zamknij
PO GODZINACH

Hity bloku wschodniego: Skoda 100 – malowany dzbanku z kvasinskiego zamku…

REKLAMA
Fot. Materiały Skoda

Skoda 100 wygląda jak uśmiechnięte cygaro i pod względem koncepcji stanowi typowy żart z bloku wschodniego. W tym aucie praktycznie nic się nie zgadza! Pod maską nie ma silnika, a jest bagażnik. Choć mówimy o modelu segmentu C, napęd jest przekazywany na tył. Mimo iż Setka miała motoryzować demoludy, prowadziła się wyjątkowo źle za sprawą niedociążonego przodu. Wszystkie te wady zadecydowały jednak o uroku Skody. Przez co dziś kierowcy kochają ją mimo wszystko, a nie za coś.

Czechosłowacka motoryzacja odniosła wielki sukces w roku 1964. Na rynku zadebiutowała bowiem Skoda 1000MB. Auto nie było równie funkcjonalne co modele niemieckie, było dalekie od wysmakowanych projektów z Włoch, a dodatkowo naprawdę słabo się prowadziło. Mimo wszystko w bloku wschodnim stanowiło najnowszy krzyk mody. Nie ma się zatem co dziwić, że gdy pięć lat później na rynku zadebiutował następca – model 100, spotkał się z ciepłym przyjęciem kierowców w demoludach. Produkcja nowego sedana wystartowała 25 sierpnia 1969 roku. Data choć planowana od dawna, w ostatniej chwili miała zostać przesunięta.

Nowy sedan – to nie krok, a raczej kroczek naprzód

Premierze Skody 100 zagroził pożar w fabryce w Kvasinach, który wybuch na niespełna dwa tygodnie przed oficjalnym rozpoczęciem montażu. Na szczęście ogień nie objął montowni, a zatrzymał się na budynkach zaplecza technicznego. Gdy odbudowa zakładu trwała, władze Czechosłowacji z szerokim uśmiechem mogły odebrać pierwszą wyprodukowaną Setkę. Co można powiedzieć o samej konstrukcji auta? Tak naprawdę była to w dużej mierze Skoda 1000MB, jednak nieco zmodyfikowana głównie pod kątem nadwozia i wykończenia wnętrza. Na listę nowości można też wpisać m.in. nowatorskie w latach siedemdziesiątych – uwaga! – tarcze hamulcowe na przedniej osi i układ hamulcowy dwuobwodowy! Stylistycznie w oczy rzucała się wyoblona karoseria oraz kierownica przypominająca rozmiarem te stosowane w autobusach.

O powinowactwie z modele 1000MB świadczył chociażby silnik. Bazowa wersja czeskiego hitu posiadała ten sam, litrowy motor benzynowy. Jednostka o pojemności – dokładnie – 988 cm3 generowała zaledwie 42 konie mechaniczne. Osiągi podstawowej Skody 100 nie były imponujące. Tak, cygaro z Czechosłowacji ważyło zaledwie nieco ponad 800 kilogramów. Mimo wszystko potrzebowało aż 24 sekund na osiągnięcie pierwszej setki. Kierowcy o wysoko zarysowanym progu cierpliwości i mocnych mięśniach w prawej nodze mogli osiągnąć autem nawet 125 km/h. Choć Skoda zdecydowanie nie była demonem prędkości, jazda nią dostarczała często niezapomnianych wrażeń. A wszystko za sprawą nietypowej konstrukcji napędu.

Zarówno silnik, jak i koła napędowe zostały przeniesione na tył nadwozia. Pod maską inżynierowie umieścili bagażnik. Zabieg z jednej strony sprawił, że Skoda 100 dysponowała pojemnością załadunkową na poziomie aż 370 litrów. Z drugiej powodował, że przez większą część eksploatacji przód był zdecydowanie niedociążony. Skutek? Wystarczy odrobina piasku lub mokra nawierzchnia, a Setka nawet w niewielkim zakręcie staje się potwornie podsterowna. Oczywiście kierowcy z Bloku Wschodniego starali się radzić sobie z problemem „domowymi sposobami”. Dlatego na dnie pustego bagażnika układali m.in. płyty chodnikowe.

