Sytuacja w Rumunii w latach sześćdziesiątych wcale nie była wesoła. Rumuńskie auto zaprezentowane w roku 1969 było już jednak wyjątkowo ciekawe. Szeroko uśmiechnięte, z nienagannie skrojonym, francuskim strojem i nowoczesną technologią. W jego wnętrzu aż czuło się zachodni klimat. A poczucie to było niezwykle nobilitujące w szarej rzeczywistości państw bloku wschodniego. Przykre w historii Dacii jest jedno. Nie potrafiła zejść ze sceny niepokonana!
Historia Dacii 1300 zaczyna się identycznie jak historie wszystkich innych aut bloku wschodniego. W latach sześćdziesiątych władze Rumunii postanowiły darować swojemu ludowi pracującemu praktyczny środek transportu. Założenia projektu były proste. Chciano kupić licencję na gotowy samochód, zamiast budować własną konstrukcję. Wieści o rumuńskim zainteresowaniu autem dosyć szybko rozeszły się po świecie. Odpowiedź była zaskakująco żywiołowa. Kandydaturę swojego pojazdu zgłosiły m.in. takie marki jak Alfa Romeo, Fiat, Austin czy Renault. Ostatecznie Rumuni wybrali pretendenta z Francji. A wybór ten wydała się wyjątkowo trafiony.
Do władz centralnych w Bukareszcie miały trafić plany budowy Renault 12. A licencja identycznie jak w przypadku Fiata 125p w Polsce, zakładała początek montażu bezpośrednio po światowej premierze modelu. W ten sposób Rumuni otrzymali naprawdę nowoczesną konstrukcję, która na początku lat siedemdziesiątych spełniała wszystkie europejskie wymogi. Co konkretnie dawała Dacia 1300? W bloku wschodnim sedan robił wrażenie za sprawą udanej stylizacji, całkiem przestronnego wnętrza, 420-litrowego bagażnika oraz wysokiego poziomu komfortu.
Dacia 1300 – praktyczność, ale i dynamika!
Całkiem nowoczesny pod koniec lat sześćdziesiątych wydawał się również silnik Renault. Motor benzynowy o pojemności 1,3 litra dysponował czterema cylindrami i generował 54 konie mechaniczne. Być może dane techniczne nie brzmią imponująco, jednak Dacia była naprawdę dynamiczna. Ważący 930 kilogramów sedan rozpędzał się do pierwszej setki w 16,5 sekundy. A to wartość wyróżniająca się na tle Fiata 125p czy chociażby Wartburga 353. Jednocześnie rumuński model osiągał maksymalnie 145 km/h.
Historia Dacii 1300 na dobre zaczęła się 23 sierpnia 1969 roku. Ze zlanej słońcem hali produkcyjnej ulokowanej w miejscowości Mioveni wyjechał pierwszy egzemplarz auta. Początkowo produkcja odbywała się w oparciu o podzespoły Renault. Z czasem Rumuni usamodzielnili się. W efekcie moce fabryki zaczęły rosnąć, a elegancki sedan zaczął być eksportowany na cały świat. Jednym z rynków docelowych stała się oczywiście i Polska. Nad Wisłą Dacia niestety nie miała szans na komercyjny sukces. A wszystko za sprawą ceny. W roku 1973 model 1300 został wyceniony przez Motozbyt na 170 tysięcy złotych. Dla porównania w tym samym czasie za Malucha należało zapłacić „zaledwie” 69 tysięcy złotych.
Możliwość produkcji nowoczesnego auta pobudziła fantazję rumuńskiej Dacii. Firma postanowiła kuć żelazo póki gorące. Właśnie dlatego już w roku 1970 światło dzienne ujrzał wariant kombi, a w roku 1972 pick-up. Już w roku 1976 zmodernizowana została paleta silnikowa. Początkowo moc motoru o pojemności 1,3 litra wzrosła do 61 koni mechanicznych. Dwa lata później w sprzedaży pojawiła się Dacia 1400. Pod oznaczeniem ukrywała się jednostka 1,4-litrowa. Ta proponowała 65 koni mechanicznych i 100 Nm momentu obrotowego.
Rok 1980 był dla Dacii początkiem… końca
Niemalże dekadę po premierze Dacii 1300 na rynku zadebiutował model 1310. A dziesiątka pojawiająca się na końcu nazwy oznaczała pierwszą poważną modernizację. To za jej sprawą kwadratowe klosze przednich lamp zostały zamieniona na dwa okrągłe światła na stronę. Pierwszy lifting z roku 1979 miał dać Dacii nieco świeżości. Niestety tak naprawdę nie przyniósł autu niczego dobrego. I wcale nie dlatego, że Rumuni popełnili jakiś błąd. Sedan był już po prostu przestarzały i zaczął coraz mocniej trącić stęchlizną.
Problem z wiekiem szczególnie unaocznił się w roku 1980. To wtedy Renault oficjalnie zakończyła europejską sprzedaż bratniego modelu 12. Oczywiście auto było produkowane dalej. Głównie w zakładach w Turcji i Argentynie, co raczej nie dodawało mu prestiżu. Choć w latach osiemdziesiątych jasne stało się to, że Dacia przestała być interesująca czy konkurencyjna, rumuński producent był niezłomny. Dalej modernizował sedana i prezentował kolejne wersje nadwoziowe. W roku 1983 zadebiutował model 1410 Sport. Coupe miło nadać autu charakteru. Budziło jednak raczej uśmiech politowania. Sytuacji nie ratował nawet fakt, że w celu zwiększenia harmonii linii obniżony został dach.
