A więc kto był pierwszy? Postanowiliśmy wziąć na warsztat kilka najpopularniejszych segmentów aut oraz wskazać pionierów, którzy w dużej mierze zrewolucjonizowali rynek motoryzacyjny. Niektóre z modeli pojawiających się w naszym zestawieniu z pewnością będą stanowić niespodziankę. Tym bardziej, że nie zabrakło akcentu… polskiego! A więc pierwszy seryjnie produkowany samochód to…
Renault 16 – pierwszy hatchback z prawdziwego zdarzenia!
Od lat pięćdziesiątych Francuzi czuli się na europejskim rynku motoryzacyjnym jak ryba w wodzie. Rosnące wyniki sprzedaży i poczucie pewności sprawiły, że firma zaczęła poszukiwać innowacyjnych rozwiązań. Jedno z nich zostało zaprezentowane podczas genewskich targów motoryzacyjnych w roku 1965 i przyjęło formę Renault 16. Auto klasy średniej miało kilka zalet – nowoczesną i ładną bryłę, praktyczne wnętrze, składane oparcie tylnej kanapy, całkiem dynamiczne jak na tamte lata silniki oraz nadwozie typu hatchback.
Oczywiście część producentów motoryzacyjnych już wcześniej eksperymentowała z klapą bagażnika unoszoną do góry, jednak tak naprawdę dopiero w Szesnastce wykorzystano jej pełen potencjał. Innowacyjność i nowoczesność francuskiego auta sprawiała, że już w roku 1966 otrzymało ono tytuł Europejskiego Samochodu Roku. Spotkało się też z wyjątkowo optymistycznymi recenzjami. Stirling Moss – legendarny kierowca wyścigowy – powiedział dla przykładu, że Renault 16 jest najbardziej inteligentnie zaprojektowanym pojazdem jaki kiedykolwiek widział! Model cieszył się wielkim sukcesem. Podczas 15 lat produkcji na całym świecie sprzedanych zostało prawie 1,9 miliona egzemplarzy.
A świat SUV-ów pokazał jako pierwszy… Jeep Wagoneer!
Jeep Cherokee pierwszej generacji oraz Range Rover znany od lat siedemdziesiątych były ważnymi autami dla popularyzacji segmentu SUV-ów. To nie one jednak zapoczątkowały rynek. Absolutnym pionierem, który po raz pierwszy pokazał światu koncepcję współczesnej i użytecznej terenówki, stał się Jeep Wagoneer. Choć auto oficjalnie trafiło do salonów w roku 1963, jego produkcja zaczęła się rok wcześniej. Wcześniejszy montaż był dobrym pomysłem, bowiem pozwolił zaspokoić duże zainteresowanie klientów.
Wagoneer miał serię zalet. Klasyczna, ale i nowoczesna karoseria urzekała za sprawą muskularnego przodu oraz przeplatania chromowań z drewnianym wykończeniem linii bocznej. W kabinie królowała przestrzeń! Podstawowa wersja Jeepa była wyposażana w 6-cylindrowy, rzędowy silnik benzynowy. Ten na szczęście był wybierany raczej rzadko. Kierowcy woleli dopłacić i wziąć rasowo bulgoczącą V-ósemkę. Choć motor o pojemności od 5,4 do 6,6 litra daje wiele frajdy podczas jazdy, w dzisiejszych realiach jest raczej nie do przyjęcia. A głównie za sprawą praktycznie nieograniczonego apetytu.
Pierwszy crossover? To musi być Matra Simca Rancho!
A teraz czas na odrobinę zaskoczenia. Choć współcześnie za pionierów segmentu crossoverów uważa się modele takie jak Honda HR-V, Nissan Qashqai czy Suzuki Ignis, auta te powstały prawie 30 lat po prawdziwym pionierze. Tak naprawdę do dzisiaj nie wiadomo co siedziało w głowach inżynierów Matry, którzy pracowali nad Simcą Rancho. Wiadomo jednak, że pomysł był naprawdę innowacyjny. Twórcy mieli do dyspozycji Simcę 1100 – praktycznego hatchbacka, na bazie którego zbudowali coś na kształt dwudrzwiowego kombivana stylizowanego na terenówkę.
Auto w realiach roku 1977 prezentowało się dosyć dobrze. Miało zestaw dodatkowych świateł, plastikowe nakładki na błotnikach, bagażnik dachowy nad kabiną oraz koło zapasowe na dachu. Tak wystylizowane przypominało nieco Land Rovery Discovery, które w latach osiemdziesiątych przedzierały się przez trasy rajdu Camel Trophy. Oczywiście jednocześnie w terenie crossover nie miałby żadnych szans. A wszystko za sprawą przedniego napędu i zaledwie 81-konnego silnika. Matra Simca Rancho była produkowana w sumie przez 7 lat. W tym czasie auto sprzedało się w ilości niespełna 58 tysięcy egzemplarzy. Po zamknięciu produkcji, model został zapomniany.