Chłodnica? A widzisz tą małą kratkę na boku Skody 100…

Kolejny kluczowy problem dotyczył nie tyle nieproporcjonalnie długiego zwisu z tyłu, co układu chłodzenia. Chłodnica została umieszczona w komorze silnika. Skąd zatem bierze świeże powietrze? Z symbolicznych rozmiarów kratki umieszczonej w tylnej części nadwozia. Pęd powietrza napędza również wentylator. Niedopracowany układ sprawia, że silnik Skody w upalne dni przegrzewa się praktycznie nieustająco. A to bardzo szybko sprowadzało na właściciela wizję generalnego remontu. Z czasem Skodziarze znaleźli jednak rozwiązanie także i tego problemu. W sezonie letnim po prostu demontowali termostat! Poza tym Setka nie lubiła dłuższych postojów. Już po kilku dniach do uruchomienia auta konieczne było mechaniczne dostarczenie paliwa do silnika za sprawą specjalnej pompki.

Poza bazowym modelem Skoda 100 na rynku funkcjonowały jeszcze dwie wersje. Osoby o nieco szerszych portfelach mogły wybrać model 110L. Litera L oznaczała skrót od słowa Lux. Niech jednak nazwa nie pozostawia złudzeń. Skoda Lux nie miała nic wspólnego z luksusem w wykonaniu chociażby Mercedesa. Auto otrzymywało motor o większej pojemności 1107 cm3, który nadal generował tylko 48 koni mechanicznych. Do tego lista wyposażenia uzupełniała się o takie elementy jak dywaniki, światło cofania, skajowa tapicerka czy programator pracy wycieraczek. Na szczycie cennika lądowały modele 110LS. Super Lux oznacza w nomenklaturze Skody głównie moc 52 koni mechanicznych. Dzięki niej auto osiągało pierwszą setkę w 20 sekund oraz przyspieszało nawet do 140 km/h.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  TOP10: najlepsze Mercedesy wszech czasów

W roku 1970 czechosłowacka marka przygotowała niespodziankę dla swoich fanów. Z wielką pompą podczas targów w Brnie pokazany został model 110 R Coupe. Prezentacja była tym bardziej uroczysta, że naprawdę frywolne jak na rzeczywistość komunistyczną auto przypadło do gustu samemu Breżniewowi! Jak głosi legenda sowiecki przywódca otrzymał dwa pierwsze egzemplarze, które opuściły linię produkcyjną. Choć żaden przedstawiciel Skody nie chciał tego oficjalnie przyznać, w kuluarach auto było nazywane 911-tką bloku wschodniego. Aspirowanie do niemieckiego hitu zza żelaznej kurtyny z pewnością świadczyło o ambicjach. Niestety ambicje te były mocno rozdmuchane, a sam model budził raczej uśmiech politowania u konkurentów.

Skoda 100 – na rynku pojawiło się nawet coupe!

110 R Coupe nie było specjalnie ładne. Mało kształtnie poprowadzona linia dachu sprawiła, że jeszcze mocniej uwydatniona została wada sedana – a mianowicie nienaturalnie długi tył. Poza tym projektanci uzupełnili przód dodatkowymi światłami i większą ilością chromu, a na lewym, przednim błotniku umieścili literkę K. Nie oznacza ona jednak żadnego legendarnego inżyniera czy stylisty, a miała po prostu uhonorować fakt, że model był produkowany w fabryce w Kvasinach. Zasadnicze pytanie brzmi – czy coupe oznacza osiągi? Nie bardzo. 110 R otrzymało standardowy silnik modelu 110LS o pojemności 1,1 litra. Z uwagi na potrzebę wykonania zmian konstrukcyjnych auto okazało się cięższe od sedana, na szczęście inżynierom udało się utrzymać osiągi na podobnym poziomie.

