Autonomiczne pojazdy mają ułatwić życie nam wszystkim. Zmęczeni pracą bądź długą podróżą będziemy mogli powierzyć autu wszystkie funkcje związane z prowadzeniem auta. A my sami będziemy mogli się zrelaksować, zająć się innymi czynnościami, a nawet się zdrzemnąć. Sęk w tym, że w ekstremalnych sytuacjach to mechanizm sterujący autem, a nie kierowca, będzie podejmował wybory.
Nietrudno wyobrazić sobie następującą sytuację. Przed jadący autonomiczny samochód niespodziewanie wybiega grupka dzieci. Auto, chcąc je ratować, gwałtownie hamuje i wykonuje manewr skrętu. Tyle że na drugim pasie jedzie inny pojazd, a chodnikiem idą inne osoby. W tej sytuacji to autonomiczny samochód będzie musiał podjąć decyzję, co zrobić. A dokładniej, kogo zabić bądź poważnie zranić. W ekstremalnych sytuacjach może dojść do następującej alternatywy – albo poszkodowanymi zostaną przykładowe dzieci, albo kierowca wraz z pasażerami.
Jak pokazuje doświadczenie, w powyższych sytuacjach wielu kierowców stara się uratować przede wszystkim dzieci. Nawet, jeśli miałoby to dziać się kosztem uszkodzonego samochodu albo wręcz zdrowia kierowcy. Jak będzie to jednak wyglądać, gdy autem będzie kierować sztuczna inteligencja?
Wszystko zależy od oprogramowania
Tak naprawdę auto nie będzie jednak podejmować decyzji, jak w takich sytuacjach się zachować. O wszystkim będzie decydować komputer sterujący, który zostanie zaprogramowany przez… człowieka. Jeśli priorytetem będzie uniknięcie jakichkolwiek ofiar śmiertelnych, wówczas autonomiczny pojazd wjedzie np. do rowu, byle nie uderzyć człowieka. Jeśli natomiast najważniejsza będzie minimalizacja uszkodzeń auta, wówczas komputer może stwierdzić, że bardziej się opłaci wjazd w małe dziecko…
Brzmi nieprawdopodobnie, trudno jednak oczekiwać od maszyny, by ta podejmowała decyzje zgodnie ze swoim sumieniem. Którego przecież nie ma. Równie nieprawdopodobnie brzmi jednak scenariusz, że auto, chcąc ratować małe dziecko, zabija kierowcę…
Nie dopuścić do wypadków
Założeniem, jakie przyświeca idei samojeżdżących samochodów nie jest jednak rozwiązywanie takich problemów, a niedopuszczanie do nich. Autonomiczne pojazdy, a więc samodzielnie zmieniające kierunek jazdy, przyspieszające i hamujące, nie powinny dopuścić do powyższych przypadków. Ich zaletą ma być bowiem przewidywanie zachowań innych uczestników ruchu drogowego. Jeśli w pobliżu jezdni pojawią się piesi, w szczególności dzieci, auto odpowiednio wcześniej zwolni, zmieni pas ruchu bądź wykona inną czynność.
Przewagą takich aut będzie również możliwość wykonania szybkich obliczeń. Komputer sterujący będzie w stanie wyliczyć, z jaką prędkością auto powinno się poruszać, jaki powinien być kąt skrętu, by uniknąć zderzenia. Z całą pewnością człowiek nigdy takie poziomu nie osiągnie. Nawet najbardziej doświadczony kierowca może znaleźć się w sytuacji, z której nie będzie w stanie wyprowadzić auta.
Jak wynika ze statystyk wypadków drogowych na drogach całego świata ginie rocznie nawet milion osób. Tyle że zdecydowana większość wypadków drogowych jest następstwem błędu ludzkiego. A autonomiczne pojazdy takich błędów mają nie popełniać.
A co z ubezpieczeniem i mandatami?
Jak idealne by nie były autonomiczne pojazdy, zawsze na drogach część aut będzie kierowana przez ludzi. W końcu projektowane dziś samojeżdżące auta mają wspomóc kierowców, a nie zastąpić ich całkowicie. Wypadki drogowe zdarzały się i będzie do nich dochodzić również w przyszłości. A to może powodować różne komplikacje związane z ich interpretacją.
Kolejny dylemat dotyczy kwestii odszkodowania. Jak ubezpieczyciele będą traktować sytuacje, w których autonomiczny pojazd specjalnie spowoduje wypadek, chcąc uniknąć najechania na inną osobę? Czy nie będą np. robić oporów z wypłatą odszkodowania. Nie można też założyć, że samojeżdżące auta nigdy nie popełnią błędu. Czy wówczas winą zostanie obarczony kierowca, czy np. producent samochodu, a może producent oprogramowania…?
Tak samo problematycznie może wyglądać kwestia przyznawania mandatów. Kto będzie winny, jeśli autonomiczny samochód przekroczy dozwoloną prędkość? Teoretycznie powinien poruszać się z określoną przez kierowcę prędkością bądź ustaloną na podstawie odczytów z nawigacji. Ale jak wiadomo nie wszystko musi zawsze działać perfekcyjnie.
Autonomiczne pojazdy, nim na dobre zagoszczą na naszych drogach, muszą zostać jeszcze w wielu kwestiach dopracowane. I nie chodzi tu jedynie o technologię, ale również o kwestie prawne, które mogą wymagać dostosowania obecnie obowiązujących przepisów drogowych.