zamknij
REKLAMA
Fot. Materiały prasowe Volkswagen

W Stanach Zjednoczonych Niemcy sprawnie poradzili sobie z rozliczeniem afery. Ściana pojawiła się natomiast w Europie. Marka zgodziła się na naprawę pojazdów, ale nie chciała słyszeć o odszkodowaniach. Cierpliwość klientów się zatem skończyła, a afera Volkswagena w Polsce skończy się w sądzie.

Polacy mają dość ignorowania swoich roszczeń. W efekcie do sądu okręgowego w Warszawie trafił pierwszy pozew zbiorowy przeciwko niemieckiej marce. Tym razem zebrane zostały roszczenia właścicieli Volkswagenów. Tylko oni chcą uzyskać od koncernu 100 milionów złotych. To jednak jeszcze nie koniec pozwów. Afera Volkswagena w Polsce tak naprawdę dopiero nabiera tempa. W najbliższym czasie do sądów mają trafić zbiorowe pozwy właścicieli Skód, Seatów i Audi oraz indywidualne sporządzone przez posiadaczy modeli Porsche.

Do tej pory do Stowarzyszenia Osób Poszkodowanych przez Spółki Grupy Volkswagena zgłosiło się około 10 tysięcy kierowców. Każdy z nich chciałby uzyskać odszkodowanie opiewające na kwotę 30 tysięcy złotych. Choć liczba już wydaje się ogromna, jeszcze afera Volkswagena w Polsce nie jest przez nią wyczerpana. Według różnych szacunków nad Wisłą może się znajdować nawet 200 tysięcy wadliwych samochodów.

Afera Volkswagena – a wszystko zaczęło się 2 lata temu

We wrześniu roku 2015 we wszystkich mediach motoryzacyjnych pojawiła się jedna z największych sensacji. Przed Volkswagenem pojawił się poważny problem – Amerykanie stwierdzili, że oszukuje podczas wyliczania norm emisji spalin. Praktycznie z dnia na dzień afera zaczęła zataczać coraz szersze kręgi. Najpierw wyliczono, że w samych Stanach Zjednoczonych sprawa dotyczy 500 tysięcy pojazdów. Później liczba powiększyła się o 8 milionów samochodów eksploatowanych w Europie, aż ostatecznie osiągnęła 11 milionów.

Afera Volkswagena praktycznie od początku nie pozostawała złudzeń – chociaż Niemcy byli niezwykle spolegliwi za Oceanem, w Europie musieli zdecydowanie usztywnić swoją postawę. Dosyć szybko przedstawiciele marki oświadczyli, że na Starym Kontynencie nie ma mowy o rekompensatach czy odkupie samochodów. Skąd takie podejście? Zadecydowało o tym co najmniej kilka czynników.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ  Surowsze kary za przestępstwa drogowe

Po pierwsze ze względu na różnicę w systemie prawnym. W USA konsument jest hołubiony, przez co przed sądem ma możliwość dochodzenia odszkodowania o praktycznie nieograniczonej wielkości. Europa choć nadal szanuje klientów, miarkuje ewentualne rekompensaty z dużo większą dozą rozsądku. Po drugie o ile w Stanach Zjednoczonych sprawa dotyczy 500 tysięcy pojazdów, o tyle sfinansowanie odkupu przeszło 8 milionów samochodów w Europie zaprowadziłoby grupę Volkswagena na skraj bankructwa.

Afera Volkswagena w Europie – inne pobudki…

Oficjalnie przedstawiciele niemieckiej marki tłumaczyli się nieco inaczej. Ich zdaniem dysproporcja wynikała z norm emisji spalin, które zasadniczo różnią się od tych obowiązujących za Oceanem.

W USA normy emisji spalin są ostrzejsze niż w Europie, dlatego naprawy są bardziej skomplikowane. Odkup samochodów będzie tam dobrowolny, co nie jest możliwe np. w Niemczech.

– powiedział prezes VAG – Matthias Mueller w rozmowie z Welt am Sonntag.

Volkswagen podjął ryzyko. Afera Volkswagena choć odbiła się negatywnym echem, na razie dała wizerunkowe zwycięstwo nikomu innemu jak Niemcom. W Europie nadal około 50 procent samochodów opuszcza fabrykę z napędem wysokoprężnym. Co więcej, Grupa Volkswagena wspina się w rankingach sprzedaży. W zeszłym roku była najchętniej wybieranym producentem aut na świecie.

Tagi: afera VolkswagenadieselgateGrupa Volkswagenavolkswagen
Kuba Brzeziński

Autor Kuba Brzeziński

Czasami racjonalista, czasami pedantyczny wielbiciel abstrakcji. Ceni wolność i niezależność. Niepoprawny miłośnik samochodów, który wierzy, że pod masą śrubek i mechanizmów kryje się dusza. Poza tym dziennikarz - motoryzacyjny oczywiście.

DODAJ KOMENTARZ