W roku 1972 czechosłowacka fabryka zdecydowała się na delikatny lifting Skody 100. W ramach modernizacji zastosowano kasetowe klamki oraz inżynierowie poprawili sposób wentylacji kabiny pasażerskiej. Rok 1975 przyniósł natomiast produkcję wersji rajdowej. Na bazie modelu 110 R Coupe firma zbudowała auto o oznaczeniu 130 RS. Mimo iż podstawa do prac nie była mocno sportowa, rajdówka stała się prawdziwym potworem i pożeraczem konkurencji. Podstawowym atrybutem samochodu był silnik. Jednostka o pojemności 1228 cm3 oferowała 140 koni mechanicznych. Dzięki temu rozpędzała się do pierwszej setki w 7,5 sekundy oraz osiągała maksymalnie 220 km/h.

Niecałe dwanaście miesięcy po prezentacji Skoda 130 RS zyskała rajdową homologację FIA. A to otworzyło jej drogę do największych rajdów na świecie. Lista sukcesów? W przeciwieństwie do pozostałych samochodów wystawianych przez państwa Bloku Wschodniego ta jest naprawdę pokaźna! Już w roku 1976 Skoda zdobyła pierwsze i drugie miejsce w rajdzie Monte Carlo w kategorii pojemności silnika do 1300 cm3. W roku 1981 zdobyła maksymalną ilość punktów w swojej klasie w Rajdowych Mistrzostwach Europy – identycznie zresztą jak BMW 635.

Pierwszy milion Skody za sprawą „Buni”

I choć 130-tka RS święciła triumfy do początku lat osiemdziesiątych, Setka już w tym czasie nie była produkowana. Montaż modelu Skoda 100 zakończył się w roku 1976. Wersja 110 została wycofana z produkcji w roku 1977. Najpóźniej z taśm zniknęły 110-tki R Coupe. Ostatni egzemplarz został zmontowany 30 grudnia 1980 roku. Wszyscy specjaliści motoryzacyjni doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że nawet w realiach lat siedemdziesiątych Skoda była daleka od motoryzacyjnych średniaków segmentu C. Mimo wszystko auto cieszyło się zainteresowaniem kierowców. 8 lat produkcji zakończyło się bilansem na poziomie 1 079 708 sztuk, z czego ¾ tej liczby stanowiła wersja 100.

Auto pieszczotliwie nazywane przez motoryzacyjnych fanatyków „Bunią” było chętnie wybierane w Bloku Wschodnim z kilku powodów. Tak naprawdę Skoda okazywała się całkiem praktyczna, dosyć przestronna, a do tego – jak opisywały ją współczesne media motoryzacyjne – oferowała niezwykle korzystną relację ceny do wartości. A wszystkie te czynniki pozwoliły marce na osiągnięcie naprawdę znaczącego sukcesu. Setka była bowiem pierwszym modelem w historii czechosłowackiej firmy, który sprzedał się w wolumenie przekraczającym milion egzemplarzy.

Skoda 100 powstała całe lata przed tym, zanim markę kupił Volkswagen. To oczywiście oznacza, że sedan nie korzysta z tej samej płyty podłogowej co Audi TT, układu napędowego identycznego jak w Golfie i wielu silników z Passata. Tylko w ten sposób nie do końca obniżyła się jej wartość. Za modelem skierowanym do demoludów stoi bowiem cała masa motoryzacyjnego zapału. W efekcie Setka choć zdecydowanie nie idealna, z całą pewnością może powodować uśmiech na twarzy automaniaka, ma wielką duszę i należy jej się miejsce w kanonie ważnych legend bloku wschodniego.

Tagi: SkodaSkoda 100Skoda 110 RSkoda 110LSkoda 110LS
Kuba Brzeziński

Autor Kuba Brzeziński

Czasami racjonalista, czasami pedantyczny wielbiciel abstrakcji. Ceni wolność i niezależność. Niepoprawny miłośnik samochodów, który wierzy, że pod masą śrubek i mechanizmów kryje się dusza. Poza tym dziennikarz - motoryzacyjny oczywiście.

DODAJ KOMENTARZ