autofakty.pl

Miejskie, stylowe i tanie. Eleganckie maluchy dla kobiet

małe samochody dla pań

Motoryzacja to nie tylko konie mechaniczne, wahacze, tłoki i cała masa niezwykle skomplikowanych terminów. To też powabne linie, duża doza uroku, stylowe wnętrze i moda! Dziś przyjrzymy się rynkowi wtórnemu, jednak okiem ładniejszej części społeczeństwa. Jak dobrać kobiecie samochód i sprawić by ta codziennie podczas drogi do pracy miała błysk w oku? Chyba mamy pewien pomysł. Zresztą zobaczcie sami nasze zestawienie!

Lancia Ypsilon I – samochód jak… modowy dodatek!

Chyba nie ma na świecie narodu, który lepiej rozumiałby słowo styl od Włochów. A marką szczególnie nastawioną na kreowanie motoryzacyjnej mody jest bez wątpienia Lancia. W roku 2003 firma zaprezentowała model Ypsilon generacji 843. I choć pod nadwoziem ukrywa się nic innego niż technologia Fiata Punto drugiej generacji, jest ona opakowana w taki sposób, że nikogo z kupujących to nie obchodziło! Karoseria okazuje się elegancka, stylowa, pełna uroku i mocno wyróżniająca się. A warto zaznaczyć, że początek XXI wieku był czasem, w którym producenci – poza Lancią oczywiście – jeszcze nie bardzo rozumieli, że design jest dźwignią handlu także w segmencie B.

Lancia Ypsilon / Fot. Materiały prasowe Lancia

Ypsilon szczególnie w wersji dwukolorowej prezentuje się jak najmodniejsza torebka Armaniego. Dzięki temu idealnie pasuje do każdej stylizacji, a jednocześnie dopełnia wizerunek zadbanej kobiety. I co ważne, nie rujnuje budżetu tak bardzo jak produkty znanego projektanta. Ceny używanych egzemplarzy nie są dziś wygórowane. Hatchbacka z drugiej ręki można kupić już za 8 – 9 tysięcy złotych. Jaki silnik wybrać? Zdecydowanie lepiej sprawować się będą benzyniaki. 1,3-litrowy diesel oczywiście nie jest zły. Niestety lata eksploatacji mogły już zrobić swoje. W Lancii zawodzi głównie układ elektryczny. Na szczęście jego naprawy z uwagi na powinowactwo z Punto są tanie.

Alfa Romeo MiTo – znana twarz i znana technologia

W roku 2008 Alfa Romeo postanowiła zaatakować segment B. Włosi zrobili to jednak w swoim stylu, a mianowicie wzięli technologię z Fiata Grande Punto, a następnie opakowali ją muskularnym i wybitnie stylowym nadwoziem. MiTo podczas jazdy w ruchu miejskim patrzy się na innych użytkowników drogi małymi oczkami, a wyraz twarzy ma inspirowany 450-konnym modelem 8C Competizione. Większych zastrzeżeń piękniejsza część społeczności kierowców z pewnością nie będzie miała również i do kabiny. Fajnie wyglądają okrągłe linie poprowadzone przez konsolę, srebrne wstawki imitujące aluminium oraz pobłyskująca w słońcu gałka zmiany biegów.

Alfa Romeo MiTo / Fot. Materiały prasowe Alfa Romeo

Alfa Romeo MiTo nie była samochodem tanim. Dziś za używany egzemplarz trzeba jednak zapłacić całkiem rozsądne 15 tysięcy złotych. Czy Włoszka będzie się psuć? Psuć to może za duże słowo. Będzie raczej dokuczać drobnymi awariami. Dla przykładu kierowcy szczególnie skarżą się na układ elektryczny. Paść może wycieraczka tylnej szyby, jeden z czujników ABS czy czujnik zamknięcia klapy bagażnika. Usterki unieruchamiające auto zdarzają się raczej sporadycznie.

MINI – legenda lat sześćdziesiątych po dużym liftingu

Oryginalne MINI okazało się strzałem w dziesiątkę. Auto miało pełnić rolę taniego środka transportu dla ludu. Niechcący stało się jednak prawdziwą legendą. Dlatego, gdy pod koniec lat dziewięćdziesiątych Rover miał wyzionąć ducha, właściciel marki – BMW pozbył się praw do wszystkich modeli… poza MINI. A to sprawiło, że powrót Brytyjczyka był jedynie kwestią czasu. W roku 2001 świat motoryzacyjny ujrzał nowy model – tak samo kwadratowy jak stary, nowocześnie klasyczny we wnętrzu i prowadzący się jak gokart. Mimo iż auto otrzymało zaporową cenę – wersja bazowa kosztowała 64 tysiące złotych! – w Europie nie brakowało chętnych. W efekcie dziś zatroskana głowa rodziny może nabyć MINI swojej drugiej połówce w naprawdę atrakcyjnej cenie.

