Nie od dziś wiadomo, że z każdego roku na rok Volvo zaczyna dosłownie galopować w kierunku ekologicznej wersji motoryzacji. Już jakiś czas temu zapowiedziało koniec silników diesla na rok 2019, a teraz ma zamiar uśmiercić też benzyniaki. Szwedzi już nigdy więcej nie opracują nowego motoru zasilanego bezołowiową. Co to oznacza dla kierowców?
Szwedzi zaledwie kilka dni temu oficjalnie wprowadzili do swojej palety nowy, 3-cylindrowy silnik benzynowy o pojemności 1,5 litra. I wszystko wskazuje na to, że był to ostatni motor konwencjonalny, który opuścił centrum badawcze marki. Przy okazji prezentacji nowej generacji V60 Volvo zapowiedziało bowiem, że ani w bliskiej, ani dalekiej przyszłości nie ma zamiaru zbudować już żadnego silnika spalinowego. Deklaracja jest na tyle bliska prawdzie, że zdaniem szef firmy – Hakana Samuelssona w planie budżetowym na najbliższe lata środki przeznaczone na budowę nowych benzyniaków czy diesli wynoszą dokładnie zero euro!
Koniec silników benzynowych – Volvo pójdzie w stronę elektryfikacji
W tym momencie na usta ciśnie się zasadnicze pytanie. Czy zakaz ma dotyczyć tylko i wyłącznie benzyniaków? Jak najbardziej nie! Na temat diesli przedstawiciele marki wypowiedzieli się dużo wcześniej. Już w zeszłym roku mówili o tym, że kariera ropniaków w palecie firmy zakończy się maksymalnie w perspektywie dwóch lat. Jako że deklaracja przedstawicieli Volvo z całą pewnością nie jest jedną z miejskich legend przekazywanych z ust do ust, oznacza koniec nie tylko benzyniaków czy diesli, ale także – jak można się spodziewać – pojazdów hybrydowych. A to oznacza, że Szwedom zostaną tylko i wyłącznie czyste elektryki.
Radykalizacja podejścia Szwedów może wynikać głównie z działania trzech czynników. Pierwszym i najbardziej oczywistym jest chęć wpisania się w proekologiczne trendy panujące na rynku motoryzacyjnym. Volvo najprawdopodobniej liczy na to, że wejście na pozycję e-lidera w segmencie premium pozwoli mu na dodatkowe podbicie sukcesu sprzedażowego. Po drugie producent pochodzi ze Szwecji, a w Skandynawii jak wiadomo zmiany idące w stronę elektryków pojawiają się z podwójnym natężeniem. Są wspierane przez rządy i stają się powoli wymogiem społecznym.
Po trzecie Volvo może sobie pozwolić na odrzucenie napędów konwencjonalnych. Ma w końcu bardzo stabilną pozycję. Co to oznacza? Za szwedzkim producentem stoi niezwykle silny, chiński gigant – Geely. Ten dysponuje kapitałem, który jest konieczny do opracowania technologii związanej z elektrycznym zasilaniem pojazdów oraz zapleczem w Chinach, które może się okazać zbawienne podczas zabezpieczania procesów produkcyjnych ewentualnej palety nowych jednostek napędowych. A to już niemalże as w rękawie!
Zmiana będzie się dokonywać stopniowo
Oczywiście plan zakładający przejście na czysty napęd elektryczny nie jest planem na jutro. Nie oznacza zatem, że silniki benzynowe zostaną wycofane ze sprzedaży zaraz po dieslach. W okresie przejściowym będą jedynie dużo bardziej intensywnie elektryfikowane. To prawdopodobnie będzie oznaczać szeroką paletę jednostek hybrydowych czy hybrydowych typu plug-in. Realnie rozpatrywany jest też scenariusz m.in. elektryfikacji doładowania w jednostkach napędowych.
Coraz większy udział agregatów elektrycznych w procesie generowania mocy pozwoli Volvo z łatwością wypełnić nowe wymogi emisji szkodliwych związków stawiane przed samochodami przez Europę. Z drugiej strony maksymalnie wydłuży życie obecnej generacji jednostek, pozwoli marce na wygenerowanie wystarczającej stopy zwrotu nakładów finansowych poniesionych na ich opracowanie oraz da inżynierom marki czas na opracowanie i przetestowanie koniecznych rozwiązań w ramach napędu elektrycznego.