Przepisy związane z emisją spalin pojazdów silnikowych stają się w Europie coraz bardziej restrykcyjne. Producenci zazwyczaj starają się jak mogą, aby maksymalnie obniżyć wyniki pomiarów emisji szkodliwych gazów do atmosfery. Niestety, nie zawsze robią to w sposób zgodny z obowiązującym prawem. Oczywiście walka ze spalinami to również zadanie różnych organizacji, rządu, oraz samorządów, w tym władz miast, które wprowadzają lokalne prawo i zasady dotyczące emisji spalin, stref ekologicznych itp.
Jak to wygląda w praktyce?
Aby być uczciwym, musimy przyznać, że ile organizacji, tyle racji. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) głównym winowajcą zanieczyszczeń powietrza są fabryki oraz elektrownie zasilane węglem. Winnych upatruje się również w lotnictwie – wielkie samoloty pasażerskie zanieczyszczają powietrze w największym stopniu. Winny jest także transport drogowy, który zanieczyszcza powietrze w bardzo dużym stopniu.
Mówi się, że w Unii Europejskiej samochody są odpowiedzialne za około 25% emisji gazów cieplarnianych. Nie wiemy, czy te dane są prawidłowe i miarodajne, ale wydaje się, że ten segment przemysłu najłatwiej kontrolować, wprowadzać ograniczenia i limity. A jest ich naprawdę bardzo dużo.
Unia Europejska – początki walki o ekologię
Warto pamiętać, że walka o redukcję emisji spalin w Unii Europejskiej nie jest nową modą i wymysłem ekologów w ostatnich latach, bowiem jej początki sięgają roku 1993, kiedy to UE wprowadziła normę EURO 1. Była to pierwsza norma regulująca dopuszczalny poziom emisji spalin aut produkowanych i sprzedawanych w krajach członkowskich. Rzecz jasna od samego początku kolejne normy tj. EURO 2, EURO 3 itd., są systematycznie zaostrzane, zaś producentom coraz ciężej je spełnić. Dowodem mogą być nieuczciwe praktyki, które umożliwiły wprowadzenie do dystrybucji w UE wielu modeli samochodów wyposażonych w niespełniające norm silniki..
Oczywiście nie pochwalamy takiego zachowania producentów, ale musimy przyznać, że wytyczne kolejnych norm są naprawdę ostre i trudno je spełnić. Przykładowo ostatnio wprowadzona norma EURO 6 obejmuje maksymalną emisję tlenku azotu na poziomie 400 mg/kWh. Dla porównania, norma EURO 5 ma o 80% wyższy limit. Jak widać skok jest drastyczny, więc i inżynierowie mają twardy orzech do zgryzienia. Stare samochody emitują do środowiska nieporównywalnie więcej szkodliwych substancji, niż najnowsze modele, które dodatkowo zużywają mniej paliwa.
Swoją drogą warto również zwrócić uwagę na pewien fakt. Wprowadzanie nowych norm emisji spalin napędza rynek. Głownie sprzedaży nowych aut, ale nie tylko. Przykładowo firmy korzystające z floty starych ciężarówek, które spełniają normę EURO 5, mają dwa rozwiązania. Oba bardzo kosztowne. Mogą albo pozostawić starą flotę inwestując więcej w eksploatacje – wyższe opłaty za przejazd wieloma drogami – albo wymienić wszystkie modele na nowsze, spełniające normę EURO 6.
Sprawdźmy zatem, jak wyglądają przepisy mające na celu redukcję emisji spalin w kilku krajach europejskich.
Francja
Zaczniemy od Francji, która w czerwcu tego roku wprowadziła nowe rozporządzenie krajowe, na mocy którego każda gmina w kraju ma obowiązek utworzenie stref ekologicznych. Niestety to wprowadza dla przyjezdnych spore utrudnienia i chaos. O ile mieszkańcy są w stanie wszystko opanować i sprawnie dostosować się do lokalnie panujących zasad, tak podróżni, turyści oraz kierowcy zawodowi mogą mieć sporo problemów ze zrozumieniem wytycznych. Na szczęście od wprowadzenia nowego prawa nie minęło wiele czasu, więc obowiązuje jeszcze okres ochronny, ale zapewne za kilka lat to się zmieni.
W teorii, aby móc wjechać do wyznaczonych przez gminy we Francji stref ekologicznych należy posiadać winietę Crit‘Air, która wydawana jest w 6 kategoriach. O tym, jaka kategoria obowiązuje w danym miejscu decyduje każda gmina indywidualnie – to lokalne władze ustalają, które kategorie pojazdów Crit‘Air mogą wjeżdżać do strefy ekologicznej o danej porze.
