autofakty.pl

Boisz się autopilota? Nie tego, ten powie ci co będzie robić!

samochód autonomiczny

Technologia autonomicznej jazdy jest nie tylko odpowiedzią na samochód przyszłości. To także rozwiązanie, które z uwagi na swoje nowatorstwo, może powodować pewne lęki. Jakie? Kierowcy przynajmniej początkowo będą mieli problem z bezstresowym oddaniem kontroli nad autem komputerowi. Zachowawcza Toyota postanowiła coś na to poradzić. Stworzyła system, który poinformuje o poczynaniach autopilota.

Marzenie o samochodzie jeżdżącym samodzielnie nie jest niczym nowym. Koncepcja tak naprawdę narodziła się jeszcze w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku, a wszystko za sprawą wybiegających daleko w przyszłość amerykańskich inżynierów. Oczywiście z uwagi na stosowane ówcześnie technologie, plany aut poruszających się bez świadomego udziału kierowcy, ograniczały się głównie do filmów rysunkowych w postaci Jetsonów. Wszystko zmieniło się dopiero w momencie, w którym na rynku pojawiła się Tesla.

Chociaż wiele firm motoryzacyjnych mówiło o samochodzie autonomicznym, tak naprawdę dopiero amerykański producent aut elektrycznych zamienił słowo na czyny. W roku 2016 w Modelu S zaprezentowany został system, który pozwalał na jazdę bez udziału kierowcy. Rozwiązanie zaprezentowane z wielką pompą poza pokładową nawigacją wykorzystuje 8 kamer, 12 sensorów oraz radar. A do tego z miejsca chociażby przez inżynierów Volvo zostało okrzyknięte mianem prymitywnego!

Autopilot Tesli? Jest nieco prymitywny…

Czemu prymitywnego? Szwedzi argumentowali, że technologia autonomicznego auta opracowana przez Teslę wyklucza konieczność udziału kierowcy, jednak wyłącznie w pewnym sensie. Jest wiele scenariuszy, w których system może nie poradzić sobie ze znalezieniem właściwego rozwiązania drogowego, a wtedy natychmiast przekaże kierowcy panowanie nad autem. Choć początkowo komentarz Volvo był odczytywany przez świat motoryzacyjny bardziej jako wyraz zazdrości, dosyć szybko okazało się że zapobiegliwi Szwedzi mogą mieć rację.

Fot. materiały prasowe Tesla – Tesla Model S

W maju roku 2016 doszło do pierwszego wypadku śmiertelnego z udziałem samochodu autonomicznego. Tesla Model S „nie zauważyła” białej naczepy ciężarówki i bez żadnych śladów hamowania wbiła się w nią. Wypadek nie mógł skończyć się dobrze. A pierwsza ofiara śmiertelna nie tylko stanowiła tragedię dla rodziny, ale również spowodowała zadanie zasadniczego pytania. Mianowicie czy samochody autonomiczne rzeczywiście są odpowiedzią na motoryzację przyszłości?

Niedługo po wypadku Tesli w uszach wszystkich motoryzacyjnych entuzjastów zaczęła dźwięczeć wypowiedź inżynierów Volvo. Tragiczny przykład boleśnie i naocznie pokazał, że obecnie spotykane rozwiązania autonomicznej jazdy są jedynie półśrodkami i wspomagaczami. Nadal wymagają kontroli ze strony kierowcy i nadal nie są w stu procentach samowystarczalne. Czy jednak to rzeczywiście może się zmienić? Inżynierowie przekonują, że jak najbardziej. Konieczna jest tylko cierpliwość i dużo czasu.

Samochód autonomiczny musi być rzeczywiście autonomiczny!

O jak dalekiej perspektywie mowa? Zdaniem inżynierów motoryzacyjnych pokonanie drogi do samochodu w pełni autonomicznego zajmie około dwóch dekad. A podstawowym uzasadnieniem ku temu jest bezpieczeństwo pasażerów oraz innych użytkowników dróg. O ile sama możliwość autonomicznego poruszania się zdaje się być opanowana do perfekcji, duży znak zapytania nadal stanowią scenariusze wykraczające poza typowe zachowania na drodze.

Po pierwsze inżynierowie pracują nad systemem wszechstronnego kontrolowania wszystkich czynników, które mogą mieć znaczenie dla sposobu jazdy. Dzięki temu autopilot będzie w stanie reagować np. na wbiegających pod koła pieszych czy czasowe przebudowy drogi. Po drugie kluczem do sukcesu jest zbudowanie algorytmu potrafiącego przewidzieć zachowania innych kierowców oraz dynamicznie reagować na wszystkie zagrożenia. A to jedno z największych wyzwań. Po trzecie nie ulega wątpliwości, że samochody autonomiczne przyszłości muszą się poruszać w sieci. Wzajemna wymiana informacji i ustanowiona na tej podstawie przewidywalność daje solidną podstawę bezpieczeństwa podróżowania.

Przykład mocno zapobiegliwego podejścia może stanowić Google. Mimo iż amerykański gigant testuje autonomiczne auto od niemalże dekady, a w tym czasie grupa pojazdów próbnych pokonała grubo ponad 2 miliony kilometrów, inżynierowie bardzo oszczędnie wypowiadają się na temat ewentualnej daty premiery. Wnikliwe testy mają sprawić, że otrzymają pewność w pełni dopracowanego debiutu. A wszystko dlatego, że pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz.

Fot. Materiały prasowe Google – autonomiczny samochód Google

Autopilot Toyoty opowie ci o swoich planach!

Debiut autopilota Tesli był zdecydowanie przedwczesny – pokazała to seria wypadków z udziałem auta, z których część jest dobrze udokumentowana za pomocą filmów i zdjęć. A nie ulega wątpliwościom, że wyrywanie się przed szereg może zrobić więcej złego niż dobrego samej technologii. O ile w momencie wystartowania programu testowego firmy Google kierowcy mieli pozytywne skojarzenia z samochodami autonomicznymi, o tyle dzisiaj zaczynają rodzić się w nich kolejne obawy. Na część z nich postanowiła odpowiedzieć Toyota.

Japońscy inżynierowie coraz poważniej myślą o technologii autonomicznej jazdy. Skrupulatność podpowiedziała im jednak, żeby nie tylko zacząć poszukiwać sposobów na wdrożenie rozwiązania do konstrukcji swoich aut. Postanowili zastanowić się też nad obawami. A podstawowa w przypadku aktywnych kierowców może dotyczyć niewiadomej dotyczące przyszłych poczynań autopilota. Jak to zmienić? Toyota opracowała i opatentowała interfejs, który umożliwi komputerowi informowanie pasażerów o planowanej trasie przejazdu i planowanych manewrach.

Interfejs oczywiście nie oznacza potrzeby montażu dodatkowego ekranu. Początkowo wszelkie dane byłyby bowiem wyświetlane chociażby na monitorze wykorzystywanym przez system multimedialny. A to jeszcze nie koniec. Nowoczesny system Toyoty mógłby zbierać informacje dotyczące warunków drogowych na pokonywanych odcinkach tras, aktywnie dostosowywać się do wskazówek dawanych przez podróżujących podczas jazdy, a nawet przekazywać dane dotyczące swoich „odczuć” i oceny drogowego bezpieczeństwa.

Exit mobile version