Choć przez lata Kia mogła być bezkarnie marginalizowana w segmencie B, te lata minęły dokładnie rok temu. To wtedy Koreańczycy zaprezentowali nową generację modelu Rio. Auto ma błysk w oku, schludnie zaprojektowaną kabinę i całkiem dynamiczny silnik. A jeżeli te wszystkie cechy połączyć z rozsądnie wykalkulowaną cenę, otrzymujemy recepturę mogącą skutkować europejskim sukcesem na dużą skalę. Zobaczcie jak Kia Rio spisała się w naszym teście.
Nowa Kia Rio ujrzała światło dzienne mniej więcej rok temu podczas paryskich targów motoryzacyjnych. Model występuje jako 5-drzwiowy hatchback, a obecne wcielenie jest już czwartym. Co można powiedzieć o poprzednikach? Pierwsza generacja Rio w stu procentach wyrażała starą filozofię budowy aut z Korei i była po prostu tania. Miała szpetne nadwozie, potwornie tandetne wykończenie wnętrza i przestarzałe silniki. Choć druga wersja zrobiła spory krok do przodu, nadal odstawała od konkurentów ze Starego Kontynentu. Różnice zaczęły się zacierać dopiero w trzeciej odsłonie.
Stylizacja współczesnego Rio powstawała w dwóch centrach rozwojowych. Po części była dziełem designerów pracujących w Niemczech, a po części projektantów zatrudnionych w kalifornijskim centrum rozwojowym. Prace oczywiście nadzorował główny twórca marki – Peter Schreyer. Jak podsumować nadwozie Kii? Ogólny kształt jest inspirowany poprzednikiem. Na tym jednak podobieństwa do minionej generacji się kończą. Projekt jest nowoczesny, świeży i prezentuje się zaskakująco dobrze. Przednia część auta została wyposażona nie tylko w miniaturową wersję nosa tygrysa, ale także nieco posępne, ukośne lampy, fajny spojler w dolnej części zderzaka i przetłoczoną maskę. I choć Rio ma nieco zezowate oczy oraz wybrzuszone czoło, prezentuje się całkiem nieźle.
Kia Rio – minimalizm linii bocznej w cenie
Linia boczna stawia raczej na minimalizm. Jest prosta, ale harmonijna, mało skomplikowana, ale uzupełniona dwoma akcentami. Pierwszym jest delikatne i dyskretne przetłoczenie w dolnej części paneli drzwi. Drugim mocno zaznaczone przednie nadkola. Nieco więcej dzieje się pod względem stylistyki w tylnej części nadwozia. Lampy są duże i sprawiają wrażenie trochę smutnych. Zafrasowany wyraz „twarzy” podkreśla też przetłoczenie na klapie bagażnika. Tył w dolnej części został uzupełniony zderzakiem, który nie jest w całości lakierowany. Wyoblony element w kolorze czarnym sprawia, że całość nabiera na atrakcyjności i optycznie powiększa się. W charakterze wykończenia na klapie bagażnika pojawia się delikatny spojler z trzecim światłem stopu.
Pod maską testowego Rio pracuje najmniejszy benzyniak dostępny w polskiej ofercie modelu. Mowa o jednostce 1,25 litra, która rozwija 84 konie mechaniczne. Silnik nie poraża momentem obrotowym, mimo wszystko przyspiesza do pierwszej setki w 12,9 sekundy. A to bardzo przyzwoity wynik. Prędkość maksymalna ma wartość 170 km/h. Ile spala Kia? Według specyfikacji producenta średnie zapotrzebowanie na paliwo powinno oscylować w granicy 4,9 litra. Podczas naszych jazd hatchback „wypijał” niewiele więcej bezołowiowej. Wynik spokojnie można było utrzymać na poziomie 5,5 – 5,7 litra.
Korekt należy jednak dokonać nie tylko przy kalkulowaniu średniego spalania. O ile w mieście apetyt benzyniaka z pewnością będzie o jakiś litr wyższy od deklarowanych przez Koreańczyków 6 litrów, o tyle katalogowy wynik dla terenu niezabudowanego określony na 4,1 litra jest z całą pewnością bardzo mało realny. Raczej należy oczekiwać spalania oscylującego w granicy 5 litrów i to też wyłącznie przy bardzo spokojnej jeździe. Choć specyfikacja producenta jest standardowo zaniżona, zapotrzebowanie na paliwo w silniku nie wydaje się być wygórowane. Szczególnie że mowa o jednostce pozbawionej doładowania oraz korzystającej z wtrysku wielopunktowego. A skoro o technologii wtryskowej już mowa, konstrukcja motoru sprawia, że możliwy staje się montaż stosunkowo taniej instalacji gazowej.
