autofakty.pl

Ostrzejsze normy w Europie? Zdaniem Peugeota nie promują one rodzimych firm…

normy emisji Europa, Peugeot, normy emisji spalin, restrykcyjne przepisy, rok 2021

Już w roku 2021 po raz kolejny zaostrzą się normy emisji spalin nakładane na producentów motoryzacyjnych. Jak bardzo? Dopuszczalna emisja dwutlenku węgla wyliczona jako średnia dla całej floty sprzedanej przez markę w ciągu roku nie będzie mogła przekroczyć 95 gramów na kilometr. Zdaniem szefa Peugeota przepisy będą miały prosty skutek. Rzucą na kolana europejskie firmy, a wtedy otworzy się droga do sukcesu dla… Chińczyków!

O wpływie gazów wydechowych na stan środowiska, o dziurze ozonowej i normach emisji spalin bardzo głośno mówi się w Europie jeszcze od lat dziewięćdziesiątych. Wtedy jednak tak naprawdę niewiele dało się zrobić. Po pierwsze dlatego, że samochody były zbyt proste technologicznie, aby mogły mieć drastycznie ograniczoną toksyczność gazów wydechowy. Po drugie napęd elektryczny był dosłownie w powijakach. Dziś sytuacja jest drastycznie inna. Silniki spalinowe coraz bardziej przypominają komputery, a elektryki stały się rzeczywistością, a nie fikcją.

Normy emisji – Europa chyba nie do końca przemyślała ruch…

Mając przygotowane pole technologiczne i chcą dalej oczyszczać atmosferę w Europie, włodarze europejscy decydują się na dalsze ograniczanie emisji szkodliwych związków. Właśnie dlatego już w roku 2021 w życie wejdą kolejne, restrykcyjne przepisy. Tym razem jednostki będą mogły wydalać do atmosfery tylko 95 gramów dwutlenku węgla po pokonaniu jednego kilometra. Co w sytuacji, w której producenci nie będą w stanie spełnić tego wymogu? Czekają na nich naprawdę sowite kary.

O ile przeciętnemu kierowcy wydaje się, że na obecnym poziomie elektronizacji motoryzacji obniżenie emisji jest niczym trudnym, o tyle producenci samochodów są coraz częściej całkowicie innego zdania. Do grupy tej zaliczyć można od teraz także Peugeota, którego szef – Carlos Tavares zdecydował się na głośne skrytykowanie przepisów. Co powiedział? Że drastycznie restrykcyjne normy emisji spalin biją w rodzimy biznes motoryzacyjny. Staną się koniem trojańskim, który doprowadzi firmy z Europy na skraj bankructwa, a będzie najlepszą nagrodą dla producentów chińskich.

Carlos Tavares – fot. materiały prasowe Peugeot

Więcej benzyniaków? Ale one emitują więcej CO2 od diesli!

Pogląd choć dość kontrowersyjny, jest tak właściwie dobrze umocowany w analitycznych wizjach przyszłości. Zdaniem Tavaresa firmy motoryzacyjne już wkrótce mogą paść ofiarą dwóch niekorzystnych tendencji. Z jednej strony w Europie sprzedaje się coraz więcej samochodów o napędzie benzynowym. Diesle po aferze Volkswagena są źle odbierane, ale prawda jest taka, że oferują dużo niższe wskaźniki emisji CO2 od benzyniaków. Z drugiej strony wzrost zainteresowania technologią hybrydową czy elektryczną nadal na tle całego rynku jest zbyt mały. A prowadzi to dwóch potencjalnych scenariuszy. W pierwszym firmy mocno się zepną i uda im się wpisać w wymogi nowych przepisów. To będzie jednak wymagać potężnych nakładów finansowych, które mocno osłabią opłacalność produkcji i rentowność działania.

W drugim producenci wyliczając średnią emisję dla całej sprzedanej floty mogą nie być w stanie spełnić wymogów stawianych przez nowe przepisy. Co wtedy? Wtedy włodarze europejscy będą w stanie karać je potężnymi karami liczonymi w setkach milionów euro. A to prędzej lub później musi powalić markę na ekonomiczne kolana. Taka sytuacja niestety będzie korzystna tylko i wyłącznie dla firm chińskich. Dzięki temu ich tanie samochody elektryczne będą miały większe szanse na zdobycie rynku europejskiego. Poza tym osłabione przedsiębiorstwa ze Starego Kontynentu staną się łakomym i tanim kąskiem dla inwestorów z Azji. I w tym momencie warto zadać sobie pytanie o to, czy któryś z europejskich włodarzy pomyślał o takich skutkach…

Exit mobile version