Diesle, po części na skutek coraz większej świadomości kierowców co do ich wpływu na środowisko naturalne, po części w efekcie tzw. afery Dieselgate, a po części przy coraz bardziej konkurencyjnych pod względem ekonomiki jazdy wersjach benzynowych, stają się powoli passe. Jeszcze kilka lat temu typowy był dylemat: benzyna czy Diesel, a dziś coraz częściej pytanie brzmi: benzyna czy hybryda?
Obecna oferta pojazdów hybrydowych jest już tak szeroka, że każdy zainteresowany takim rodzajem napędu znajdzie coś dla siebie. To już nie tylko pionierska Toyota Prius, ale modele różnych marek i segmentów: od aut miejskich poprzez kompakty i klasę średnią aż po limuzyny, coraz popularniejsze SUV-y i crossovery, na sportowych modelach kończąc. Udział hybryd w światowym, a powoli również i polskim rynku, wykazuje tendencję wzrostową.
Hybryda to niższe spalanie
Co decyduje o popularności hybryd? Można naturalnie podnosić argument ochrony środowiska, jednak bez oszczędności w postaci niższego spalania raczej nie miałby on takiej siły przebicia. Połączenie silnika benzynowego z elektrycznym sprawia, że hybrydy zużywają o kilka litrów mniej paliwa na 100 km od porównywalnych pod względem mocy i pojemności wariantów benzynowych.
Dobrym przykładem może być Toyota Auris, która w swojej ofercie ma niemal identyczne wersje benzynowe i hybrydowe (1.6/132 KM i 1.8 Hybrid/136 KM). Ta druga, ważąca ponad 100 kg więcej, potrzebuje średnio na przejechanie 100 km 3,5-3,6 l/100 km, a odmiana benzynowa 5,9-6,1 l/100 km. Przewaga hybryd uwidacznia się przede wszystkim w ruchu miejskim – tu benzynowy Auris potrzebuje już dwa razy więcej paliwa (7,9 l/100 km) niż jego ekologiczny odpowiednik (3,5 l/100 km). W trasie ta różnica wyraźnie się zmniejsza (odpowiednio 4,8 l i 3,4 l).
Trzeba przyznać, że małe, miejskie auta o napędzie benzynowym potrafią coraz częściej pozytywnie zaskakiwać wynikami spalania. Warto jednak pamiętać, że w takich warunkach silniki spalinowe mają mniejszą wydajność i spalają więcej. Hybrydy mogą posiłkować się silnikiem elektrycznym, poruszając się do określonych prędkości wyłącznie w trybie bezemisyjnym, a częste przyspieszanie i hamowanie powoduje, że baterie cały czas się doładowują.
Jeszcze większe oszczędności zapewniają hybrydy typu plug-in. Posiadają większy zasięg w trybie elektrycznym i jeśli pokonujemy dziennie do 50 km i mamy możliwość doładowania akumulatorów, wówczas zużycie benzyny będzie śladowe.
Według oficjalnych danych Kia Optima PHEV czy hybrydowe Volvo XC90 spalają w ruchu miejskim… 0 l/100 km, a średnie zapotrzebowanie na paliwo jest 3-4 razy niższe od wersji benzynowych.
Duży wpływ na rzeczywiste wyniki spalania ma oczywiście mieć styl jazdy. Nawet wybór trybu EV w hybrydzie nie pomoże, gdy będziemy ruszać bardzo dynamicznie. Jazda ze stałymi prędkościami spowoduje, że baterie nie doładują się i silnik elektryczny nie będzie w stanie wspomagać jednostki benzynowej. Korzystanie z zasad ecodrivingu może sprawić zaś, że nawet paliwożerna wersja benzynowa spali niewielkie ilości paliwa. Choć nikt nie broni stosować się do tych zasad również za kierownicą aut hybrydowych.
Oszczędności nie tylko na spalaniu
Mówiąc o oszczędności podczas użytkowania auta, mamy na myśli w pierwszej kolejności spalanie, jednak nie można zapomnieć i o czynnościach serwisowych. Zaletą hybryd jest po prostu brak pewnych podzespołów, których naprawa czy wymiana potrafi sporo kosztować. Brak sprzęgła, klasycznego alternatora, pasków napędowych czy, jak w przypadku Aurisa, turbosprężarki to realne oszczędności podczas serwisowania. Częste korzystanie z silnika elektrycznego zmniejsza zużycie silnika spalinowego, zaś wykorzystanie generatora podczas hamowania wydłuża żywotność elementów układu hamulcowego.
