do 3000 franków szwajcarskich. A to oznacza, że maksymalna kara wynosi 1,08 miliona franków szwajcarskich, czyli 4,16 miliona złotych! Co więcej, kierowcy w szczególnie drastycznych przypadkach grozi kara więzienia.

Abstrakcyjna kwota? Ale niestety jak najbardziej realna. Idealny przykład stanowi kazus 37-letniego Szweda, który kilka lat temu został przyłapany na szwajcarskiej autostradzie podczas jazdy z prędkością 290 km/h. Patrol policji długo się nie zastanawiał. Najpierw wypisał kierowcy mandat opiewający na 600 franków szwajcarskich, a następnie skierował sprawę do sądu. Jako że dochody Szweda były liczone w milionach euro, został ukarany grzywną o wartości miliona franków szwajcarskich. To mniej więcej 3,85 miliona złotych. Na szczęście udało mu się uniknąć kary więzienia.

Mandaty w Szwajcarii – kwoty są abstrakcyjne dla Polaka

W Szwajcarii niezwykle wysokie kary grożą nie tylko w przypadku drastycznych przekroczeń prędkości. Warto wiedzieć, że prawo w tym kraju absolutnie zabrania m.in. stosowania aparatury antyradarowej. Złamanie tego zakazu jest również surowo karane. Jeżeli podczas kontroli drogowej funkcjonariusze ujawnią korzystanie z tego typu urządzenia, to nie tylko zostanie skonfiskowane. Dodatkowo kierowca otrzyma mandat opiewający na kwotę od 800 do 1000 franków szwajcarskich. W przeliczeniu oznacza to grzywnę wynoszącą od 3080 do 3850 złotych.

W Szwajcarii – tak jak i w każdym innym kraju europejskim – wszyscy pasażerowie mają obowiązek zapinania pasów bezpieczeństwa. Złamanie tego wymogu oznacza karę opiewającą na 60 franków szwajcarskich – mniej więcej 230 złotych. Korzystanie z telefonu komórkowego podczas jazdy bez użycia zestawu głośnomówiącego lub słuchawkowego wiąże się z mandatem określonym na 100 franków szwajcarskich – około 385 złotych. Niewłaściwe parkowanie jest obwarowane karą oszacowaną na kwotę od 40 do 120 franków szwajcarskich (od 150 do 460 złotych), podczas gdy wjazd na skrzyżowanie przy wyświetlanym czerwonym sygnale świetlnym oznacza mandat o wysokości 250 franków szwajcarskich (963 złotych).

Tagi: mandaty w Szwajcariiprzepisy drogowe w SzwajcariiSzwajcaria samochodem
Kuba Brzeziński

Autor Kuba Brzeziński

Czasami racjonalista, czasami pedantyczny wielbiciel abstrakcji. Ceni wolność i niezależność. Niepoprawny miłośnik samochodów, który wierzy, że pod masą śrubek i mechanizmów kryje się dusza. Poza tym dziennikarz - motoryzacyjny oczywiście.

DODAJ KOMENTARZ