Szwedzi stworzyli plan na najbliższe lata. I ten na pierwszy rzut oka brzmi dość zaskakująco. Volvo zapowiedziało bowiem, że w ciągu dwóch lat nie wejdzie do żadnego nowego segmentu. To jednak nie oznacza, że inżynierowie marki mogą iść na urlop. Wręcz przeciwnie. Będą mieli ręce pełne pracy. A wszystko za sprawą elektryfikacji. Volvo będzie bowiem w tym czasie elektryfikować dostępne już auta i liczyć na ich ciepłe przyjęcie na rynku.
Szef Volvo jest dość stanowczy. W ciągu najbliższych dwóch lat w gamie marki nie zadebiutuje żaden nowy model. Mówiąc o nowym modelu nie ma jednak na myśli kolejnych generacji, a raczej segmentów, w których Volvo jest jeszcze nieobecne. Czemu Szwedzi nie chcą poszukiwać nowych nisz? Odpowiedź jest dość prosta. Marka w chwili obecnej pokrywa 98 proc. potrzeb rynku. A to oznacza, że walka w nowej grupie pojazdów byłaby bitwą o marginalnym znaczeniu dla wolumenu sprzedaży.
Fajnie jest mieć w ofercie kabriolet lub coupe. To wisienka na torcie. Ale modele te nie pozwolą przetrwać.
– powiedział Lex Kerssemakers – szef Volvo na rynku EMEA.
Plan do roku 2020 jest ściśle ustalony i dość konkretny. Inżynierowie Volvo w ciągu najbliższych dwóch lat mają się skupić przede wszystkim na napędach zelektryfikowanych. Kolejne e-wersje mają się systematycznie pojawiać w gamie. A ekspansja prawdopodobnie zacznie się już jesienią. To wtedy zapowiadana jest prezentacja hybrydowej wersji małego crossovera o oznaczeniu XC40.
Później pojawi się nowe V40. Od tego momentu Szwedzi nastawią się na elektryki!
Następny krok będzie nieco bardziej drastyczny. Volvo zaprezentuje bowiem kolejną odsłonę modelu V40. Auto ma być oparte na platformie Compact Modular Architecture, będzie oczywiście zelektryfikowane, a do tego stanie się mocno ewolucją modelu znanego dziś z salonów marki.
Elektryfikacja będzie ważnym kierunkiem rozwojowym dla Volvo do roku 2020. Szczególnie że szefowie firmy założyli dość imponujące statystyki sprzedaży. Za dwa lata marka chce zbywać każdego roku aż 800 tysięcy samochodów korzystających chociażby częściowo z siły napędowej prądu. Później odsetek ma się tylko zwiększać. Wtedy też do gry wkroczą czyste elektryki, a Szwedzi liczą na to, że wersje te dość szybko przejmą rynkową pałeczkę. Już w roku 2025 e-samochody mają bowiem stanowić aż 25 proc. sprzedaży firmy.