Słyszeliście o tym, że niemieckie miasta mogą wprowadzać zakazy jazdy dieslami? Aby uspokoić reakcje kierowców na te informacje, BMW wpadło na dość unikalny sposób. Zapowiedziało że każda osoba, która kupi model wyposażony w silnik wysokoprężny, w razie pojawienia się zakazu w swojej okolicy, będzie mogła po prostu oddać auto do salonu!
Europa coraz mniej lubi silniki wysokoprężne. A jednym z dowodów na to niech będzie chociażby ostatni wyrok niemieckiego sądu, który dał możliwość włodarzom poszczególnych miast wprowadzanie zakazów eksploatacji samochodów wyposażonych w motor diesla. Czy wśród kierowców zapanowała panika? Na razie na szczęście jeszcze nie. Mimo wszystko część z nich może zacząć dużo ostrożniej wybierać nowy pojazd i starać się iść raczej w stronę napędu benzynowego, ewentualnie hybrydowego.
Co na to producenci? Jako pierwsze postanowiło zareagować BMW. Bawarska marka już w tym tygodniu wprowadza do swojej oferty unikalną opcję. Na jej mocy każda osoba, która weźmie w leasing model wyposażony w silnik diesla, będzie mogła go później bez żadnych kosztów zwrócić. Warunek jest jeden – w jednym z miast w promieniu 100 kilometrów od jej miejsca zamieszkania musi zostać wprowadzony zakaz wjazdu autami zasilanymi olejem napędowym.
BMW z dieslem – zwrot jest bez wątpienia ciekawą opcją
Oferta BMW brzmi dość zaskakująco. Trzeba jednak przyznać, że jest naprawdę zmyślna i jest jednym z najlepszych sposobów wyjścia w stronę klientów. Co tak naprawdę daje? Sprawia że kierowca będzie w stanie dobrać rodzaj napędu w fabrycznie nowym pojeździe do swoich realnych potrzeb eksploatacyjnych, a nie obaw dotyczących przyszłych regulacji prawnych. Szczególnie że współczesne silniki wysokoprężne są naprawdę dopracowane pod kątem emisji szkodliwych związków.
Nasze diesle są w stanie wpisać się w wymagania przyszłości. To obecnie jedne z najbardziej wydajnych napędów oferowanych w pojazdach osobowych. Są też niezwykle łagodne dla środowiska, a wszystko za sprawą wielopoziomowego oczyszczania gazów wydechowych.
– powiedział Peter van Binsbergen – szef działu sprzedaży i marketingu niemieckiego oddziału BMW.
Poprzez program dający możliwość zwrotu auta napędzanego silnikiem diesla, przedstawiciele bawarskiej marki inicjują też pewnie w jakimś stopniu akcję wizerunkową. Chcą zbudować zaufanie w relacji z kierowcami i chcą pokazać, że podczas dokonywania motoryzacyjnych wyborów mogą się stać partnerem, na którego wsparcie nabywca może liczyć nawet w najtrudniejszej sytuacji.
Oddaj stare auto i weź nowe BMW… z rabatem!
Razem z gwarancją przyjęcia prawie nowych samochodów z silnikiem diesla pod maską, BMW zadeklarowało jeszcze jedną formą promocji. Otóż zapewnia, że wszyscy właściciele samochodów z bawarskim logo i motorem wysokoprężnym pod maską (standard Euro 4), mogą liczyć na spory rabat podczas zakupu nowego pojazdu w salonie. Mowa o upuście szacowanym na kwotę 2 tysięcy euro w przypadku fabrycznie nowego BMW lub MINI oraz 1,5 tysiąca euro, gdy zdecydują się na pojazd podemonstracyjny lub młody używany.
Jak zwrot delikatnie używanego diesla będzie się odbywać w praktyce? Tego na razie jeszcze nie wiadomo. Program ma wejść jednak w życie już podczas podpisywania umów leasingu w tym tygodniu. Czy jest szansa, że BMW obwaruje go kruczkami prawnymi? Na rynku niemieckim to raczej wątpliwe. Budowanie wizerunkowej fikcji prędzej lub później odbiłoby się producentowi czkawką i spowodowało nieodwracalne zmiany wizerunkowe wśród kierowców. A to jest szczególnie niepotrzebne teraz, gdy za sprawą dieselgate zaufanie do firm motoryzacyjnych zostało mocno nadszarpnięte.