Renault Scenic – to od niego zaczął się sukces minivanów!
Jaki jest pierwszy seryjnie produkowany samochód typu minivan? Dla Europejczyków odpowiedź jest oczywista. To Renault Scenic! Tak, oczywiście z autami tego typu producenci eksperymentowali dużo wcześniej. Wystarczy wspomnieć chociażby Fiata 600 Multiplę, który miał rynkową premierę w roku 1955. To jednak Scenic jako pierwszy połączył kompaktowe rozmiary z naprawdę wybitną funkcjonalnością i przestrzenią kabiny. Pod przypominającym bąbel nadwoziem odwołującym się do akcentów znanych z Megane ukrywało się pięć oddzielnych foteli, bagażnik o pojemności 410 litrów oraz niezliczona ilość praktycznych schowków.
Francuzi sądzili, że Renault Scenic pierwszej generacji stanie się raczej niszowym modelem. Zdecydowanie nie docenili jednak jego potencjału. Z planowanych 450 aut dziennie musieli ostatecznie zwiększyć wolumen produkcji do 2500 aut dziennie! Do tego Francuz dał europejskiemu rynkowi impuls do rozwoju kolejnego segmentu. Właśnie dlatego dzisiaj obok Scenica kierowcy mogą kupić Volkswagena Tourana, Opla Zafirę, Kię Carens czy Toyotę Verso.
Szalone lata siedemdziesiąte i pomysł na hot-hatcha – Volkswagen Golf GTI
A teraz coś, co tygryski lubią najbardziej. Auta praktyczne, funkcjonalne, stosunkowo tanie i do tego mocne! Oczywiście mowa o segmencie gorących hatchbacków. A pierwszy seryjnie produkowany samochód w tej części rynku to Volkswagen Golf. Wersja GTI została zaprezentowana podczas targów motoryzacyjnych we Frankfurcie w roku 1975 – w rok po premierze hatchbacka. Niemcy nie spodziewali się dużego zainteresowania autem. To miało się pojawić w sprzedaży bardziej jako ciekawostka. Już pierwsze miesiące rynkowej obecności w salonach zdradziły jednak potężne zainteresowanie hot-hatchem.
Co ujęło kierowców w Golfie GTI? Codzienną praktyczność hatchbacka segmentu C, kilka delikatnych akcentów stylistycznych zdradzających sportowy rodowód oraz mocny silnik pod maską. Trzeba pamiętać, że mocny w roku 1975 oznaczał coś nieco innego niż mocny dzisiaj. Pierwsze GTI otrzymało 1,6-litrowego benzyniaka dysponującego stadem 110 koni mechanicznych. Moc była i tak ponad dwukrotnie wyższa od wersji bazowej. Poza tym przy masie poniżej tony dawała Volkswagenowi możliwość osiągnięcia nawet 180 km/h.
Nadwozie jednobryłowe? Choć Twingo jest uważane za pioniera…
Pierwszy seryjnie produkowany samochód z nadwoziem jednobryłowym to bez wątpienia Renault Twingo. Karoseria przypominająca mydelniczkę dała francuskiego hatchbackowi możliwość zbudowania przestronnego wnętrza w segmencie A oraz sprawiła, że na lata wszedł do kanonu najbardziej „nietuzinkowych” samochodów świata. Dyskusyjna jest jednak nie tylko uroda Renault, dyskusyjne jest również pochodzenie pomysłu na jego nadwozie. Praktycznie z miejsca po wrześniowej prezentacji podczas Motor Show w Paryżu w roku 1992 francuski hatchback zaczął budzić wątpliwości polskich inżynierów. W końcu łudząco przypominał… FSM Beskida!
Polskie auto zostało opracowane na początku lat osiemdziesiątych w ośrodku BOSMAL w Bielsku-Białej i miało stanowić odpowiedź na pytanie o samochód miejski przyszłości. Karoseria miała niezwykle niski współczynnik oporu powietrza, prezentowała się nowocześnie, była jednobryłowa i co najważniejsze, dekadę później Twingo zaczęło ją łudząco przypominać. Czy doszukiwanie się we francuskim projekcie polskiej inspiracji jest wyłącznie kolejną teorią spiskową? Chyba nie do końca. Renault dużo wcześniej miało gotowy koncept auta. Z jego premierą czekali jednak do momentu wygaśnięcia patentów na Beskida. Bez przyczyny?
Jeśli chodzi o minivany to zrobiłem mały przegląd rynku, bo sam takiego szukam i wydaje mi się, że najlepszy stosunek jakości do ceny ma jednak c4 grand. Teraz jeszcze tylko muszę się umówić na testowanie i sprawdzić jak się zbiera na drodze. Najbardziej patrzę na wyposażenie, ale wygląd też jest ważny, a ten lifcik im wyszedł całkiem udany.