Dynamika 84 koni gaśnie powyżej 100 km/h
Podczas przyspieszania silnik 1,25 litra Kii rasowo powarkuje. Dźwięk pracy nie jest jednak w żaden sposób nadmierny czy denerwujący. W zamian podczas poruszania się na niskich obrotach motoru praktycznie nie słychać. A to wielka zaleta w Rio, bowiem auto z założenia było budowane z myślą o ruchu miejskim. Jeżeli chodzi o dynamikę, do prędkości 80 km/h benzyniak radzi sobie więcej niż dobrze. Chętnie przyspiesza oraz dobrze reaguje na wciskanie pedału gazu już w okolicy 2 tysięcy obrotów na minutę. Niestety gdy prędkość wzrośnie do ponad 100 km/h pojawia się poważny problem. Wzrost szybkości staje się bardzo powolny, a auto sprawia wrażenie jakby ktoś złapał je za maskę, zaparł się nogami i próbował je zatrzymać.
Podczas jazdy poza terenem zabudowanym lepiej dwa razy zastanowić się przed włączeniem kierunkowskazu i rozpoczęciem manewru wyprzedzania! Zbyt lekkomyślne opuszczenie swojego pasa ruchu może doprowadzić kierowcę do sytuacji kryzysowej. Poza tym w trasie bardzo mocno brakuje w układzie napędowym szóstego biegu. Ten zwiększyłby możliwości silnika, ograniczył zapotrzebowanie na paliwo i zmniejszył ilość hałasu w kabinie. Jeżeli o skrzyni biegów już mowa, przekładnia jest zaprojektowana w starym stylu. Pracuje nieco luźno i zamaszyście. Skok między poszczególnymi przełożeniami jest długi, co w zasadzie nie powinno przeszkadzać w przeciętnie dynamicznym samochodem segmentu B.
Kia Rio to proste auto miejskie. A do tej koncepcji pasuje klasyczna konstrukcja zawieszenia. Przednie koła są przymocowane do nadwozia przy pomocy kolumn McPhersona. Tył resoruje belka skrętna. Całość pracuje bardzo miękko, przez co dobrze radzi sobie z tłumieniem ewentualnych nierówności na drodze. Zastrzeżenia? Przede wszystkim przednie tuleje bardzo mocno hałasują podczas pracy! Rozumiem, że Rio jest autem tanim, ale takie zachowanie nie przystoi w XXI wieku nawet w segmencie low budget. Poza tym auto jest podatne na mocne podmuchy boczne wiatru. To jednak nie do końca musi być winą zawieszenia. Bujanie się nadwozia może być spowodowane też tanimi eko-oponami zamontowanymi w modelu testowym.
Komfort, ale z delikatną żyłką sportowca
Miękko zestrojone resorowanie oczywiście nie oznacza, że Kia Rio czwartej generacji boi się zakrętów. A wręcz przeciwnie. Pozwala na bezstresowe pokonywanie łuków, oczywiście pod warunkiem że wcześniej kierowca weźmie pod uwagę jedno uwarunkowanie. Układ kierowniczy jest głuchy! Nie przekazuje kierowcy zbyt dużo informacji i ogranicza precyzję wykonywania manewrów. Z drugiej strony zbyt silne wspomaganie układu kierowniczego przyda się w ruchu miejskim. Jako że kierownicą można poruszać praktycznie przy użyciu małego palca, ułatwi to paniom parkowanie oraz takie manewry jak zawracanie.
W kabinie mocno widać, że Koreańczycy chcieli maksymalnie ciąć koszty. Przez to deska rozdzielcza Kii Rio jest ograniczona do minimalnej ilości elementów i składa się głównie z panelu radia, trzech pokręteł i kilku przycisków. Tylko czy to tak właściwie wada? Moim zdaniem nie. Po pierwsze minimalizm decyduje o wyższym wskaźniku fikcjonalności. Obsługi tej deski kierowca nie musi się uczyć. Po drugie całość jest bardzo przejrzysta. Już pierwszy rzut oka sprawia, że kierowca bez problemu odnajdzie się w tej kabinie, a zegary stanowią wzór czytelności. Po trzecie elementy wyglądają nowocześnie – a szczególnie panel sterowania nawiewami nieco zawieszony w powietrzu. Po czwarte Koreańczycy nie zapomnieli o serii praktycznych półeczek i pojemników na kubki.
Mimo iż mieliśmy do czynienia z najtańszą wersją wyposażeniową, z poziomu kierownicy można było sterować opcjami w radiu. Poza tym standardem był system bluetooth pozwalający na uruchomienie zestawu głośnomówiącego, złącza USB i AUX dające możliwość transmitowania mediów z zewnętrznych odbiorników, manualna klimatyzacja oraz sześć poduszek powietrznych. Zastrzeżenia można mieć przede wszystkim do ukształtowania przednich foteli. Są płaskie i praktycznie wcale nie wyprofilowane. Siedzi się na nich trochę jak na wersalce, przez co podczas dalszych podróży kierowca może poczuć dyskomfort w lędźwiach.
Denerwujące, ale mało znaczące błędy jakościowe
Jakość wykończenia wnętrza jest dobra. Oczywiście spora część plastików jest twarda i nie ma mowy chociażby o naturalnej skórze na kole kierownicy, jednak spasowania są na tyle przyzwoite, że konsola Kii Rio nie powinna trzeszczeć nawet po kilku latach eksploatacji. Denerwują bardziej drobne niedoróbki. Dla przykładu w testowym egzemplarzu – który miał na liczniku nieco ponad 1000 kilometrów – nie do końca działał kluczyk typu scyzoryk. Po naciśnięciu przycisku otwierał się, jednak do pewnego stopnia. Aby móc odpalić silnik, kierowca musiał otworzyć go do końca przesuwając samodzielnie grot. Niby głupota, ale jaka drażniąca!