MINI Cooper / Fot. Materiały prasowe MINI

Najtańsze używane egzemplarze są dziś wyceniane na 9 tysięcy złotych. Warto jednak pamiętać, że poza stylowo wyglądającym nadwoziem, kierowca otrzyma 16-letnią technologię. A to sprawia, że samochód z czasem musi się stać źródłem problemów. Niską trwałość mają chociażby tuleje licznie występujące w wielowahaczowym zawieszeniu z tyłu. Poza tym psuje się pompa wspomagania, pojawiają się zwarcia w skrzynce z bezpiecznikami oraz uszkadzają się czujnik ABS. Tylko co to zakochaną kobietę będzie obchodzić…

Citroen C1 I – urokliwy hatchback wprost z Champs-Elysees

Wyjątkowa uroda, nietuzinkowy charakter i moda wcale nie muszą oznaczać wysokiej ceny. Zasada ta bardzo dobrze sprawdza się w przypadku Citroena C1. Auto w salonie kosztowało nieco ponad 30 tysięcy złotych. Skąd oszczędności? Motoryzacja w tym modelu wróciła do korzeni. Ilość urządzeń elektrycznych została ograniczona do minimum, silnik ma litra pojemności i 3 cylindry, a w wyposażeniu znajduje się tylko to, co jest niezbędne. Co ciekawe, producent nie zastosował nawet tylnej klapy, a jedynie szybę! Niska cena połączona z prostotą sprawiają, że dziś używany egzemplarz Citroena pochodzący z 2006 roku potrafi zostać wyceniony na 8 tysięcy złotych. Brzmi rozsądnie, prawda?

Citroen C1 / Fot. Materiały prasowe Citroen

C-jedynka jest niezwykle urokliwa. Ma uśmiechniętą twarz, duże i wyjątkowo szczere oczy oraz bardzo zgrabny tył. A całość wprost idealnie wpisuje się w krajobraz centrum dużego miasta i to z dwóch powodów. Po pierwsze wygląda jak modny dodatek do modnego życia – zupełnie jakby Citroena kupowało się w jednym z butików w centrum Paryża. Po drugie rozmiarami pozwala na zaparkowanie praktycznie wszędzie. To bez wątpienia zaleta, której nie będzie w stanie zignorować żadna kobieta.

Na koniec drobne kompendium wiedzy. W silniku benzynowym nie psuje się nic. To pancerna konstrukcja znana m.in. z Yarisa. Poza tym właściciele skarżą się głównie na odpadające uszczelki drzwi – auto jest tak proste, że w zasadzie nie ma się w nim co zepsuć.

Fiat 500 – czy te oczy mogą kłamać?

Na początku nowego millenium przywracanie do życia retro modeli stało się niezwykle modne. W roku 2007 na taki właśnie zabieg zdecydował się Fiat. Nowa wersja modelu 500 miała niemalże ten sam urok co protoplasta produkowany od końca lat pięćdziesiątych. Okrągłymi oczkami i delikatnie uśmiechniętymi ustami jest w stanie zmiękczyć nawet najtwardsze serca motoryzacyjnych maniaków w ruchu miejskim, a jednocześnie oferuje wszystkie te wygody, które w XXI wieku stały się standardem. Styl w przypadku Pięćsetki to nie tylko nadwozie, ale i wnętrze. Fotele są całkiem wygodne, ale przede wszystkim gustowne, konsola centralna ma masę smaku, okrągła kopułka ukrywająca zegary przywodzi na myśl dawne czasy, a okrągła gałka zmiany biegów prezentuje się jakby zaprojektował ją Armani.

Fiat 500 / Fot. Materiały prasowe Fiat

Pierwsze egzemplarze Fiata mają już 10 lat. A to oznacza, że ceny zdecydowanie stopniały na rynku wtórnym. Za małego hatchbacka z uśmiechem w stylu Mony Lizy trzeba dziś zapłacić minimum 14 tysięcy złotych. Auto powinno posiadać klimatyzację i 1,2-litrowy silnik benzynowy. Silnik pamięta jeszcze czasy Fiata Uno, generuje zaledwie 69 koni mechanicznych i ma poważne braki w kwestii dynamiki jazdy, mimo wszystko dosyć dobrze pasuje do charakteru auta. Pięćsetka ma jeszcze jedną zaletą. To rodowity Włoch, który jest produkowany w… Polsce! Auta opuszczają tyską fabrykę Fiata.

Exit mobile version