Przed styczniowym rajdem Dakar Krzysztof Hołowczyc opowiada o swoich przygotowaniach, o nieprzecenionej wartości dobrego sprzętu oraz o tym, jak ważne jest dobre przygotowanie do zimy siebie i samochodu.
-Już niedługo Dakar, przygotowania postępują?
– Przygotowania do Dakaru zacząłem już w lutym, zaraz po zakończeniu tegorocznej edycji. Nie na darmo mówi się, że to najtrudniejszy i najgroźniejszy rajd świata. To wyzwanie dla ludzi najtwardszych i najsilniejszych. Pustynia nie toleruje pomyłek, półśrodków czy prowizorki. Trzeba być naprawdę bardzo dobrze przygotowanym technicznie, kondycyjnie i psychicznie. Dakar przyciąga śmiałków z całego świata, lecz duża część z nich nie daje rady dojechać do mety. Pokonuje ich zmęczenie bądź sprzęt, który odmawia posłuszeństwa. Dakar to prawdziwy egzamin. Tylko najwytrwalsi i najlepiej przygotowani osiągną sukces i dojadą na metę.
– Jak wyglądają takie przygotowania?
-Każdy trening i każdy start w rajdzie na przestrzeni całego roku to elementy przygotowania do kolejnego Dakaru. Swoisty rodzaj poligonu doświadczalnego: dla mnie, dla całej ekipy i oczywiście dla samochodu. Oprócz tego, stale dbam o swoją kondycję: regularnie trenuję i uprawiam różne dyscypliny sportu. Bez solidnego treningu przez okrągły rok nie byłoby mowy o szansie na odnoszenie sukcesów. Od przygotowania fizycznego zależy bardzo wiele. Szczególnie podczas tak morderczych i wymagających rajdów, jakim jest Dakar. Bardzo ważne jest też odpowiednie przygotowanie mentalne. Bez niego sportowiec nie byłby gotowy na walkę o zwycięstwo, a jego psychika byłaby niestabilna i słaba.
– Czy samochód musi być specjalnie przygotowany do takiego rajdu?
-Dakar to ciężki maraton nie tylko dla nas, kierowców, ale także dla samochodów. Przygotowanie pojazdów do rajdu to ogromna praca mechaników i całego zespołu. Najważniejsze jest to, aby wycisnąć z samochodu wszystko, co się da i przygotować go jak najlepiej. Temu służą liczne testy i poprawki. W najbliższym Dakarze czekają nas etapy maratońskie, co oznacza, że w przypadku usterki samochodu to my – kierowcy musimy sami, bez pomocy mechaników, naprawić swoje auta. Zespół X-Raid przeprowadził dla nas szkolenie z samodzielnej wymiany podstawowych części. Ta wiedza może się okazać bezcenna!
– W Polsce w tym czasie będzie zima, jak my, którzy nie będziemy na Dakarze, powinniśmy do niej przygotować nasze samochody?
-Zima to najcięższa pora roku dla samochodu. Powinniśmy zacząć od podstaw, czyli wymienić opony na zimowe. Te letnie robią się na mrozie bardzo sztywne, tak że szanse na precyzyjne prowadzenie samochodu zdecydowanie maleją. Powinniśmy pamiętać, aby zmienić opony już jakiś czas przed atakiem zimy, gdy temperatura spada poniżej plus 7-8 stopni.
-Jeżeli nie mamy na to czasu, warto skorzystać z portalu motointegrator.pl, który pozwala zamówić opony przez internet. Zostaną one dostarczone już w dwie godziny do wybranego warsztatu, więc jak tylko tam pojedziemy to mechanicy „od reki” nam je wymienią.
– Zmiana opon na zimowe i wymiana płynu w spryskiwaczach to typowe przygotowanie do zimy w Polsce, czy coś więcej powinniśmy zrobić?
-Następną ważną sprawą jest używanie odpowiedniego paliwa – dotyczy to przede wszystkim kierowców jeżdżących autami z silnikiem Diesla. Powinno to być specjalne paliwo zimowe, z którego nie będzie się wytrącała parafina. W przypadku silników benzynowych warto dolać do paliwa specjalny dodatek, który wiąże wodę i zapobiega jej zamarzaniu. Ważne jest również odpowiednie traktowanie silnika. Nie należy go forsować od razu po rozruchu, szczególnie po mroźnej nocy. Kolejna bardzo ważna kwestia to dbałość o dobrą widoczność. Często widzę, jak w czasie dużego mrozu kierowcy obserwują drogę poprzez wyskrobane maleńkie kółko na szybie. To bardzo niebezpieczne. Musimy poświęcić kilka minut na porządne odmrożenie szyb, żeby dokładnie widzieć, co się dzieje dookoła nas na drodze. Przed zimą warto oddać samochód na gruntowny przegląd do renomowanego serwisu, wówczas będziemy mieli pewność, że na mrozie nie zaskoczy nas jakaś awaria.
– Czy możemy jakoś zapobiec potencjalnie niebezpiecznym sytuacjom?
-Musimy zdać sobie sprawę, że źródłem niebezpieczeństwa możemy być przede wszystkim my sami. Zimowe warunki na drodze wymagają przestawienia się na zupełnie inny styl jazdy, a to nie od razu się udaje. Ponadto powinniśmy bacznie obserwować tor i prędkość jazdy innych pojazdów, by w razie czego móc natychmiast zjechać na pobocze lub w inny sposób ominąć zagrożenie. W sytuacji gdy na jezdni jest ślisko wszelkie manewry powinniśmy wykonywać bardzo płynnie i łagodnie. Zarówno gwałtowne przyśpieszanie, jak i hamowanie z reguły prowadzą do utraty przyczepności, czyli poślizgu. A dużo łatwiej zapobiegać wpadnięciu w poślizg niż potem wyprowadzić z niego samochód.
– Gdzie możemy nauczyć się odpowiedniej techniki jazdy zimą?
-Jedną z opcji jest szkolenie w Akademiach Bezpiecznej Jazdy. Należy wybrać taką placówkę, która wyposażona jest w płytę poślizgową i inne elementy, na których można ćwiczyć w warunkach zbliżonych do ruchu drogowego. Jeżeli w pobliżu nie ma jednak takiej szkoły, to mogę zaproponować dużo prostszy sposób, a mianowicie – znalezienie jakiegoś opuszczonego placu czy parkingu i próbowanie we własnym zakresie, jak zachowuje się nasz samochód, gdy gwałtownie zahamujemy lub gdy wprowadzimy go w poślizg. Takie poznanie swoich umiejętności, granicy przyczepności i możliwości samochodu może być bardzo przydatne w różnych nagłych sytuacjach na drodze.
– Wszyscy uważamy, że jesteśmy idealnymi kierowcami, czy nie „zjada” nas zbytnia pewność siebie?
-Mam wrażenie, że to jeden z najczęstszych grzechów popełnianych przez kierowców. Nie możemy dać zwieść się poczuciu, że już wszystko potrafimy i nic nie grozi nam na drodze. To właśnie brawura jest częstą przyczyną wypadków. Musimy mieć świadomość, że nigdy nie będziemy potrafili wszystkiego. Zawsze na drodze może stać się coś, co nas zaskoczy. Dotyczy to szczególnie młodych kierowców, którzy chcą udowodnić innym i samym sobie, jacy są dobrzy. Ja sam wciąż się uczę nowych rzeczy. Nigdy nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że wiem i umiem już wszystko, a na drodze nic mi nie grozi. Za kierownicą zawsze trzeba zachowywać zdrowy rozsądek.