Co z ilością przestrzeni? Hatchback jest przedstawicielem segmentu B. W tej kwestii może jednak naprawdę miło zaskoczyć. Gdy w pierwszym rzędzie siedzeń podróżować będą osoby o wzrośnie oscylującym w okolicy 190 cm, pasażerom tylnej kanapy nadal zostanie dużo miejsca na nogi. A to jeden z lepszych wyników w klasie małych samochodów miejskich. Na uwagę zasługuje też szeroki zakres regulacji przednich foteli. W siedziskach spokojnie odnajdą się osoby o wzrośnie wynoszącym nawet około 2 metrów. Duża ilość miejsca we wnętrzu Kii Rio to z jednej strony zasługa dużego rozstawu osi. Ten ma wartość 2580 mm, czyli wynosi prawie tyle co chociażby w Toyocie Auris II. Poza tym znaczenie ma minimalistyczna konsola, która pozwoliła przesunąć kabinę bardziej do przodu.
W konfiguracji standardowej bagażnik ma pojemność 325 litrów. A to jeden z lepszych wyników w segmencie! Rekord niestety ma swoją cenę. Choć kufer ma równomierne kształty i jest foremny, został nisko położony. W ten sposób aby wyjąć z niego chociażby walizkę, należy ją najpierw unieść. Obniżenie podłogi w bagażniku na szczęście nie oznacza, że spod jego podłogi zniknął zapas. Pod tekturą obitą słabej jakości materiałem nadal ukrywa się dodatkowe koło. Po złożeniu tylnej kanapy, przestrzeń załadunkowa rośnie do 1103 litrów. To wynik, który plasuje się nieco powyżej średniej wyznaczonej dla segmentu B.
Kia Rio kosztuj 48 tysięcy. A to dobrze!
Testowa Kia Rio to model bazowy. Auto zostało wycenione przez producenta na 47 990 złotych. Koreański hatchback nie jest bogato wyposażony. Ma jednak wszystko to, czego po samochodzie segmentu B można się spodziewać. Bez żadnej dopłaty kupujący otrzyma 6 poduszek powietrznych, manualną klimatyzację, pakiet elektryczny, komputer pokładowy oraz fabryczne radio. Odtwarzacz będzie posiadał nie tylko porty USB i AUX, ale również technologię bluetooth do bezprzewodowej komunikacji m.in. z telefonem komórkowym.
Lista konkurentów Kii Rio jest naprawdę długa. Jednym z groźniejszych jest jednak bratni Hyundai i20. Cennik tego modelu startuje od kwoty niższej niż w przypadku Rio. Nie będzie to jednak ta sama wersja. Na pokładzie zabraknie kilku dodatków – w tym klimatyzacji, a pod maską zagości słabszy wariant 1,2-litrowego benzyniaka. Po dopłaceniu za wszystkie konieczne opcje, kierowca otrzyma z salonu Hyundaia fakturę opiewającą na kwotę 52 600 złotych. W ten sposób auto stanie się o 4610 złotych droższe od Kii. W przypadku Skody Fabii wyposażonej w 95-konną wersję silnika 1,0 TSI oraz pakiet Ambition cena salonowa wynosi 49 520 złotych. Za Renault Clio Alize TCe 90 trzeba zapłacić 50 400 złotych. Modele i z Czech, i z Francji są droższe od Rio.
Koreańczycy od lat próbowali sukcesu w segmencie B. Mimo wszystko nigdy wcześniej nie udało im się zbudować auta, które mogło realnie zagrozić tuzom europejskiego rynku samochodów miejskim. Nigdy wcześniej, aż do teraz. A to bardzo dobrze świadczy o czwartej generacji Kii Rio. Oczywiście to jeszcze nie oznacza, że do konstrukcji nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Koreańczycy mają jeszcze sporo do zrobienia w kwestii sposobu pracy przedniego zawieszenia czy jakości. Mimo wszystko ogólny stosunek ceny do jakości wypada wyjątkowo korzystnie. A to zasadnicza zaleta w segmencie pojazdów, którymi rządzi ekonomia.
Za udostępnienie auta dziękujemy wypożyczalni samochodów Rentcar.pl z Krakowa.
Wymiary i masy:
długość/szerokość/wysokość/rozstaw osi: 4065/1725/1450/2580 mm
pojemność bagażnika: 325/1103 litry
pojemność zbiornika paliwa: 45 litrów
masa pojazdu gotowego do jazdy: 1035 kg
Osiągi – wg danych producenta:
silnik: 1,2 MPI
moc: 84 KM
moment obrotowy: 122 Nm
spalanie trasa/miasto/średnio: 4,1/6,0/4,9 litra/100 km
przyspieszenie do 100 km/h: 12,9 sek.
prędkość maksymalna: 170 km/h
emisja CO2: 109 g/km