Okazją do wysunięcia śmiałej tezy przez oficjeli Mercedesa stała się dyskusja nad motoryzacyjną przyszłością Indii. Władze tego kraju chcą zezwolić na produkcję samochodów o napędzie wyłącznie elektrycznym już od roku 2030. Niemcy zwrócili Hindusom uwagę na fakt, że to wcale nie e-silniki są przyszłością. Przyszłość zdaniem inżynierów ze Stuttgartu należy bowiem tylko i wyłącznie do napędu wodorowego.
Dyskusja na temat motoryzacyjnej przyszłości Indii trwa w najlepsze. Tym bardziej, że zapowiadane przez władze zmiany zbliżają się coraz większymi krokami. Zakaz budowania i sprzedaży pojazdów o innym napędzie niż elektryczny ma wejść w życie w roku 2030. Takie stawianie sprawy zdaniem lokalnych oficjeli Mercedesa jest sporym błędem, który wynika z braku pełnej wiedzy na temat technologii rozwijanej przez firmy motoryzacyjne. Niemcy upierają się bowiem, że napęd elektryczny – i to też tylko częściowo w postaci hybryd plug-in – stanie się wyłącznie półśrodkiem.
Elektryki to półśrodek – eliminują tylko pół problemu!
Czemu półśrodkiem? Za sprawą samochodów elektrycznych ograniczana jest emisja szkodliwych związków do atmosfery przez samochody. To oczywiście powoduje ulgę dla środowiska, jednak – nie ma się co oszukiwać – wyłącznie pozorną! W końcu energia służąca do zasilania tych pojazdów w głównej mierze będzie pochodzić z elektronowi. Elektrowni, które mimo wszystko już teraz zanieczyszczających środowisko, a będą zanieczyszczać je w jeszcze większym stopniu. W końcu będą musiały dostarczyć większej ilości energii, aby móc sprostać wymaganiom całej floty indyjskich samochodów.
Półśrodkiem, ale zdecydowanie bardziej efektywnym jest zdaniem Mercedesa napęd hybrydowy typu plug-in. Nie wyklucza on w stu procentach udziału silnika spalinowego, jednak ogranicza jego rolę w bardzo dużej mierze. A obniżona i tak emisja szkodliwych związków w połączeniu z dużo niższymi kosztami zakupu niż w przypadku czystych elektryków, dałaby producentom nieco więcej czasu na stworzenie realnej technologii przyszłości. O czym konkretnie mówią oficjele Mercedesa? Mają na myśli napęd wodorowy.
Podstawą samochodu wodorowego jest oczywiście silnik elektryczny. Ten nie czerpie jednak energii z gniazdka, a sam ją tworzy w pokładowej elektrowni. Skutkiem ubocznym procesu jest powstanie… wody. Dzięki temu to napęd wodorowy jest najczystszym na świecie i tylko on może stanowić odpowiedź na przyszłe potrzeby rynku motoryzacyjnego idące w stronę idei ekologiczności. Ogniwo niestety ma pewne ograniczenia. A główne dotyczy doskonalenia technologii. Zdaniem Mercedesa perspektywa roku 2030 jest zbyt krótka, aby można było mówić o pełnej popularyzacji napędu wodorowego w formie przystępnej dla kierowców.
Napęd wodorowy w samochodach – realna alternatywa
Zdaniem przedstawicieli niemieckiej marki realną cezurą czasową jest rok 2040. To wtedy cały rynek – i to nie tylko w Indiach – ma szansę przestawić się na napęd wodorowy. Czy głos Mercedesa zostanie wysłuchany przez indyjskie władze? Tego niestety nie wiem. Nie wiem też jak skończy się dyskusja nad ekologią w Indiach. Wiem natomiast, że przedstawiciele niemieckiej marki dużo mówią o ogniwie paliwowym i nie robią tego bez przyczyny. W końcu to Mercedes razem z Toyotą, Hondą i Hyundaiem poważnie myśli o hydrogenizacji napędów samochodowych i idzie w jej stronę już od lat.
Mercedes po raz pierwszy zaczął myśleć o napędzie wodorowym jeszcze w latach siedemdziesiątych. Pierwszy koncept, który na poważnie rozważał ideę pojazdu zasilanego ogniwem paliwowym, został zaprezentowany jednak na początku lat dziewięćdziesiątych. Zdjęcie dumnego modelu MB100 z roku 1994 obiegło praktycznie cały świat! Czemu padło akurat na dostawczaka? Zadecydowała o tym konstrukcja samego układu napędowego. W tamtym czasie układ wodorowy był zbyt duży, aby dało się go upchnąć do samochodu osobowego.
Z czasem, gdy zmieniało się nie tylko ogniwo, ale i baterie, Niemcy zaczęli budować kolejne pojazdy. Konceptów była cała masa, przy czym część z nich Mercedes zaczął wypuszczać na drogi cywilne. Wystarczy wspomnieć o dwóch modelach nazwanych F-Cell. Pierwszy bazował na pierwszej generacji klasy A i zaczął być testowany w roku 2005. Drugi został technologicznie oparty o klasę B i trafił do programu leasingowego w roku 2010.