Dacia 1300 miała serię zalet. Nie brakowało jej jednak również i wad. A te uwidaczniała szczególnie eksploatacja. Zdecydowanie problemem numer jeden była korozja. Rudawy nalot w pierwszej kolejności pojawiał się na zderzakach i srebrnych kołpakach kół. Niedługo później przenosił się jednak na elementy nadwozia. A zignorowana rdza potrafiła narobić ubytków w drzwiach czy błotnikach w naprawdę krótkim czasie. Co jeszcze psuło się w Dacii? Szczególnie bezlitosny jest długodystansowy test redaktorów „Motoru” z 1983 roku. Pierwsza awaria pojawiła się w aucie po pokonaniu zaledwie 82 kilometrów! Popsuł się przegub.
Wymagała troskliwej opieki praktycznie od pierwszego kilometra
Kolejne miesiące przynosiły redakcji „Motoru” kolejne niemiłe niespodzianki. Padły tylne amortyzatory, zacierały się łożyska kół, przepalały się żarówki świateł głównych, uszkodziła się membran pompy paliwa i cewka zapłonowa, a zaciski przednich kół blokowały się przy każdej okazji. Ingerencji mechanika wymagały też klamki i zamki. Te po prostu odpadały od nadwozia. Konkluzja? Polscy dziennikarze mimo wszystko wypowiedzieli się na temat Dacii dosyć dyplomatycznie. Stwierdzili, że model 1300 już na początku eksploatacji wymaga troskliwej opieki.
Rok 1984 przyniósł kolejną modernizację Dacii. Atrapa silnika stała się plastikowa, a zderzaki zaczęły być lakierowane na czarno. W roku 1991 po raz kolejny do akcji wkroczyli styliści. „Reanimując” sedana zastosowali mniejszą atrapę w kolorze nadwozia, która zrobiła miejsce dla wydłużonej maski silnika. Na początku lat dziewięćdziesiątych z oferty wypadł również francuski silnik o pojemności 1,3 litra. Nadal sprzedawana była 1,4-litrowa jednostka oraz w cennikach pojawił się 1,6-litrowy benzyniak dysponujący stadem 68 lub 72 koni mechanicznych. Ostatnia modernizacja została wykonana w roku 1998. Dacia zastosowała nowe reflektory, maskę i osłonę chłodnicy. Jako że auto w tym czasie miało już prawie 30 lat, były to jednak wyłącznie mało znaczące drobiazgi.
Dacia 1300 bez wątpienia nie potrafiła zejść ze sceny niepokonana. Trzeba jednak nieco zrozumieć Rumunów. Ci byli w końcu w potrzasku. Z jednej strony w latach osiemdziesiątych sypiące się państwo świeciło pustkami w kasie, co uniemożliwiało zakup nowej licencji na nowocześniejszy model auta. Z drugiej w atmosferze upadającego reżimu władza z Belgradu nie chciała dać decyzji pozwalającej na zakończenie produkcji. Sytuacja państwowej kasy nie poprawiła się również w latach dziewięćdziesiątych. Rumuni chcieli odbudować kraj, a nie inwestować w motoryzację. Na szczęście Dacię w roku 1999 kupiło Renault. Francuzi na bazie rumuńskiej marki chcieli zbudować firmę produkującą niskobudżetowe samochody. To wymagało jednak czasu.
Dacia 1300 – 35 lat, 2 miliony aut i jedna zmarnowana szansa!
Czas ten nadszedł 21 lipca 2004 roku. Po niemalże 35 latach produkcji ostatecznie z taśmy zakładu produkcyjnego w Mioveni zniknęła Dacia 1300. Uśmiercenie modelu archaicznego, który nigdy nie otrzymał m.in. klimatyzacji, ABS-u czy poduszek powietrznych, było dla Rumunów okazją do świętowania z dwóch powodów. Po pierwsze był nim bilans montażu. W sumie sprzedano 1 959 730 egzemplarzy auta. Po drugie 1300 została zdetronizowana przez Logana – samochód, który na nowo mógł pobudzić potęgę zakładu.
Dacia 1300 była w roku 1969 naprawdę dobrym samochodem. Na arenie bloku wschodniego wyróżniała się rodzinną funkcjonalnością, przyzwoitymi osiągami oraz nowoczesną technologią. Czemu zatem dziś powoduje jedynie uśmiech politowania? Nie chodzi ani o francuski rodowód, ani rumuńską produkcję. Identycznie jak Trabant, Fiat 125p czy Wartburg auto święciło triumfy przez dekadę, a kolejne dwie egzystowało na rynku choć naturalną śmierć miało już dawno za sobą. Całe szczęście sama Dacia nie zginęła. Dostała szansę od losu, a szansa ta nazywa się Renault. Dziś rumuńska firma ponownie jest na topie. I na szczęście jej władze nie popełniają już błędu modelu 1300.