W świecie motoryzacyjnym nie brakuje ciekawych eksperymentów. Dziś tak naprawdę doświadczenia może przeprowadzić każdy. Wystarczy, że ma dostęp do internetu, ściągnie kilka zdjęć aut, a następnie przetworzy je przy pomocy programu graficznego. Taką właśnie drogę w ostatnim czasie pokonały pojazdy, których fotografie dołączamy do tego materiału. Już teraz możemy powiedzieć, że choć pomysł bez wątpienia jest nietuzinkowy, efekt osiągnięty przez domorosłego designera jest zdecydowanie niepokojący.
Zastanawialiście się kiedyś jak projektuje się samochody? Oczywiście podstawą pracy designera jest wyobraźnia i pewien zarys wizji modelu. Niestety z uwagi na koszty produkcji i ograniczenia materiałowe nie każdą wizję motoryzacyjnego twórcy da się zrealizować. W ten sposób projektanci muszą się kierować w swojej pracy pewnymi zasadami. Tych jest oczywiście cała masa. Podstawowa dotyczy m.in. wielkości i wysokości nadkoli. Aby sylwetka samochodu zachowała właściwe proporcje, wysokość nadwozia od nadkola do dachu nie powinna być większa niż wysokość koła.
Samochód – małe koła przede wszystkim szpecą!
Projektant jak najbardziej może przyjąć drobny margines błędu, jednak nie tak „drobny” jak na tych szkicach przygotowanych przez Drive2.ru. Skąd wziął się pomysł? Tego do końca nie wiadomo. Grafik najwyraźniej miał sporą ilość wolnego czasu, którą postanowił wykorzystać na odkrywaniu funkcji Photoshopa. Skutek? Ten niestety jest dość niepokojący. Już na pierwszy rzut oka widać, że z tymi samochodami jest coś bardzo nie tak. Prezentują się dziwacznie i mają bardzo wyraźnie zaburzoną linię nadwozia.
Dość kontrowersyjny odbiór elektronicznych szkiców stanowi dowód na to, że koła – wbrew pozorom – stanowią ważniejszy element designu nadwozia, niż mogłoby się to komuś wydawać. Całe szczęście szkice w żaden sposób nie zapowiadają tendencji, która wkrótce może się stać dominująca na rynku. Czemu malutkie koła zestawione z dużym nadwoziem nie miałyby żadnych szans na powodzenie? Powodów ku temu jest co najmniej kilka. I wszystkie mają podłoże inżynieryjne, a nie stylistyczne.
Lista problemów jest dość pokaźna
Po pierwsze mniejsze i węższe koła oznaczają dużo niższy poziom trakcji. W efekcie samochód dużo łatwiej byłoby wytrącić z właściwego toru jazdy podczas pokonywania zakrętu, trudniej byłoby mu zachować kontakt z nawierzchnią podczas przejazdu przez kałużę, nie miałby szans na przeniesienie mocy dużego silnika na asfalt, a do tego nadwozie mocno wychylałoby się w czasie wykonywania nagłych manewrów na drodze. Po drugie przejście na niewielkie koła oznaczałoby rewolucję dla producentów ogumienia. Ci musieliby bowiem całkowicie przestawić moce produkcyjne swoich zakładów i zacząć kierunkować je na nowe modele. To trwałoby latami!
Po trzecie nawet jeżeli niewielkie koła i felgi udałoby się całkiem szybko zacząć produkować, trzeba byłoby jeszcze zamontować je jakoś na piaście. A ta – na marginesie mówiąc – w topowych SUV-ach pewnie swoją wielkością mogłaby idealnie pasować do wielkości koła. Po czwarte małe koła zostawiłyby jeszcze jeden problem – konieczność całkowitego przeprojektowania podwozia. Inżynierowie musieliby niżej zaprojektować punkty mocujące koła. Co więcej, do niewielkich felg jakoś musieliby też wpasować tarcze hamulcowe. To zadanie byłoby prawdziwie karkołomne.