Wiąże się to z obowiązkiem umieszczenia dodatkowego znaku pod znakiem ZCR (Zones à Circulation Restreinte – Strefa Ograniczonego Ruchu) – na nim widnieją dni i godziny, w których pojazd wyposażony w taką winietę może wjechać do strefy ekologicznej. Zaletą pojawienia się stref ekologicznych jest oczywiście zmniejszenie ruchu oraz obecność wyznaczonych miejsc parkingowych, z których mogą korzystać tylko auta z danej kategorii.
Wielka Brytania
Również w Wielkiej Brytanii zaostrzono prawo dotyczące emisji spalin. Oczywiście najważniejsze z nich dotyczą Londynu, w którym w 2008 roku wprowadzono tzw. London Low Emission Zone (LEZ). Na początku 2012 roku pojawiły się kolejne, jeszcze bardziej restrykcyjne przepisy ekologiczne, które obejmowały w głównej mierze ciężarówki oraz autobusy, jak również większe auta dostawcze zarejestrowane w Europie.
Przepisy dotyczą także samochodów kempingowych o masie całkowitej od 2,5 do 3,5 tony z silnikami EURO 3. Jak widać mowa przede wszystkim o starszych autach, które nie spełniają norm EURO 5 i EURO 6. Czy to wszystko? Nie do końca…
Otóż samochody niezarejestrowane w Wielkiej Brytanii, które spełniają warunki wymienione wyżej, musza zostać zarejestrowane w Transport for London za pośrednictwem poczty lub drogą elektroniczną w celu potwierdzenia, czy spełnione zostały standardy emisji zanieczyszczeń, co z kolei pozwoli na poruszanie się wewnątrz LEZ bez konieczności uiszczania opłat. Niestety proces rejestracji może trwać nawet 2 tygodnie, dlatego też jeśli zamierzamy udać się do Londynu, warto o wszystko zadbać z odpowiednim wyprzedzeniem.
Jeśli nie mamy aż tyle czasu, będziemy musieli zapłacić za wjazd do strefy od 100 do 200 funtów dziennie. Co więcej, uchylenie się od uiszczenia opłaty może skutkować karą w wysokości 1000 funtów. Strefa jest monitorowana przez Automatic Number Plate Reading Cameras (ANPR), która sprawdza numery rejestracyjne pojazdów. Pamiętajmy również, że wjazd do ścisłego centrum Londynu jest płatny w dniach poniedziałek-piątek od 7.00-18:00. Standardowa opłata wynosi 10 funtów dziennie i obowiązuje każdego kierowcę.
Niemcy
U naszych zachodnich sąsiadów jest najwięcej stref niskiej emisji spalin. Podczas gdy w całej Europie istnieje nieco ponad 230 stref, w samych Niemczech jest ich aż 53. Pierwsze strefy pojawiły się w 2008 roku w Berlinie, Hanowerze i Kolonii. Obecnie największe restrykcje dotyczą oczywiście stolicy. Przykładowo wjazd do centrum Berlina jest niedozwolony dla aut bez odpowiedniej plakietki poświadczającej, że dany pojazd mieści się w limicie czystości spalin. Strefę „zakazaną” obrazuje granica wyznaczona przez linię szybkiej kolejki S-Bahn.
Warto również wspomnieć o największej strefie niskiej emisji w Niemczech. Znajduje się ona w Zagłębiu rury i obejmuje teren o powierzchni aż 850 km2. W jej zasięgu znajduje się aż 13 miast – od Duisburga na Zachodzie do Dortmundu na Wschodzie i od Recklinghausen na Północy do Essen na Południu.
Aby wjechać do tak zwanej „zielonej strefy”, należy posiadać jedną z trzech specjalnych plakietek – czerwoną, żółtą lub zieloną. Na owej plakietce musi być wpisany numer rejestracyjny pojazdu. To od normy emisji spalin, którą spełnia dane auto, zależny jest kolor otrzymanej plakietki. A jak to wygląda w praktyce?
Przykładowo, bez plakietki mogą poruszać się pojazdy zabytkowe zarejestrowane za granicą. Jest jednak warunek – od daty ich pierwszej rejestracji upłynęło minimum 30 lat. Jeżeli pojazdy te nie posiadają specjalnych tablic rejestracyjnych dla zabytkowych pojazdów należy w widocznym miejscu za przednią szybą pojazdu umieścić kopię dowodu rejestracyjnego oraz zaświadczenia od konserwatora zabytków. W potwierdzeniu tym musi być wpisane, że auto ma charakter zabytkowy. Oczywiście w języku niemieckim.
Regulacje związane z emisją spalin nie dotyczą również skuterów, lekkich pojazdów mechanicznych, motocykli, motorowerów oraz pojazdów trzykołowych, ciągników rolniczych, maszyn i urządzeń jeżdżących, pojazdów do transportu chorych oraz pojazdów tradycyjnych dla osób o wysokim stopniu niepełnosprawności.
