To już stuprocentowo pewne. Silnik Wankla rzeczywiście powróci! Legendarna jednostka z obrotowym tłokiem znowu pojawi się pod maską auta… niestety chyba nie do końca w takiej wersji, w jakiej oczekiwaliby tego fani japońskiej marki. Motor będzie bowiem pełnić rolę urządzenia wydłużającego zasięg samochodu elektrycznego.
O silniku Wankla pamiętają z całą pewnością wszyscy wierni fani Mazdy. W końcu to on od lat był częścią sportowych modeli marki. Historia jednostki z obrotowym tłokiem zakończyła się w czerwcu roku 2012. To wtedy z produkcji wycofana została Mazda RX-8. Czemu małolitrażowy silnik nie wpisywał się we współczesną wizję motoryzacji? Pracował niezwykle efektywnie – z niskiej pojemności dawał dużo mocy. Niestety w tym samym czasie był paliwożerny, a jego spaliny nigdy nie miały szansy na spełnienie restrykcyjnych wymogów norm emisji spalin.
Silnik Wankla przywróci na rynek plan Zoom-Zoom 2030
Zasadnicze pytanie zatem brzmi – co takiego zmieniło się w silniku Wankla, że teraz Japończycy chcą do niego powrócić? Z technicznego punktu widzenia niewiele. To niewiele wystarczy, aby mógł ponownie stać się częścią fabrycznego auta. Żeby jednak opowiedzieć o roli motoru z obrotowym tłokiem trzeba zacząć od czegoś innego – planu Zoom-Zoom 2030. Na jego mocy Mazda w zbliżających się latach postawi na elektryfikację napędów. Pierwszym punktem jego realizacji będzie samochód korzystający wyłącznie z e-silnika. Ten zostanie pokazany już w przyszły roku.
Oczywiście Mazda myśli o swoich samochodach myśli niezwykle praktycznie. Doskonale rozumie zatem to, że w obecnych realiach sieć stacji doładowujących jest zbyt mało rozwinięta, aby móc samochodem elektrycznym jechać w dalszą podróż. Stąd wizję elektryka Japończycy uzupełnili opcjonalnym generatorem prądu. A w rolę tego wcieli się właśnie silnik Wankla. Motor z tłokiem obrotowym idealnie nadaje się do tego celu – ma kompaktowe rozmiary i wysoką moc.
Na tym, że silnik z tłokiem obrotowym powróci tak właściwie kończą się dobre informacje. Jednostka z całą pewnością nie wpisze się bowiem w gusta motomaniaków i to z kilku powodów. Japończycy zapowiadają, że będzie dosłownie wielkości pudełka po butach! A to nie brzmi ani emocjonująco, ani tym bardziej mocno. Poza tym nie otrzyma doładowania, a nawet imponującej sprawności. Czy nowy silnik Wankla ma jakiekolwiek zalety? Na uwagę zasługuje chyba wyłącznie fakt, że jednostka podczas pracy nie będzie tworzyć żadnych wibracji.
Silnik Wankla – Mazda mocno zmieni jego rolę
Kierowcy rozgoryczeni formą powrotu silnika Wankla mogą pocieszyć się jednym. Motor ma zostać maksymalnie głęboko ukryty pod maską nowego samochodu elektrycznego Mazdy. Po części pewnie dlatego, że legenda sportowych coupe została zdegradowana do roli nieco ulepszonego alternatora. W efekcie niewielu kierowców będzie chciało ją oglądać. Po części jednak ma decydować o tym umieszczenie jednostki blisko ziemi, co powinno obniżyć środek ciężkości nowego samochodu.
Plan Zoom-Zoom 2030, w którym priorytetem staną się silniki elektryczne, może brzmieć złowrogo dla właścicieli współczesnych samochodów. Nie do końca jest jednak wyłącznie nastawiony na zeroemisyjność. Szczególnie że szefowie Mazdy widzą szansę na rynkowy sukces dla silników spalinowych także za dekadę czy nawet dwie. Oczywiście aby to stało się możliwe, trzeba najpierw nieco przewartościować ich konstrukcje. Co to oznacza? Chociażby coraz modniejszą ostatnio wydajność termiczną. Japończycy zapowiadają, że już za kilka lat zbudują silnik, w którym wskaźnik ten osiągnie aż 56 proc. Drugim nurtem dalszego życia dla motorów spalinowych oczywiście staną się też hybrydy i hybrydy plug-in.