W przypadku hybryd pojawiają się obawy związane z krótką żywotnością baterii. Stosunkowo krótki czas obecności pojazdów hybrydowych nie pozwala ocenić w pełni rzetelnie, jak ten element będzie sprawował się po 10 czy 15 latach. W przypadku Aurisa japoński koncern udziela 10-letniej gwarancji na ten element – warunkiem jest coroczna wizyta w ASO celem sprawdzenia stanu baterii. Co ważne, wymiana akumulatorów w razie awarii nie jest już jakimś horrendalnie wysokim kosztem. Wydatek ok. 10 tys. zł do najgorszych nie należy, zważywszy na wcześniejsze oszczędności na paliwie.
Wybór pomiędzy benzyna czy hybryda nie wpłynie na częstość wykonywania przeglądów technicznych. W Toyocie, ale podobnie jest i u innych marek, interwały pomiędzy kolejnymi wizytami w ASO są takie same i podobny jest również zakres wykonywanych wówczas prac.
Właściwości jezdne i funkcjonalność
Nie dla każdego kwestie oszczędności są najistotniejsze. Liczą się również właściwości jezdne, dynamika układu napędowego czy subiektywne odczucia podczas prowadzenia. Przykładowo w ofercie Volvo XC90 to właśnie hybrydowa odmiana T8 zapewnia najlepszy czas przyspieszenia do 100 km/h. Również hybrydowa Optima pozwoli szybciej się rozpędzić niż benzynowa odmiana, choć już w przypadku Aurisa niecałą sekundę szybciej osiągniemy prędkość trzycyfrową za kierownicą wariantu benzynowego.
Obecność silnika elektrycznego w układzie napędowym sprawia, że hybryda bardziej żwawo reaguje na mocniejsze ruchy pedałem gazu. Przynajmniej w pierwszej fazie możemy poczuć gwałtowniejsze przyspieszenie niż w innym sporo mocniejszym modelu. Jazda w trybie elektrycznym nie generuje praktycznie żadnego hałasu, co zwiększa komfort podróży, ale jednocześnie może stanowić zagrożenie dla pieszych, którzy nie usłyszą nadjeżdżającego auta.
Od kilkudziesięciu do ponad 100 kg więcej ważą hybrydy, co jednak w niewielkim stopniu przekłada się na osiągi czy właściwości jezdne. Większy problem teoretycznie może stanowić mniejszy bagażnik, ale producenci nauczyli się tak umieszczać baterie, by ograniczenia w ilości przestrzeni ładunkowej były nieznaczne. W niektórych przypadkach trzeba też się liczyć z mniejszym zbiornikiem na paliwo (w Aurisie o 5 l, ale już w XC90 aż o 21 l).
Kiedy hybryda się zwróci?
Gdy zakup auta hybrydowego potraktujemy jak inwestycję, kluczowe jest pytanie, po jakim czasie zacznie nam ona przynosić zyski. W przypadku Toyoty Auris wybór wersji hybrydowej oznacza wyższy o 8,5 tys. zł wydatek na wstępie. Zakładając, że różnice w spalaniu pomiędzy hybrydą a odmianą benzynową będą porównywalne z danymi katalogowymi, to przy dzisiejszych cenach benzyny na każde 100 km zapłacimy 12 zł mniej, czyli wyższa cena zakupu zwróci się po przejechaniu ok. 70 tys. km. W przypadku Kii Optimy wybór wariantu hybrydowego przyniesie wymierne korzyści na paliwie po ok. 140 tys. Według uśrednionych szacunków przy normalnym użytkowaniu auta zakup hybrydy zwraca się po ok. 4-5 latach.
Hybrydy to również inne, niemierzalne korzyści. Dopłat do zakupu, ulg w podatku drogowym czy innych obciążeniach fiskalnych niestety w Polsce nie mamy. Coraz więcej miast decyduje się jednak na ulgi w opłatach parkingowych czy możliwość korzystania z buspasów przez właścicieli ekologicznych aut. Niewątpliwie w przyszłości będziemy musieli się liczyć, wzorem licznych miast europejskich, z zakazem wjazdu do centrów dla aut z silnikami spalinowymi.
Pamiętajmy też, że wybór hybrydy wiąże się z bliższymi kontaktami z ASO przez cały okres użytkowania auta, przynajmniej dopóki nie powstaną niezależne serwisy dysponujące technologią niezbędną do obsługi tego typu samochodów.
Pojazdy hybrydowe mają coraz więcej argumentów w garści. Nie są już gadżetem wyłącznie dla najbogatszych, a szereg potencjalnych i realnych korzyści pozwala widzieć w nich przyszłość branży motoryzacyjnej. Dziś pewnym ograniczeniem jest jeszcze cena, zwłaszcza w nieco mniej zamożnych społeczeństwach. Patrząc jednak na rozwój tego sektora rynku wydaje się, że niebawem również i ta zaleta aut benzynowych przestanie być decydującym czynnikiem. I na postawione pytanie „benzyna czy hybryda” coraz częściej będziemy słyszeć odpowiedź „hybryda”.