autofakty.pl

Ford stawia na Alibabę, ale nie tego z baśni…

ford sprzedaż samochodów

Ford ma na swoim koncie całą serię udanych modeli, w swojej historii potrafił być i nowatorski, i odkrywczy, ale od zawsze stawiał na klasykę w jednej kwestii. W kwestii sprzedaży samochodów. Sieć dystrybucyjna była oparta głównie o oficjalne przedstawicielstwa. Teraz to może się jednak zmienić. Amerykanie chcą bowiem sprzedawać auta w Chinach przez… Alibabę!

Zakupy w internecie zaczynają odgrywać coraz większą rolę w światowym handlu. Dzięki nim bez wychodzenia z domu można kupić nie tylko ubrania, kosmetyki czy artykuły spożywcze. Za sprawą sieci ograniczeniem przestała być też odległość. Europejczyk za pośrednictwem chociażby Alibaby może wirtualnie udać się do Chin i zamówić np. paczkę skarpetek. Okoliczność tą postanowił wykorzystać Ford. A powód ku temu jest dosyć ważny.

Nie ma się co oszukiwać. Już nie Stany Zjednoczone, ale Chiny powoli stają się najważniejszym rynkiem na świecie dla producentów motoryzacyjnych. Azjatycki kraj stanowi zatem łakomy kąsek, jednak jego opanowanie nie jest takie łatwe. Chociażby ze względu na potrzebę zbudowania od zera sieci autoryzowanych przedstawicielstw. Ford postanowił obejść ten wymóg przynajmniej na początku. Chcą zdobyć maksymalną ilość klientów w Chinach przy minimalnym wkładzie, a wszystko właśnie za sprawą serwisu Alibaba.

Sklep Forda – stale aktualizowana oferta

Amerykanie oczywiście chcą ruszyć ze sprzedażą w przemyślany sposób. Dlatego prowadzą rozmowy z Alibabą na temat stworzenia wirtualnego przedstawicielstwa w sklepie Tmall. Internetowy salon byłby dostępny oczywiście wyłącznie dla chińskich klientów, a jego funkcjonalność powinna być imponująca. Kierowcy będą mogli nie tylko zamawiać samochody, ale także wybierać auta z tych, które akurat stoją na placu. Oferta będzie stale aktualizowana za pomocą aplikacji dostarczonej przez Forda.

A to dopiero połowa informacji! Plan jest naprawdę śmiały. Sklep ma bowiem dawać możliwość m.in. kredytowana zakupu. Kupujący zadeklaruje wysokość wpłaty początkowej – przy czym jej minimalna wartość to 10 proc. ceny pojazdu, a reszta zostanie przeliczona na dogodne raty w ramach systemu Alipay.

Pomysł na sprzedaż w sieci oczywiście zdywersyfikuje atak na azjatycki rynek. Ale ma też zaletę dodatkową. Ford podczas kalkulowania ceny pojazdu nie będzie musiał wliczać m.in. prowizji dealera. W ten sposób cena samochodu stanie się bardziej atrakcyjna, co ma szczególne znaczenie na rynku chińskim. Pomijając jednak oszczędności, warto zwrócić uwagę na fakt, że pomysł Forda jest naprawdę innowacyjny. Amerykanie chcą zbudować model sprzedaży inspirowany formatką wykorzystaną chociażby przez Teslę.

Internetowy dealer – najpierw Chiny, później reszta świata?

Na koniec pytanie: czy ten model sprzedaży zostanie wykorzystany przez Forda także w innych krajach? W przypadku Stanów Zjednoczonych i Europy jest to raczej wątpliwe. Marka ma tam zbyt rozbudowane sieci dealerskie i zbyt dopracowane standardy jakości obsługi. Stworzenie kanału sprzedaży internetowej musiałoby oznaczać przekreślenie pracy i pieniędzy, które do tej pory firma włożyła w budowę oficjalnych przedstawicielstw. A to z pewnością nie wchodzi w grę.

Próba oficjalnej sprzedaży samochodów w internecie nie jest oczywiście niczym nowym. Przed Fordem mechanizm wykorzystywał m.in. Fiat we Włoszech, Seat we Francji czy Tesla na całym świecie. Ford jest o tyle interesującym przypadkiem, że marka atakuje w ten sposób całkowicie nowy rynek i robi to na niespotykaną do tej pory skalę. Czy Amerykanie odniosą sukces? Klienci w Chinach zdają się coraz mocniej stawiać na innowacje. Więc jeżeli realizacja pomysłu będzie dopracowana, szanse są pewnie spore.

Exit mobile version