Jeśli zaś chodzi o auta zagraniczne, klasyfikacja do określonych grup emisji substancji szkodliwych następuje na podstawie danych dotyczących normy emisji spalin. Takową informację można znaleźć w dokumentach rejestracyjnych pojazdu. W innym przypadku pod uwagę brana jest daty pierwszej rejestracji pojazdu.
Jak to wygląda w Polsce?
Z jednej strony obostrzenia i zakazy, z innej zaś zachęta do zakupu aut o zmniejszonej emisji spalin np. hybryd. Tak jest w niektórych polskich miastach, choć nie każdy o tym wie. Z drugiej strony strefy niskiej emisji w Polsce mogłyby nie zdać egzaminu, bowiem większość aut na naszych drogach to dość leciwe modele o bardzo wysokiej emisji.
Jeśli ktoś jeździ autem hybrydowym bądź elektrycznym, może liczyć na spore upusty, przywileje i innego typu pozytywy. Po pierwsze – parkowanie. W wielu miastach w Polsce mamy upusty ceny parkowania, są również miejsca, w których parkujemy zupełnie za darmo. Nie zapłacimy za nie w Gdańsku, Katowicach, Toruniu, Grudziądzu i Tychach. Z pewnością dołączą do nich kolejne miasta. W Szczecinie jest zryczałtowana opłata roczna: 10 zł, podczas gdy inni muszą płacić 1500 zł. W Zielonej Górze za cały rok postoju zapłacimy 20 zł. W centrum Tarnowa na parkowaniu hybrydy lub auta elektrycznego zaoszczędzimy 1380 zł rocznie.
W Warszawie posiadacze zarejestrowanych tam samochodów o napędzie elektrycznym i hybrydowym, mogą wjechać przykładowo do strefy Traktu Królewskiego. Muszą posiadać jednak identyfikator wydany przez Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie, na podstawie zarządzenia Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy.
We Wrocławiu posiadacze hybryd i „elektryków” mogą korzystać bez żadnych opłat ze stacji szybkiego ładowania. Ponadto kierowcy są zwolnieni całkowicie z opłat za parkowanie w strefach B i C. W strefie A opłaty nie są wysokie i wynoszą: 3 dni za 1 zł, miesiąc za 10 zł, pół roku za 50 zł oraz rok za 100 zł. W Gdańsku całkowicie zniesiono opłaty za parkowanie w każdej strefie, podobnie jest w Toruniu i Katowicach. W Szczecinie pobierana jest opłata symboliczna, tak samo jest w Tarnowie.
W Krakowie, co prawda, płaci się za parkowanie, zaś przejazd buspasami oraz wjazdy do niektórych rejonów miasta pojawią się wkrótce, ale i tak oszczędności, w porównaniu do tradycyjnych aut, są przyzwoite. Przykładowo abonament parkingowy dla hybryd i aut elektrycznych kosztuje 100 zł/miesiąc na wszystkie strefy. Taki sam abonament dla tradycyjnych samochodów kosztuje 250 zł. W skali roku daje oszczędność na poziomie 1800 zł (1200 zł kontra 3000 zł).
Ekologiczna ruletka?
Jak widać nie łatwo pogodzić ekologię i motoryzację, jednak musimy pamiętać, że jak mówi przysłowie; ”nie odziedziczyliśmy Ziemi po naszych przodkach, pożyczyliśmy ją tylko od naszych dzieci” dlatego troska o ziemię jest naszym obowiązkiem.. Niestety niektóre zasady dotyczące ograniczenia emisji spalin są nieprzemyślane. Przykładem mogą być ograniczenia wjazdu do stref na podstawie wieku auta, a nie np. faktycznej emisji trujących związków, pojemności silnika czy spalania.
Takie zasady sprawiają, że 20-letnie auto sportowe z wielkim i paliwożernym silnikiem będzie traktowane tak samo, jak auto miejskie z małą i oszczędną jednostką z tego samego rocznika. Z drugiej strony, przywileje dla posiadaczy pojazdów ekologicznych, nie zawsze są na tyle zachęcające, aby inwestycja w nie była brana pod uwagę.
Miejmy jednak nadzieję, że producenci z powodzeniem będą rozwijać technologie „eko-samochodów” a regulacje prawne będą sprzyjać ich użytkownikom. Z pewnością miłośnicy klasycznej motoryzacji będą musieli odnaleźć się w nowej rzeczywistości bez ryczących V-ósemek. Dla nich już dzisiaj tworzone są przepisy umożliwiające stosunkowo łatwą rejestrację pojazdów na „żółtych tablicach” i nieskrępowane czerpanie przyjemności z jazdy paliwożernymi ale jakże pięknymi old i youngtimerami.